Kłopoty...

632 29 13
                                    

Ginny wstała rano w dość dobrym humorze. Znikł on jednak tak szybko jak się pojawił. Myślała jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień... Nie była zła na Harry'ego bo dobrze wiedziała że to przez więź między nim a Tomem, więc on nie mógł nad tym zapanować. Ubrała się i zeszła do pokoju wspólnego, gdzie czekała na nią Hermiona. 

- Gdzie Harry? zapytała starając się przybrać obojętny wyraz twarzy. 

- Zaraz zejdzie, Ron zaspał i nie mógł go dobudzić- zaśmiała się szatynka. Ginny tylko skinęła głową i usiadła w fotelu. Chwilę później na schodach pojawiło się dwóch chłopaków. Jeden wyglądał jakby właśnie poparzył go prąd. 

- Cześć mruknął Harry do Hermiony. Spojrzał na Ginny niepewnym wzrokiem. Ona udała obrażoną. Usiadł obok niej i odchrząknął. 

- Ginny... Ja chciałbym cię przeprosić... Nie chciałem tak zareagować, poprostu... 

- Nic nie szkodzi, Harry- szepnęła

- Naprawdę?- zapytał. Wyraźnie było widać że Harry był niezbyt pewny słowami Ginny. Nie mógł do końca uwierzyć że Ginny tak poprostu mu odpuści. Na potwierdzenie tych słów podeszła do niego i cmoknęła w usta. 

- Naprawdę, Potter. 

- Dobra, gołąbeczki koniec tego dobrego! Idziemy na zajęcia!- zawołał Ron. 

- A co my wogóle mamy pierwsze?- zapytał Hermionę. 

- Wróżbiarstwo- jęknęła. Harry zrobił minę zbitgo psiaka na co Hermiona warknęła coś w stylu "i tak pójdziesz na te zajęcia". 

- No ale po co mam słuchać jak Trealwny wmawia mi jakieś przepowiednie, które i tak nie mają sensu- marudził. 

- Harry chcesz zdać SUM'y?- zapytała tym razem Ginny. 

- Ty też przeciwko mnie?!- oburzył się. 

- Harry, jakby twoja mama dowiedziała się że olewasz lekcje to będziesz miał przekichane...

- A jego tata powie że odziedziczył po nim nie tylko wygląd!- zarechotał Ron za co został skarcony przez oby dwie dziewczyny. 

      Przez resztę drogi Harry próbował jakoś nakłonić dziewczyny żeby odpuścić sobie wróżbiarstwo jednak na marnę. Mimo że Hermiona nie znosiła tego przedmiotu, chciała świecić przykładem... w końcu była panią prefekt. Harry cały czas powtarzał że jego rodzice też nimi byli i jakoś pozwalali sobie raz na jakiś czas odpuścić  lekcje lub zrobić kawał (bynajmniej jego ojciec). Hermiona i tak nie dawała się podpuścić. Z niechęcią wszedł do klasy wróżbiarstwa i usiadł z Gin, Ronem i Mionką przy jednym z stolików. Sybilla zaczęła opowiadać coś o wewnętrznym oku, który on jak i zarówno trójka siedzących obok niego znali aż za dobrze... 

      Wracając z lekcji natknęli się na bliźniaków rozmawiających, lub raczej kłócących się z Umbridge. Gdy ich zobaczyli, Fred tylko puścił im oczko i wrócił do "rozmowy" z nauczycielką. 

- Czuję kłopoty...- mruknęła Hermiona. Ron potwierdził jej słowa skinięciem głowy. 

- Dzisiaj spotkanie GD!!- wrzasnęła Mionka- Ron! Zapomnieliśmy! Ale z nas okropni prefekci!- Harry i Ginny wybuchnęli śmiechem. 

- Co będziemy dzisiaj ćwiczyć?- zapytała Ginny, gdy się nieco uspokoiła

-  Patronusów- odparł nieco zestresowany

- Będzie dobrze- mruknęła i ścisnęła jego dłon. 

********

- Cześć, więc dzisiaj będziemy się uczyć jak wyczarować patronusa...- powiedziała drżącym głosem Hermiona. Przez salę przebiegł gwar szeptów jednak ona to zignorowała. 

- Jak jednak wiecie, patronus to dziedzina naprawdę zaawansowanej magii, a żeby go wyczarować musicie mieć odpowiednie wspomnienie, musi ono być najszczęśliwsze  jakie macie! Nie może być to pierwszy lot na miotle, bo jest ono niestety za słabe...- powiedział tym razem Harry. 

   Wszyscy ustawili się w kole i po kolei każdy wykrzykiwał formułkę zaklęcia. Nikomu nie udało się za pierwszym razem. Każdy próbował i wielokrotnie pokazywała się srebrna mgiełka. W końcu z różdżki Ginny wyleciała srebrna mgiełka, która po chwili zamieniła się w srebrnego konia. Bliźniacy wpatrywali się w konia jak oczarowani. Ron mamrotała coś pod nosem. Harry i Hermiona szybko się otrząsneli i podbiegli do Ginny. Hermiona wyściskała ją całą swoją siła i gratulowała jej jakby zaliczyła wszystkie SUM'y na wybitny. Harry natomiast pogratulował jej niewerbalnie. Po jakimś czasie pojawiła się wydra Hermiony, pies rona i zając luny. Tylko Neville miał dość duży problem. 

    Luna opowiadała coś o gnębiwtryskach, gdy kazdy uslyszal trzask teleportacji. Obrocili sie w tamta strone i zoabczyli zgredka. 

- Zgredek! co ty to robisz?

- Harry Potter, sir! Musicie uciekać! Młody Malfoy, idzie tutaj, z profesor Umbridge! 

- Wszyscy wychodzić!- warknął. Sala zaczęła w trybie natychmiastowym pustoszeć. W końcu w sali został Neville, Luna, Hermiona, Ron, bliźniacy, Harry i  Ginny. Stai chwilę osłupieni, gdy usłyszeli przesłodzony głos Umbridge...

- Prędziutko to załatwimy! Bombarda Maxima!-krzyknęła a ściana przed nimi się zawaliła. Ujrzeli Crabba i Goyle. 

- No proszę, proszę! Kogo my tu mamy?! Tak to nasza cudowna czwórka tylko że dziś mają towarzystwo! Mała miss pytań o wszystko, czyżby pani zeszła na inną drogę?- zapytała z kpiną w głosie. Harry zacisnął rękę na różdżce a drugą bardziej ścisnął dłoń Ginny. Po chwili przypałętał się Malfoy z Cho Chang i jej przyjaciółką Mariettą. Harry wytrzeszczył oczy. Mógł się tego spodziewać... Cho nie było na dzisiejszym spotkaniu. Percy wszedł i zabrał go i Ginny. Nie mógł uwierzyć że mógł tak traktować własną siostrę. Zaprowadził ich do gabinetu Dumbledora. Co gorsza znaleźli listę członków co by oznaczało że oni też są w tarapatach...

- Gwardia Dumbledora!- Wrzeszczała Umbridge- dowód na to co podejrzewałam od dawna!- Podała listę ministrowi, który z kolei podał ją Dumbledorowi. Dyrektor wyglądał jakby wcale go nie ruszyło że jego uczniowie potajemnie uczyli się w pokoju o którym istnieniu większość ludzi nie wiedziała. 

- Wezwijmy aurorów, którzy zabiorą Albusa... Do azkabanu gdzie będzie czekał na proces...- westchnął Knot. Oczy dyrektora zaświciły niebezpieznie. 

- Ajj... Chyba widzę małą przeszkodę w waszych planach... Muszę was rozczarować... ale nie myślcie że.. jak to się mówi? dam się złapać? Dolores i Knot przybliżali się do Dumbledora coraz bardziej. On tylko machnął  reką a nad nim pojawił się piękny, czerwonozłoty feniks. Dyrektor kasnął w  dłonie i zabłysło. Większość zebranych przewróciło się gwałtownie. Dyrektor zniknął. 

- Czy pan tego chce czy nie...- zaczął Kingsley- Ale Dumbledor ma klasę...


No cześć! Z początku chciałabym was przeprosić za chwilową nieobecność ale miałam multum nauki i niezbyt miałam czas na pisanie. Teraz postaram się wrzucać rozdziały regularnie nie tylko tutaj ale i w mojej drugiej książce. Tam rozdział pojawi się w nocy albo jutro XD Życzę wam dużo zdrówka!  

                                                                                                                                              Pozdrawiam!

More Than Friendship• 𝙷𝚒𝚗𝚗𝚢✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz