Rozdział siódmy - Dormitorium

2.2K 211 13
                                    

A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.

Regulus od momentu przyjazdu do Hogwartu przeszukiwał swój kufer, w którym mogła znajdować się jedyna cenna mu rzecz, czyli Czarna Księga. Owa książka musiała mu wypaść w pociągu albo jeszcze na peronie 9 ¾ jednak nie był tego pewien. Black był na siebie wściekły, a co gorsza rozmyślał, w czyje ręce mogła dostać się jego własność.

Co mogłoby się stać, gdyby Czarna Księga dostała się w niepowołane ręce?

Tymczasem Josephine razem z Melissą leżąc razem na łóżku w swoim dormitorium, wertowały tajemniczą książkę.

— Myślisz, że właściciel jej szuka? — zapytała brunetka, przejeżdżając po raz kolejny, po wygrawerowanych literach na stronie tytułowej. Pomimo że strony wydawały się być dość stare i zużyte to okładka pozostawała w nieskazitelnym stanie. Widocznie jej posiadacz dbał o jej wygląd zewnętrzny, równie mocno zagłębiając się w jej treść.

Potter ze skupieniem przeglądała każdą ze stron.

Między wersami książki można było dostrzec osobiste notatki właściciela. Czarny atrament przebił się na inne strony. Pochyłe, rozmazane pismo jednoznacznie wskazywało, że właścicielem książki był mężczyzna.

— W tej książce są takie zaklęcia, o których w życiu nie będziemy uczyć się w Hogwarcie. Jestem pewna, że ktoś jej uporczywie szuka, a jak dowie się, że jest w twoich rękach to tylko Merlin raczy wiedzieć, co ten ktoś zrobi.

Josephine przewróciła oczami i odrzuciła książkę na szafkę nocną.

— Dziękuję ci bardzo za przestraszenie mnie do granic możliwości — odparła Jo, posyłając jej sztuczny uśmiech.

Blondynka zajęła miejsce obok Josephine, uważnie ją obserwując.

— Trzeba było oddać ją od razu profesor Sprout — zasugerowała Abbott.

— Jutro między zajęciami poszukam kogoś w bibliotece. Może znajdę kogoś z rodziny mugolskiej, kto mógłby mi przetłumaczyć łacinę.

Melissa westchnęła i się przesunęła w stronę przyjaciółki. Natomiast Potter siedziała z głową w chmurach, ciągle myśląc o księdze.

— Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mówiłam, że trzeba oddać ją komuś z profesorów — dodała, podniesionym tonem.

— Nic z tego! — oznajmiła stanowczo Josephine. — Nie jestem samobójcą, żeby iść z tym do grona nauczycieli. Od razu zostałabym zawieszona, za samo zatrzymanie książki.

— Serio... — Melissa ściągnęła brwi. — Zamierzasz igrać z ogniem?

— Nie zamierzam się z niej uczyć. Ja chcę tylko poznać tajemniczy napis z okładki, który zrozumie jedynie mugol.

Josephine od razu pomyślała o miłości swojego brata, czyli Lily Evans. Obie rozmawiały ze sobą może z kilka razy w przeciągu niecałych pięciu lat pobytu w Hogwarcie, ale gryfonka jest jej ostatnią deską ratunku. Wiedziała również, że nikomu nie wygada o małej przysłudze, a tym bardziej o książce.

— Obiecaj mi tylko, że nie będziesz próbować studiować tej książki — poprosiła ją Melissa, wyciągając w jej stronę mały palec, na który przysięgały każdą obietnicę.

Josephine przewróciła oczami.

— Melissa my nie mamy już jedenastu lat. Nie musimy składać obietnic na paluszek.

— Obiecaj! — naciskała na nią przyjaciółka, na co w końcu Potter przystała, składając przysięgę.

— Obiecuję.

