Rozdział trzydziesty - Hogsmeade

1.9K 200 199
                                    

Chcę zabrać Cię gdzieś, abyś wiedziała, że mi zależy"

— Idę do Hogsmeade! — stwierdził Regulus.

Marcus jak na zawołanie spojrzał na przyjaciela, przyglądając mu się badawczo. Nagle książka od Transmutacji przestała być taka ważna, gdy Black zaczynał mówić od rzeczy. Przynajmniej jak na niego.

— W przeciągu dwóch lat byłeś tam może z trzy razy, bo ja cię do tego namówiłem — zauważył Avery, gdy Black oglądał krajobraz za oknem biblioteki. — Czemu nagle chcesz tam iść?

— Tak po prostu — stwierdził, wzruszając ramionami.

Jego zielone tęczówki ani razu nie spojrzały w stronę Avery'ego. Z pustką w oczach wpatrywał się w najdalszy punkt, jaki mógł dostrzec z okna.

Marcus uniósł nieco brwi i odchrząknął.

— Serio? — prychnął rozbawiony, jednocześnie krzyżując ręce na piersi. — Nie szedłbyś tam bez konkretnego powodu.

— Czy nie mogę chcieć spędzić czasu ze swoim najlepszym przyjacielem? — uznał Regulus, spoglądając w końcu w stronę przyjaciela.

Marcus położył dłonie na biurku i przybliżył się w stronę Regulusa, chcąc lepiej go zrozumieć.

— Ale ja idę z Melissą — odpowiedział.

Black zaskoczony odpowiedzią przyjaciela, odchylił się na swoim krześle i potrząsnął głową.

— Jak to z Melissą? Abbott, przyjaciółką Josephine? Pogodziliście się już?

— A znasz jakąś inną Melissę? — spytał ślizgon, coraz bardziej zastanawiając się nad zachowaniem Blacka. — Mamy zamiar przegadać ostatnie sytuacje, więc nie na rękę będzie nam potrzebna obecność przyzwoitki.

— Nie będę wam przeszkadzać — stwierdził i machnąwszy ręką, wrócił do oglądania korony drzew z zakazanego lasu.

— Owszem będziesz! — przyznał za niego Marcus. — A teraz powiedz mi prawdziwy cel twojej wizyty w Hogsmeade, bo nie wydaje mi się, żebyś chciał iść do sklepu Zonka, czy do Miodowego Królestwa jak trzecioroczniacy.

Avery bez problemu domyślił się, że Regulus ściemnia. Znali się pięć lat i spędzali ze sobą zbyt dużo czasu, aby nie móc rozpoznać dziwnego zachowania drugiego przyjaciela.

— Nie ma żadnego celu. O co ci chodzi? — westchnął, posyłając mu zażenowane spojrzenie.

— Mam rozumieć, że nie ma to nic wspólnego z randką Josephine i Remusa.

Black odchylił się na krześle i zamrugał.

— A ty skąd o tym wiesz? — spytał wzburzony.

— Czyli jednak o to chodzi — uśmiechnął się zwycięsko Marcus. — Chodzi o Potter!

— W głowie ci się poprzewracało Avery — powiedział, marszcząc brwi. — Co ja mam mieć wspólnego z tą dziewczyną?

— Nie wiem. Ty mi powiedz, bo ostatnio mam wrażenie, że każdą wolną chwilę spędzasz właśnie z nią. Mam rozumieć, że wolałbyś być na miejscu Lupina?

— Weź spadaj! — skwitował go Black, rzucając w niego książką od Transmutacji, która swoją drogą była dość grubą cegłą.

— Regulus przecież to nie jest złe mieć uczucia.

Zielonooki pokręcił głową.

— Jeszcze słowo, a nie ręczę za siebie — odparł z sarkastycznym uśmieszkiem.

Księga zapisana czarną krwią | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz