Rozdział dwudziesty - Mecz Quidditcha

2K 198 135
                                    

„– Osiemdziesiąt do zera dla Gryfonów! Ach, popatrzcie na lot Błyskawicy! Teraz Potter pokazuje, co potrafi ta miotła! Jakie zwroty... Chang nie ma żadnych szans na swojej Komecie. Niesamowita równowaga Błyskawicy, ta precyzja lotu...
– JORDAN! PRODUCENT BŁYSKAWIC ZAPŁACIŁ CI ZA REKLAMĘ? KOMENTUJ MECZ!"

Podobno jesień bezdeszczowa to zima wiatrowa mówi jedno mugolskie przysłowie. Co z tego, skoro był dwudziesty siódmy października, a w Szkocji panowała szaruga, a z nieba lała się fala deszczu. Nic nie wskazywało na poprawę pogody, co jeszcze bardziej ekscytowało wszystkich uczniów, gdyż tego dnia miał się odbyć pierwszy mecz Quidditcha w sezonie.

Josephine nie uśmiechało się, stanie w deszczu na trybunach, gdy Gryfoni i Ślizgoni będą zaciekle walczyć o wygraną. Wmawiała sobie niechęć do tego sportu, gdy tak naprawdę szczerze kibicowała swojemu bratu. Tym razem jednak nie kibicowała jednemu, a dwóm osobom, które jak na złość, konkurowały ze sobą.

James Potter przeciwko Regulusowi Blackowi. Dwóch szukających. Dwie przeciwne drużyny.

Co za ironia losu.

Josephine, Melissa i Marcus razem zmierzali w kierunku trybun, aby znaleźć jak najlepsze miejsca, czyli praktycznie tak jak cała reszta uczniów Hogwartu. Avery z nadmierną ekscytacją przeskakiwał z nogi na nogę mając nadzieję na zwycięstwo Ślizgonów.

— Ktoś jeszcze raz mógłby wytłumaczyć mi zasady tej gry — poprosiła Jo, gdy całą trójką dotarli do rzędu, w którym znaleźli kilka wolnych miejsc na przodzie.

Zatrzymawszy się nagle Melissa i Marcus posłali jej zdezorientowane spojrzenie.

— Znowu? — westchnęła ciężko Puchonka. — Avery ty jej tłumaczysz, ja próbuję wyjaśnić jej to od ponad czterech lat i jak widać Jo nie raczy zapamiętać podstaw.

Potter przewróciła oczami i zwróciła się do Marcusa, który zaczął swój wywód na temat Quidditcha.

— Quidditch jest bardzo trudnym sportem, Jo — zaczął, gdy cała trójka zajęła jedne z lepszych miejsc na trybunach. — To nie jest zwykłe latanie na miotle. Tutaj trzeba umieć KONTROLOWAĆ miotłę — oznajmił z naciskiem na przedostatnie słowo.

Josephine skinęła twierdząco głową. Chłopak zdecydowanie łatwiej i przystępniej tłumaczył cały zamysł Quidditcha, za to Melissa robiła to zwykle na opak.

— Wszyscy zawodnicy starają się nie spaść z miotły, co mogłoby skończyć się śmiercią i co najważniejsze wszyscy muszą uważać na latające tłuczki, żeby przypadkiem, którymś nie oberwać.

Dziewczyna pokiwała głową, odpowiadając:

— Reasumując, siedzisz cały czas na miotle.

Melissa nie mogła ukryć rozbawienia, gdy na twarzy Marcusa zaczęło malować się zdenerwowanie połączone z irytacją. Dopiero wtedy Avery zrozumiał, dlaczego tłumaczenie zasad Josephine bywa frustrujące.

— Na Merlina, Potter! Qudditch to światowej sławy sport, a dla ciebie to tylko siedzenie na miotle — wybuchł nagle, tym samym zwracając na siebie uwagę innych uczniów wokół.

Josephine była skołowana wybuchem Marcusa. Pierwszy raz widziała go w takim stanie i kompletnie nie wiedziała, jak to skomentować.

Po chwili ciszy jaka zaistniała między nimi, Melissa wkroczyła do akcji, starając się podnieść Averego na duchu. W końcu Potter była nie lada przeciwnikiem, gdy dochodziło do tłumaczenia jej podstaw gry. Tyczyło się to również jej znienawidzonych eliksirów.

— Zapomniałeś wspomnieć o szukających... — dodała po chwili Abbott. — Zadaniem Jamesa i Regulusa jest złapanie złotego znicza. Wtedy mecz uważa się za zakończony.

Księga zapisana czarną krwią | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz