|| 8. | Nie mówicie mi, że po was zawsze pachnie kwiatkami ||

354 32 108
                                    

⭒ 6 maja, niedziela⭒

Wpadające promienie słoneczne, które dostały się przez okno, rozświetliły cały pokój. Skylor obudziła się, powoli otwierając oczy. Niefortunnie leżała na boku odwrócona twarzą do okna. Jasność, którą zobaczyła, gdy otworzyła oczy spowodowała, że z powrotem je zamknęła. Z cichym jękiem odwróciła ciało w drugą stronę. Podniosła się do siadu i przetarła oczy piąstkami. Pierwsze co zrobiła to sięgnęła po telefon leżący na szafce obok, aby zobaczyć która jest godzina. Rudowłosa zdziwiła się widząc równo dwunastą. Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się obudzić w południe. Należała do grupy ludzi zwanych rannymi ptaszkami, ponieważ nie lubiła marnować czasu na sen. Istniało tyle rzeczy, które mogła zrobić w zaoszczędzony czas.

Leniwie wstała z wygodnego łóżka i w bosych stopach poczłapała do wielkiej szafy. Otworzyła rozsuwane drzwi i spojrzała w bok, gdzie znajdowało się wielkie lustro. Zmrużyła oczy i zagryzła wargę na sińce pod oczami. Czuła się wyspana, ale wiedziała, że tak nie było. Zeszłej nocy do późna pisała z przyjacielem, omawiając wcześniejsze zdarzenie, w którym wziął udział Kai. Zdała sobie sprawę, że musiała być naprawdę zmęczona, ponieważ nie pamiętała momentu kiedy zasnęła.

Dziewczyna wyciągnęła z szafy krótkie czarne szorty i biały top na ramiączkach sięgający do połowy brzucha. Z szuflady wzięła potrzebną bieliznę i wyszła z pokoju, kierując się do łazienki, która była tuż obok jej pokoju. Skylor ucieszyła się, gdy zobaczyła, że pomieszczenie nie było zajęte. Weszła i zakluczyła za sobą drzwi, upewniając się czy na pewno są dobrze zamknięte. Nie chciała powtórki sprzed kilku tygodni kiedy to mały Eddie wpełz jej do łazienki. Na całe szczęście była ubrana.

Obmyła się szybko pod prysznicem, aby odrobinę się orzeźwić i szybko założyła ubrania, które ze sobą wzięła. Stanęła przed oświetlanym lustrem i dokładnie zaczęła przyglądać się swojej twarzy. Wiedziała, że nie była brzydka, ale ciągle wmawiała sobie fakt, że coś musi być z nią nie tak, skoro Kai nie chciał zwrócić na nią uwagi. Chwyciła za szczotkę i zabrała się za rozczesywanie długich rudych włosów, które odziedziczyła po matce.

— Skylor weź się w garść i zapomnij o wczorajszej sytuacji. Przecież Kai nic nie wie o twoich uczuciach, prawda? — zaśmiała się do swojego odbicia, wspominając wczorajszą sytuację. Ciągle miała wrażenie, że brunet patrzył na list leżący na łóżku. Nagle oprzytomniała. — Osz cholera, muszę pozbyć się tego listu!

Szybko umalowała twarz i uczesała włosy w luźnego koka, sprawiając, że kilka pasm włosów spadało jej na twarz. Opuściła łazienkę, kierując się do swojego pokoju. Skylor wewnętrznie czuła niepokój, chociaż nie wiedziała skąd pochodził. Weszła do pokoju, podchodząc do łóżka na którym zauważyła jedynie poprzekręcaną kołdrę. Zrzuciła pościel z łóżka i spanikowała nie widząc nigdzie listu. Dziewczyna była pewna, że ostatni raz widziała kopertę na łóżku.

Chen zaczęła panicznie przeszukiwać pokój, sprawdzając każdy kąt. Nie znalazła go ani w pustym koszu na śmieci, ani pod łóżkiem czy pomiędzy książkami na półce. Zdenerwowana usiadła na łóżku i chwyciła się za głowę. Skylor rozmyślała nad każdym możliwym scenariuszem, jednak żaden z nich nie pasował do wczorajszych wspomnień.

— Spokojnie, Sky...To na pewno jakieś nieporozumienie. — zaczęła mówić sama do siebie, próbując w ten sposób się uspokoić. Wzięła głęboki oddech i uspokoiła myśli. — Może po prostu wyrzuciłam ten przeklęty list do kosza, a Annabeth z rana go opróżniła? Nic nie mogę sobie przypomnieć... Przeklęty Lloyd i jego późne telefony.

⭒ Loser || Ninjago ⭒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz