Uwierzcie mi. Uwierzcie.
Nigdy nie zdradziłem Jamesa i Lily.
Wolałbym umrzeć niż ich zdradzić.Lipiec w 1976 roku był bardzo ciepłym miesiącem. Dni były strasznie długie i gorące, natomiast nocami ledwo co dawało się oddychać z powodu panujących upałów w Anglii. Jednakże jeden lipcowy dzień przyniósł ze sobą burzę. W Dolinie Godryka zaczęło lać jak z cebra, a silny wiatr powodował, że otwierały się okna.
W domu państwa Potterów wszyscy poza Jamesem spali. Chłopak jakby przeczuwał, że coś tego wieczoru się wydarzy i się nie pomylił. Równo o godzinie dwudziestej czwartej w całym domu rozbrzmiało walenie w drzwi wejściowe. Nie dało się nie obudzić przy takim hałasie, dlatego z przerażeniem państwo Potter wybiegli z sypialni.
W salonie stał przemoczony do suchej nitki Syriusz Black. Najstarszy syn Walburgi i Oriona Blacków. Chłopak uciekł z domu i jedynym miejscem, o którym pomyślał był dom jego najlepszego przyjaciela — Jamesa Pottera. Miejsce, w którym czuł się najbezpieczniej, zaraz po szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.
Oczywiście zarówno Euphemia jak i Fleamont czule przyjęli zagubionego chłopca. W końcu Syriusz był u nich zawsze mile widziany, a Euphemia traktowała go jak drugiego syna. Rodzinna Potterów musiała go do siebie przyjąć. Gdyby nie oni, Black nie miałby się, gdzie podziać.
— Stary, będzie tak jak w Hogwarcie — poklepał go po ramieniu James. — Za miesiąc przyjeżdżają Remus i Peter. Cała paczka w komplecie.
Gryfoni byli nierozłączni. Czwórka przyjaciół tworzyła grupę największych huncwotów, jakich Hogwart kiedykolwiek będzie miał w swoich murach. Wszyscy razem tworzyli mieszankę wybuchową.
Black niechętnie uśmiechnął się na wizję ponownego spotkania z przyjaciółmi. Tęsknił za nimi jak za nikim innym, jednak w takiej sytuacji niewiele rzeczy mogło poprawić mu humor. Będąc samemu w domu rodzinnym na Grimmuald Place 12, nie czuł się dobrze. Wszędzie, wszyscy mu wytykali, że jest zdrajcą, bo trafił do Gryffindoru. Syriusz Black stał się czarną owcą rodziny, którego sama matka nie chciała znać.
Euphemia oraz Fleamont otaczali Syriusza rodzinnym ciepłem, którego tak bardzo brakowało mu w rodzinnym domu. Black w ich domu czuł się bezpiecznie, a przede wszystkim nie był tam przez nikogo oceniany, co na każdym kroku robił jego ojciec Orion.
Państwo Potter zaczęli krzątać się po domu. Po zaistniałej sytuacji nie było mowy o tym, żeby szybko wrócili do łóżek. Szok i niedowierzanie spowodował, że Euphemia musiała przygotować dla wszystkich jedyną w swoim rodzaju herbatkę malinową. Nikt temu trunkowi nie mógł się oprzeć. Z powodu na niespodziewaną wizytę Syriusza, kobieta postanowiła przygotować cały dzbanek dla wszystkich.
Fleamont natomiast krzątał się po piętrze, przygotowując posłanie dla Blacka. Tymczasowo miał spać w pokoju z Jamesem, więc ostatecznie pokój gryfona musiał pomieścić dwóch bardzo nieporządnych nastolatków. Na samą myśl o bałaganie, jaki oboje mogliby spowodować, Euphemii zaczęło kręcić się w głowie.
— Jo śpi? — zapytał zaciekawiony Syriusz, gdy nie dostrzegł młodszej siostry Jamesa.
Pozostała trójka już miała odpowiedzieć, że zapewne dziewczę śpi jak suseł. W końcu dobudzić ją graniczyło z cudem, a drzemki były jej ulubionym zajęciem zaraz po czytaniu książek i denerwowaniu starszego brata. Jednak zanim ktokolwiek zdążył zabrać głos, wszyscy usłyszeli tupot małych stóp zbiegających po schodach.
Niewielka istota wybiegła z pokoju, gdy tylko usłyszała głos przyjaciela. Jej długie, ciemnobrązowe włosy falowały, gdy ta schodziła do salonu. W pomieszczeniu od razu uniósł się zapach słodkich malin, którymi zawsze pachniała nastolatka.
CZYTASZ
Księga zapisana czarną krwią | Regulus Black
FanfictionNie sądziła, że piąty rok nauki w Hogwarcie okaże się... No właśnie jaki? Ekscytujący, przełomowy, nieprzewidywalny, przerażający? Każde z tych określeń idealnie podkreśla życie piętnastoletniej Josephine Potter w momencie, kiedy odkryła tajemnicę...