|| 12. | Wyniki podobno są dobre. ||

281 34 78
                                    

12 maj, sobota

Następnego ranka Skylor, była przerażona pobudką w nie swoim łóżku. Dopiero po uspokojeniu nerwów i dokładnym przemyśleniu całej sytuacji, przypomniała sobie o sytuacji jaka miała miejsce poprzedniego dnia. Głośno westchnęła i wstała z łóżka, podchodząc do małego lustra wiszącego na ścianie. Rudowłosa spojrzała w swoje odbicie i zrobiła skrzywioną minę. Sine wory pod oczami i niezmyty makijaż, który rozmazał się od płaczu, nie wyglądały ciekawie.

Rozpuściła włosy, które były związane w kucyka i palcami je rozczesała. Zorientowała się, że ma na sobie jedną z dodatkowych piżam Akity. Chen uśmiechnęła się na wspomnienie dziewczyny. Z początku swojej znajomości nie bardzo się dogadywały, a nawet czasami zaczynały kłócić się o każdą głupotę. Dopiero po wypadku Lloyda wszystko między nimi się naprawiło i zostały dobrymi koleżankami. Nastolatka puściła oczko do swojego odbicia, odwracając się w stronę jednoosobowego łóżka. Podeszła do niego i zauważyła, że na końcu mebla leżą złożone ubrania, które prawdopodobnie musiały należeć do czarnowłosej.

Wzięła rzeczy i od razu się przebrała, decydując, że weźmie prysznic jak wróci do domu. Przed małym lusterkiem, pozbyła się makijażu i dziękowała w duchu samej sobie, że wzięła płyn do demakijażu. Z powrotem zaczesała włosy w kucyka, ale tym razem nie wyglądała jak szop. Odeszła od lusterka i zabrała swoją torebkę, po czym wyszła z pokoju, wychodząc na długi i szeroki korytarz.

Skylor posłuchała instynktu i dała się ponieść nogom do salonu połączonego z kuchnią. Rozejrzała się po wielkim i jasnym pomieszczeniu. Musiała przyznać, że bardzo lubiła wystrój i nastrój jaki panował w domu blondyna. Chłopak był typem osoby, która bardzo dbała o porządek. Nawet niepełnosprawność nie przeszkadzała mu w posprzątaniu łatwo dostępnych dla niego miejsc.

Podeszła do małej sofy, obok której siedział na wózku, Lloyd. Przywitała się z chłopakiem i usiadła na ciemnozielonym meblu. Wygodnie oparła plecy o oparcie i wyciągnęła ręce przed siebie, rozciągając zastygłe mięśnie i kości. Brązowymi oczyma spojrzała na przyjaciela, który wyglądał na przygnębionego.

— Coś się stało? – zapytała, od razu reagując. W środku czuła, że ma obowiązek pocieszenia blondyna. — Wyglądasz jak nie ty.

— To nic takiego. – mruknął smutnym głosem, cicho wzdychając. Czuł na sobie złowrogi wzrok rudowłosej, która nie miała zamiaru się poddać. — Dzwonili do mnie ze szpitala.

— O! I co? Jakieś wieści odnośnie twojego zdrowia? – Skylor podskoczyła na sofie, będąc podekscytowaną na nowe wieści. Musiały być dobre.

— Wyniki podobno są dobre. – szepnął cicho, ale Chen była w stanie go usłyszeć. Zmarszczyła brwi i całą swoją uwagę skupiła na przyjacielu. Chłopak zacisnął pięści i uderzył nimi delikatnie w swoje uda. — Odzyskuję sprawność nad nogami, ale cholera! Nie będę mógł wrócić do lekcji karate. Lekarz dobitnie mi powiedział, że to za duże ryzyko dla moich kości.

— Lloyd... – powiedziała cicho, wstając z miejsca i podchodząc do zielonookiego, którego objęła. Zamknęła oczy i wtopiła nos w pachnące włosy chłopaka. — Będzie dobrze.

— Obyś miała rację. – westchnął, luzując wszystkie mięśnie. Nie wiedział nawet jak bardzo był spięty. Poczekał aż dziewczyna odsunie się od niego i wróci na sofę.

— Wiesz, że to wszystko jest dla twojego dobra. Nawet jeśli się z tym nie zgadzasz, musisz się z tym pogodzić. Twój kręgosłup jest i będzie słabszy niż przed wypadkiem. – Skylor starała się mówić wolno i zrozumiale, aby w jakimś stopniu dotrzeć do przyjaciela. Chłopak wzruszył jedynie ramionami i spuścił wzrok, na co Chen pokiwała zrezygnowana głową na boki. — Już za kilka miesięcy, a nawet tygodni będziesz w stanie samodzielnie chodzić. Czy to nie jest coś pięknego? Całe pół roku spędziłeś na wózku i ani razu nie spotkałeś się z resztą, chociaż zamartwiają się o ciebie nawet bardziej niż ja.

⭒ Loser || Ninjago ⭒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz