Rozdział trzydziesty czwarty - Impreza u Ślizgonów

2.2K 225 284
                                    

„Człowiek może walczyć z samym sobą, z przeciwnościami losu... Z wiatrakami nawet może walczyć. Ale z imprezą? Z takim żywiołem po prostu się nie da. Impreza zawsze wygrywa."

— Jak wyglądam? — zapytała Melissa okręcając się przed lustrem.

Abbott miała na sobie szerokie spodnie oraz zwiewną kwiecistą bluzkę, która idealnie podkreślała jej kształtny dekolt. Blondynka we wszystkim wyglądała zniewalająco, więc i wtedy prezentowała się wybornie.

— Przez ciebie popadnę w kompleksy — przyznała Josephine. — Cokolwiek nie ubierzesz wyglądasz jakbyś miała wyjść na wybieg.

Melissa zachichotała.

— Słońce, spójrz na siebie w lustrze — odparła dziewczyna zachęcając Potter do spojrzenia na swoje odbicie.

Josephine niechętnie wstała z łóżka i podeszła w stronę przyjaciółki.

— Masz na sobie sukienkę, która idealnie uwydatnia twoje atuty. Kozaki sprawiają, że jesteś z dziesięć centymetrów wyższa, a włosy masz jak z okładki Vogue.

Potter spojrzała na nią pytająco.

— Z okładki czego?

— Takiego mugolskiego czasopisma dla kobiet — wyjaśniła na szybko i machnęła ręką. — Chodzi mi o to, że wyglądasz przepięknie, a jeśli Regulus nie zachwyci się takim widokiem to zacznę podejrzewać, że woli chłopców — dodała z powagą.

Nagle wizja wspólnej imprezy ze Ślizgonami całkowicie przeraziła Potter.

— Mówiąc takie rzeczy sprawiasz, że się stresuje — przyznała, łapiąc się za brzuch, który przypominał jej o narastającym w niej stresie.

— Josephine Potter zestresowana imprezą. Błagam cię przecież uwielbiasz takie wspólne imprezy. Rok temu nie ominęłyśmy żadnej posiadówki u Krukonów.

Bo tu chodziło o Ślizgonów — pomyślała.

— Tak, ale... — zaczęła, nerwowo przeczesując palcami swoje włosy.

— Chodzi o Blacka? — wtrąciła się Melissa

Jo skinęła twierdząco głową.

— Czym się tu stresować. Oboje lgniecie do siebie jak ćmy do światła i żadne z was nie chce tego przyznać. Najwyższy czas, aby to napięcie między wami pękło, bo ile można czekać.

Potter omal nie zakrztusiła się powietrzem.

— Melissa!

— Oj przestań — warknęła, malując usta błyszczykiem. — Nie zgorszysz się, jeśli przypadkowo wpadniecie na swoje usta.

Josephine prychnęła rozbawiona.

— Czy ty naprawdę myślisz, że dzisiejszego wieczoru pocałuje się z Blackiem, bo jeśli tak to jesteś w dużym błędzie.

Melissa spojrzała na nią w odbiciu lustra, poprawiając fryzurę.

— Jo, kogo ty chcesz oszukać? Bo jeśli siebie to droga wolna, ale ja czy Marcus nie jesteśmy ślepi.

Puchonka spojrzała pytająco na Abbott.

— To, że ty lubisz zabawiać się z Averym i Syriuszem nie znaczy, że ja mam lecieć w objęcia Blacka.

— Czekaj skąd wiesz o Syriuszu? — obróciła się, aby zmierzyć Jo gniewnym spojrzeniem.

— Melissa, kogo ty chcesz oszukać — zawtórowała jej Josephine. — Mam ci wymienić, ile razy w przeciągu ostatnich miesięcy wymknęłaś się, aby go spotkać. Znam jego cuchnący psi zapach od momentu, kiedy się do nas wprowadził, więc raczej wątpię, że nocami chodzisz taplać się w kałużach.

Księga zapisana czarną krwią | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz