Rozdział trzydziesty piąty - Urodzinowy szał

1.9K 183 42
                                    

„Każde urodziny mogą być ostatnie, ale to chyba dotyczy nas wszystkich. Chociaż niektórych bardziej."

James zerwał się z łóżka jak poparzony, gdy małe futrzaste stworzonko postanowiło załatwić swoje potrzeby na środku jego łóżka. Pozostali Gryfoni wybuchli śmiechem, a mały kotek wskoczył zadowolony na kolana Syriusza.

— Zabije tego kota! — wrzasnął Potter, a Remus pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Najwidoczniej cię nie lubi, skoro zrobił siku na twoim łóżku — stwierdził Black, głaszcząc małą czarną kulkę.

Kotek zaczął głośno mruczeć, co jeszcze bardziej zirytowało Jamesa.

— Mówiłem mamie, że to zły pomysł. Czemu ja się na to w ogóle zgodziłem — wyrzucił w górę ręce. — Czemu Josephine nie mogła zarzyczyć sobie żaby na święta.

Pozostała trójka spojrzała na niego z politowaniem.

— Bo tylko w ten sposób Jo ci wybaczy — skwitował Lupin. — Nie odzywa się do was od kilku tygodni, a im dłużej będziecie ze sobą pokłóceni, to nic dobrego z tego nie wyniknie.

— Luneik zdajesz sobie sprawę, że przypominasz mi o tym średnio cztery razy w ciągu dnia. Wystaczy mi tych twoich przypominajek.

Remus przewrócił oczami i wrócił do pakowania prezentu dla Josephine.

Syriusz i James doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że na początku listopada porządnie przegięli robiąc Jo niepotrzebny wykład. I nie dziwili się czemu Puchonka się na nich obraziła. W końcu będąc na jej miejscu, zrobiliby dokładnie to samo.

Dlatego rodzice Jamesa wpadli na cudowny pomysł. Od całej swojej rodziny Josephine miała dostać małego kociaka, o którym zawsze marzyła. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie fakt, że kocur przez kilka dni pomieszkiwał w dormitorium Gryfonów. Przez ten czas perfekcyjne wkurzał Pottera, a dla pozostałych Huncwotów był grzeczny jak aniołek. Nawet Syriusz poskromił kociaka i oboje dogadywali się jak bracia, a przecież wiadomo, jakie są relacje psa z kotem.

— Dzisiaj są jej urodziny — przyznał Peter. — Już nie będziesz musiał sprzątać kocich odchodów z łóżka.

James zgromił go spojrzeniem, gdy Black i Lupin powstrzymywali się od śmiechu.

— Całe szczęście, że to już dzisiaj. Nie wytrzymałbym ani chwili dłużej z tym sierściuchem.

— Przestań go obrażać — warknął Syriusz, zasłaniając uszka kotu. — Nic dziwnego, że nie pała do ciebie sympatią, skoro ciągle go nagabujesz.

Rogacz uniósł nieco brwi.

— Nie wiem co Melissa z tobą zrobiła, ale wolę starego Syriusza.

Black na samo wspomnienie Abbott nieco się napiął i skrzywił się nieznacznie. Wiele razy powtarzał przyjaciołom, że blond włosa Puchonka to zamknięty temat, jednak James dalej wiercił mu o to dziurę w brzuchu.

— Baba owinęła sobie ciebie wokół palca, a do tego zostawiła cię dla Marcusa — odpowiedział sam sobie James. — W końcu ktoś powinien powiedzieć to na głos, a nie obchodzimy się z tym tematem jak z jajkiem.

Zapadła cisza. Remus spoglądał na Syriusza, który miał nieobecny wyraz twarzy. Potter natomiast miał dość użerania się z tematem Melissy, więc przemówił za wszystkich znajdujących się w Dormitorium.

— Pamiętacie! Przyjaciele ponad laski — skwitował James, przywołując słynny cytat Syriusza, gdy ten uganiał się za wszystkimi ładnymi dziewczynami w Hogwarcie.

Księga zapisana czarną krwią | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz