Jest to opowieść o Vivien McVey-Irwin. To dziewczyna która przeszła zbyt dużo, a świat nie zamierza jej dopuścić. Co się stanie kiedy jej świat zacznie się zmieniać? Kiedy dowie się prawdy o swojej rodzinie? Co się stanie kiedy dowie się KIM ONA JES...
- Andy?- mimowolnie na dźwięk tego imienia lecą mi łzy. Mężczyzna patrzy się na mnie zdezorientowany. - Co ja tu robię? Powiedz chłopaką, że to nie jest śmieszne. Miałem pilnować siostre McVey'a, a nie.- jest zdenerwowany i zaczyna się szarpać- Mogła byś mnie z tąd wypuścić?- to nie mój Andy on, miał blond włosy i przecież nie żyje. -Tak już już- szybko idę do kuchni po nóż, wracam do salonu i przecinam taśmę u każdej z kończyn chłopaka. -To gdzie są chłopcy nie drugie im za taki kawał.-mówi brunet. - Nie ma ich. Pojechali w trasę, a teraz przepraszam ale idę spać- po tych słowach szybko czmycham spać. *Magiczna zmiana czasu* Słyszę ten przeklęty budzik. Uhh tak bardzo nie chce mi się wstawać. Ale jak już to mus. Powoli uchylam oczy i dziękuję sobie za to, że zasłoniłam przed snem okna. Ubrałam się w czarne jensy z wysokim stanem, czarne glany, szarą bluzeczkę na długich ramiączkach i czarny T-shirt na to.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Swoje włosy związałam w byle jakiego koka z luźnymi pasmami w przodu twarzy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Makijaż robię tak jak zawsze i schodzę na dół na śniadanie. Schodzę na dół i robię sobie jajecznice z bekonem. Zrobiłam więcej niż zamierzałam ale trudno taki nawyk przez chłopaków, w międzyczasie robię sobie kawe z niedużą ilością mleka. Nakładam sobie jajaecznicy i bekonu i przenoszę mój posiłek do stołu. Po czym wracam po moją kawe. Wchodzę do salonu i widzę moją "niańkę" jedzącą MOJE ŚNIADANIE uhh nie daruje tego. Ledwo powstrzymuje się od warknięcia. - A co bozia nie dała ci rączek do zrobienia dla siebie jedzenia tylko moje musisz wyjadać- nie ukrywam gniewu w głosie. - Oj no sorki głodny byłem- mówiąc to wzrusza ramionami. Kładę mają kawe i widzę, że już po nią sięga. - Tylko ją tknij, a w następnym takim śniadanku znajdziesz trutkę na szczury i szkło.- gdy słyszy moje słowa zamiera z widelcem przy ustach i patrzy na mnie. - Nie wyglądasz na taką- wzruszam na jego słowa ramionami. Idę szybko po resztę jajecznicy i przy okazji zerkam na zegarek, jeśli szybko zjem to może się wyrobie na czas. Szybko wracam do stołu i jak najszybciej zjadam moje śniadanko w 2 łykach wypijam moją już letnią kawę. I kieruje się do drzwi. Za sobą słyszę: - A gdzie ty się wybierasz?- mówi moja niańka. - Do szkoły- odpowiadam. - Przecież mogę cię zawieść.- wzruszam na to ramionami i już wychodziłam, ale moje ramię zostało złapane. - Zaczekaj ...- chwilą przerwy- zwogule jak masz na imię?- pyta. - Vivien- po chwili dodaje- Myślałam, że znasz moje imię skoro masz mnie pilnować- zerkam na niego i wygląda na strasznie zamyślonego i najwidoczniej nie są to przyjemne myśli bo jego uścisk na moim ramieniu staje się coraz mocniejszy co idę w parze z tym, że coraz mocniej mnie to boli. Nagle mężczyzna wybudza się z zamyślenia przez mój pisk. Spojrzał na mnie potem na swoją rękę która miażdży moje ramię, wystraszony odskakuje odemnie. - Jezu przepraszam nic ci się nie stało? Chodzi muszę to obejrzeć. Albo najlepiej jedźmy na pogotowie.- z każdym zdaniem jest coraz bardziej zdenerwowany. - Spokojnie nic mi nie jest będzie najwyższej siniak ale pewnie szybko zejdzie.- mówię olewczo. - Ale daj chociaż sprawdzić czy wszystko jest okej.- kiwam na to głową. - Tak zwogule to nie fair, że ty znasz moje imię, a ja twojego nie.- mówię dla rozluźnienia atmosfery. - Przecież je znasz powiedziałaś je na naszym pierwszym spotkaniu- kolejne podobieństwo. - Tak więc może zacznijmy od początku jestem Vivien Ir..- szybko się poprawiam- McVey.- wyciągam w jego stronę dłoń. - Andy Black- uściska moją dłoń i się uśmiecha.- dobra teraz choćmy sprawdzić to ramie i jedziemy do szkoły.- idziemy do łazienki, a ja nie stety muszę zdjąć koszulkę i bluzkę. Zerkam na swoje ramie i widzę wręcz czarno czerwonego siniaka.