&

Gdzie mogła znajdować się najbardziej pilna uczennica w całym Hogwarcie? Oczywiście, że w bibliotece. Josephine była w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach pewna, że spotka ją właśnie tam. Pozostały jeden procent świadczył o tym, że mogła znajdować się w pokoju wspólnym gryfonów.

Po wejściu do ogromnego pomieszczenia, wypełnionego po brzegi księgami, Potter poczuła przyjemny zapach starych książek, który niesamowicie ją relaksował. Jednak tym razem nie szukała tam książki, a rudowłosej szesnastolatki, która uwielbiała spędzać czas na nauce. Nie musiała długo szukać, gdyż z daleka rozpoznała długie, rude włosy.

Evans skupiona na swojej lekturze nie zwracała uwagi na otoczenie, dlatego też pojawienie się Potter trochę ją zaskoczyło, a nawet przestraszyło.

— Cześć Lily — przywitała się Jo, zasiadając obok gryfonki, która na widok siostry swojego adoratora upuściła pióro na podłogę.

Josephine z powagą obserwowała dziewczynę. Ta jednak nie była zadowolona z przypadkowego spotkania.

— Proszę, nie mów, że James cię przysłał — powiedziała załamana, podnosząc pióro z ziemi.

Josephine wcale nie zdziwiło, że takie właśnie słowa padły jako pierwsze, gdy tylko Evans ją zobaczyła. W końcu James od lat biegał za rudowłosą, zabiegając o jej względy i nikogo by nie zdziwiło, gdyby do swojego planu wprowadził swoją młodszą siostrę.

— Wiem, że mój brat lata za tobą od kilku lat, ale nie zamierzam o nim z tobą rozmawiać, a tym bardziej pomagać mu w jego podbojach — stwierdziła Jo, udając oburzenie.

Evans od razu odetchnęła z ulgą. Zanim ta jednak zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Potter położyła przed nią tajemniczą książkę.

Lily spojrzała na nią zupełnie zaskoczona i zapytała:

— Co to jest?

— Właśnie tego chcę się dowiedzieć od ciebie — Josephine obserwując Lily, dostrzegła, że z jej twarzy znika zmieszanie, a pojawia się lekkie przerażenie. — Wiem, że tytuł jest po łacinie, a tego języka nie uczą czarodziejów, więc pomyślałam, że może ty będziesz go znała.

— Poza zaklęciami nie uczą nas tego języka, a łacina jest bardzo stara — przyznała rudowłosa, przewracając książkę tak, aby mogła obejrzeć ją z każdej strony. — Skąd ją masz?

Potter wzruszyła ramionami.

— Nie ważne. Więc co tu jest napisane? — zapytała puchonka. 

Lily zerkając to na książkę, to na Josephine z niepokojem przełknęła gulę w gardle i odpowiedziała.

Czarna Księga, a ten dopisek pod tytułem to Księga zapisana czarną krwią.

Nawet jeśli Potter spodziewała się, że najczarniejszy scenariusz się ziści to słowa wypowiedziane przez Evans jakoś bardzo nią wstrząsnęły. W końcu miała stuprocentową pewność, że tajemnicza książka dotyczy czarnej magii, a co gorsza mogła dotyczyć, Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.

— Dziękuję ci za pomoc — podziękowała Josephine chowając książkę do torby. Zanim jednak ta zdążyła odejść gryfonka złapała ją za rękę.

— Lepiej się jej pozbądź — poradziła starsza koleżanka. — Nigdy nie wiadomo co takie książki robią z człowiekiem.

— Wiem — odpowiedział Josephine. 

Jednak puchonka wcale nie zamierzała pozbyć się książki, bo mimo wszystko miała wobec niej inne plany.

Lily była drugą osobą, zaraz po Melissie, która ostrzegła ją przed Czarną Księgą, dlaczego więc im bardziej ktoś starał się ją odwieźć od książki, tym bardziej chciała ją poznać.

Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej, ale od kiedy Josephine Potter chce skosztować tego owocu? 

Księga zapisana czarną krwią | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz