OMG, CZYŻBY MIŁOŚĆ

578 20 9
                                    


Harry leżał na kafelkach ministerstwa magii. Przed nim stali jego najbliżsi. On leżał, jego zielone oczy chwilami nabierały intensywności. Nie mógł się ruszyć. Po ciele przechodziły mu nieprzyjemne dreszcze. Jego matka stała wtulona w jego ojca, płakała. Ginny była cała blada, prawdopodobnie gdyby nie była pod trzymywana przez jej brata nie miałaby siły stać. Luna i Nevill wstrzymali oddech i czekali. Nikt nie wiedział co się może stać. Harry rozmawiał z Voldemortem, który kontaktował się z nim poprzez ich więź. 

V: Jesteś taki naiwny, Harry...

HP: Nie prawda, to TY nigdy nie będziesz wiedział co to przyjaźń albo miłość

To były ostatnie słowa jakie Harry wypowiedział do czarnoksiężnika. Jego oczy odzyskał dawny kolor, Harry zmęczony opadł na zimne płytki. Ginny, która ledwo znosiła ten widok strąciła rękę swojego brata z jej ramienia i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę swojego chłopaka. 

Ukucnęła przy nim. Chwyciła jego zimną dłoń. Twarz czarodzieja nie wykazywała żadnych emocji. Była blada, oczy miał zamknięte. 

Weasley powoli zaczęła schylać się do ust bruneta. Ron chciał do niej podejść jednak sam dyrektor szkoły go zatrzymał. Przewidział już co rudowłosa ma w planach. Albus bardzo wierzył w miłość i zdawał sobie sprawę że czyn młodej kobiety mógł poskutkować. 

Ciepłe wargi dziewczyny spotkały się z zimnymi ustami okularnika. Jego oddech zaczął być regularny. Ręce nabierały odpowiednej temperatury. Jednym określeniem, miłość potrafi czynić cuda. 

Otworzył powoli swoje zielone oczy. Pierwsze co zobaczył to załzawioną twarz swojej dziewczyny. Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy nie była pozytywna; Wiedział że musiało stać się coś poważnego skoro ta piękna i odważna dziewczyna płacze. 

Podniósł się powoli do siadu i rozejrzał wokół. Zobaczył jego mamę nadal wtuloną w James'a, Nevill'a i Lunę, Rona i Hermionę, i Zakon Feniksa. Minęła dłuższa chwila zanim przypomniał sobie co się stało. 

O dziwo pierwszą rzeczą jaką zrobił nie było wypytywanie gdzie jest Voldemort i śmierciożercy; Podszedł do Ginny i zamknął ją w swoich ramionach. Mógł się tylko domyślać jaka była roztrzęsiona. Gdy przestała płakać wiedziała co powinna zrobić; Wstała, dłonią przeczesała swoje rude włosy i odchrząknęła. 

GW: HARRY JAMESIE POTTERZE! CZY TY SIĘ DOBRZE CZUJESZ? WIDZISZ DO CZEGO DOPROWADZIŁEŚ SWOIM POCHOPNYM DZIAŁANIEM? 

Podczas gdy Weasley'ówna dawała kazanie czterookiemu, James podszedł do Lily, która stała z boku. 

JP: Widzisz? Mówiliśmy że jest do ciebie podobna. Obie to takie furie... 

Nie przemyślał tego. Teraz również on miał kazanie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cała szóstka szóstka szła w stronę stacji Hogsmeade. Dzisiaj był dzień odjazdu do domów. Od wydarzeń w ministerstwie minęły dwa tygodnie. Przez pierwszy tydzień Harry musiał wysłuchiwać kazań Ginny i Hermiony co nie było przyjemnym doświadczeniem. 

Idąc ścieżką z Hogwartu, Harry rozmyślał. Uświadomił sobie jedną rzecz. 

HP: Wiecie co my mamy a Voldemort nigdy nie będzie miał?- zapytał swoich przyjaciół. 

HG: Co takiego? 

HP: Coś co jest ważniejsze niż galeony czy status krwi... Coś o co warto walczyć... 

Ginny wyprzedziła grupkę i stanęła twarzą w twarz z Potter'em. 

GW: Wiesz że jesteś kretynem? 

HP: Wiem, ale i tak mnie kochasz- uśmiechnął się głupio. 

Ona tylko na potwierdzenie jego słów połączyła ich usta. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
























































Koniec  . 

More Than Friendship• 𝙷𝚒𝚗𝚗𝚢✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz