|| 5. | Spagetti? ||

340 30 27
                                    

27 kwietnia, piątek

Następnego dnia, Skylor od samego rana unikała każdego domownika, oprócz swojego ojca. Ciągle czuła się obco, a obecność Kaia wcale nie pomagała. Czuła, że każdy błąd jaki popełni zostanie zauważony przez chłopaka, co sprawi, że jej szanse na idealny związek legną w gruzach. Musiała też jakoś ukrywać swoje zdenerwowanie i problemy przed przyjaciółkami, przypominając sobie obietnicę jaką złożyła Kaiowi. Nie lubiła ukrywać niczego przed Nyą, Seliel i Pixal. Traktowała je jak siostry, których nie miała.

Rudowłosa weszła na teren szkoły, żałując, że nie zgodziła się na podwózkę, którą proponował jej Mark. Nie spodziewała się, że posiadłość Smithów będzie aż tak daleko od szkoły. Przez całą drogę myślami była przy swoim spalonym domu, którego widziała podczas marszu. Szła, wpatrując się w czarne trampki, zderzające się z szarą kostką brukową. Szare, zupełnie jak ten dzień. Uniosła głowę go góry i uśmiechnęła się lekko, widząc machającą w jej stronę różowowłosą wariatkę i spokojną Borg. Skierowała się w stronę nastolatek, zastanawiając się przez chwilę jak wytłumaczy im swój tymczasowy pobyt. Na pewno będą ciekawe, gdzie mieszka teraz Skylor, ale nie mogła pozwolić, aby dowiedziały się o prawdzie.

Przywitała się z dwoma dziewczynami, kierując się od razu w stronę wejścia budynku. Chen zdziwił brak Nyi, która starała się zawsze dbać o swoją frekwencję i oceny. Jasne, zdarzały się jej różne wyskoki, na przykład jak ten ostatni, jednak to wciąż była nowość dla rudowłosej. Zapytała Pixal o powód braku najmłodszej, mając nadzieję, że czegoś się dowie. Niestety nawet zielonooka nie znała odpowiedzi na to pytanie. Skylor wzruszyła ramionami i postanowiła skupić się na szkole. Z samego rana czekała ją historia, czyli coś co najbardziej w świecie nudziło dziewczynę.

Stanęły przy oknie, na przeciwko drzwiom od klasy historycznej. Zaczęły rozmawiać o różnych, dziewczęcych sprawach. Seliel opowiadała przyjaciółką przedwczorajszą przygodę jaką przeżyła z Nyą podczas jazdy do lekarza. Skylor zazdrościła różowowłosej odwagi, która wiele razy wyciągała ją z kłopotów. Albo czasami wpakowywała. Do dzwonka zostało sześć minut, więc z nudów zaczęły robić zabawne zdjęcia z filtrami ze Snapchata. Chen odczuwała ulgę z powodu braku pytań o pożar. Na samą myśl, czuła uścisk w sercu. Tyle lat i wspomnień spłonęło w kilkanaście minut, zostawiając jedynie gruz i popiół.

- Doktorek stwierdził, że muszę mniej słodkiego jeść, bo inaczej wszystkie zęby mi wypadną. - Seliel zaśmiała się, naśladując głos swojego dentysty. Skylor zachichotała, zasłaniając po chwili buzię ręką, aby w spokoju ziewnąć. Nie potrafiła zasnąć w nowym miejscu, dzięki czemu była żywym zombie. Na całe szczęście makijaż zakrył niechciane wory pod oczami.

Spojrzała na koniec korytarza i zamarła, widząc osobę, której próbowała unikać. Odwróciła szybko ciało w stronę reszty dziewczyn, licząc na cud związany z zachowaniem trybu incognito. Sztucznie uśmiechnęła się, udając, że wie o czym plotkowały nastolatki. Kątem oka wciąż wpatrywała się w swoją szkolną miłość, nie mogąc przestać myśleć. Naprawdę cieszyła się z mieszkania z Kaiem, ale wolała swój własny świat jakim był poprzedni dom. Brunet wyłapał wzrok nastolatki i zmarszczył brwi w jej stronę, chcąc, aby dziewczyna przestała się wpatrywać w jego osobę jak sroka w świecący przedmiot.

Skylor skupiła się z powrotem na przyjaciółkach, przytakując głową na każde słowo Seliel, która energicznie wymachiwała rękoma na boki. Brązowooka usiadła na parapecie, starając się nie patrzeć w stronę przechodzącego Kaia. Jak na złość musiał akurat przechodzić korytarzem, na którym była. Miała wrażenie, że robił to specjalnie, ale nie miała powodów by tak sądzić. Oboje chcieli zachować swoją tajemnicę tylko dla siebie, więc po co chłopak miałby utrudniać sprawę?

⭒ Loser || Ninjago ⭒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz