^Courtney^
Zamarłam, gdy usłyszałam pytanie Matthew. Spojrzałam na niego, przygryzając wargę.
- Matthew... Nie piłam tutaj aż tak dużo... - przerwałam, gdy Michael chrząknął głośno. Spojrzałam na mężczyznę, po czym kontynuowałam. - Czasem łatwiej jest rozmawiać na pewne tematy przy lampce wina.
- Gdyby to było tylko wino. - mruknął mąż Annabell pod nosem. Kobieta westchnęła cicho.
- Własną żonę wkopiesz łosiu jeden... Alfo, czasem kobieta musi się napić. I tak jak powiedziała Courtney. Na trzeźwo nie da się czasem wydusić tego, co chcemy powiedzieć. - odpowiedziała Annabell. Uśmiechnęłam się delikatnie w jej stronę. Przyjrzałam się jej dokładniej. Długie blond włosy z czarno-srebrnymi pasemkami, opadały delikatnie na ramiona kobiety. W kącikach oczu i ust tworzyły się zmarszczki, gdy tylko się uśmiechała. Zauważyłam też, że zmienił jej się kolor oczu. Jedno oko miała niebieskie, a drugie zielone.
- Skutek odwrócenia zaklęcia. - wyjaśniła kobieta, widząc mój zaskoczony wzrok.
- Wyglądasz pięknie. Pasują ci te pasemka. - powiedziałam. Kobieta zrobiła zdziwioną minę po czym machnęła ręką i zwróciła się do męża.
- Idź się ubierz. Później będzie trzeba naprawić stół w kuchni, drzwi w sypialniach i...
- Czekaj kobieto! Pozwól, że coś na siebie założę, a później zaczniemy naprawiać - przerwał na moment. - I żadnej magii. Zrobię to wszystko sam.
- Dobrze, dobrze kochanie. Zapraszam do kuchni. - kiedy Michael wychodził z pokoju, Annabell pociągnęła za koc, który opadł. Matthew zareagował błyskawicznie. Warknął cicho, zasłonił mi oczy i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni, przez co stałam przodem do alfy. Zaśmiałam się cicho, słysząc przekleństwa obu mężczyzn. Oparłam głowę o klatkę piersiową mojego alfy.
- Brakowało mi tego. - powiedziałam cicho, czując czuły pocałunek mężczyzny na moich włosach.
- Golasa nie ma. Postawię wodę na herbatę. Myślę, że lepiej będzie zostać tutaj. - powiedziała kobieta. Uniosłam głowę patrząc prosto w ciemne oczy alfy, który uśmiechnął się delikatnie.
~*~
Siedzieliśmy w czwórkę przy jednym stole. Ja siedziałam oczywiście na kolanach alfy. Annabell z mężem cały czas trzymali się za ręce i śmiali z opowiadanych historii. Kiedy Michael wspomniał, jak kobieta rzuciła tortem urodzinowym w jego twarz, Matthew zaśmiał się głośno.
- Coś mi to przypomina. - powiedział, patrząc na mnie. Zmarszczyłam brwi.
- Oj tam... Wystraszyłam się, dobrze? - odpowiedziałam. Brunet zaśmiał się ponownie i przytulił się do mnie.
- O co chodzi? Chcę wiedzieć wszystko. - odezwała się Annabell. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Teraz to wielkie przyjaciółki? - zapytał jej mąż.
- No a coś ty myślał? Przy butelce wszyscy stają się przyjaciółmi. - odpowiedział Matthew, na co wszyscy się zaśmiali.
- Ale dobrze. Byłam u brata, kiedy Matthew mnie przestraszył i tak jakoś wyszło, że rzuciłam talerzem w jego stronę.
- Tak jakoś wyszło? Gdybym się nie schylił, miałbym jedzenie na twarzy. - westchnęłam głośno.
- Przeprosiłam. - odpowiedziałam głośno, patrząc na uśmiechniętą twarz alfy.
- Ale nie tak, jak chciałem. - na słowa bruneta, w salonie było słychać głośny śmiech małżeństwa. Nie odpowiedziałam na to. Czułam, jak róż ozdobił moje policzki. Wzięłam szklankę z ciepłą już herbatą, po czym zrobiłam duży łyk, opróżniając naczynie.
- My się już będziemy zbierać. Dziękuję Annabell za opiekę nad moją mate. - powiedział Matthew po chwili ciszy. Kobieta zaśmiała się głośno.
- Ależ nie ma sprawy alfo. Przebywanie z luną było dla mnie czystą przyjemnością. Chciałabym Courtney, abyś wkrótce mnie odwiedziła. Zrobimy sobie babski wieczór. - spojrzałam na kobietę i uśmiechnęłam się.
- Będzie więcej butelek? - zapytałam ze śmiechem. Kobieta zrobiła wielkie oczy, zmarszczyła nos i spojrzała na mnie takim wzrokiem... Zaczęłam się śmiać głośniej.
- No to skoro luna przyjedzie na babski wieczór, zapraszam również ciebie alfo na partyjkę pokera. Mam nadzieję, że potrafisz grać i trafię w końcu na godnego siebie przeciwnika. - spojrzałam na alfę.
- Proszę, zgódź się. - wyszeptałam. Brunet westchnął głęboko, zamknął oczy i pokiwał powoli głową. Oho. Chyba nie spodobało mu się wzmianka o butelce. Wstałam z kolan alfy i podeszłam do Annabell.
- To jesteśmy umówione. - powiedziałam. Kobieta przytuliła mnie, złapała pod ramię, po czym ruszyłyśmy w stronę wyjścia a mężczyźni ruszyli od razu za nami.
- Będę czekać. Nie wypijemy dużo, ale pogadać zawsze trzeba z kobietą. - kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, zauważyłam alfę ściskającego dłoń Michaela. Uśmiechnęłam się pod nosem, co Annabell zauważyła.
- Jeszcze raz ci dziękuję Courtney.
- Nie ma za co Annabell. Cieszę się, że ci pomogłam. - kobieta uśmiechnęła się szeroko i nic nie mówiąc, zrobiła jakiś gest w powietrzu. Rozchyliłam delikatnie usta, widząc portal. Nie zauważyłam, kiedy Matthew podszedł do nas.
- Wracamy kochanie.
~𝕴𝖓𝖋𝖔𝖗𝖒𝖆𝖈𝖎𝖔́𝖓~
Długo wyczekiwany rozdział. Wiele osób pytało o "next" - oto i jest. Ale mam też propozycję.
Maraton składający się z pięciu rozdziałów? Co wy na to? Mam już listę scen, które znajdą się w książce (skąd ja biorę niektóre pomysły, to nie wiem...) i czuję, że epilog nie pojawi się szybko. Co do maratonu. Spróbuję, aby pojawił się w poniedziałek i jak chcecie - rozdział co dwie/trzy godziny, czy jeden rozdział w jeden dzień o tej samej godzinie (od poniedziałku zaczynając, na piątku kończąc).
Akurat nuta wleciała taka, dzięki której tworzy się kolejny rozdział ;) Dajcie znać w kom♥A co do muzyki w mediach - chcecie tytuły w rozdziałach?
CZYTASZ
Wracam/ZAWIESZONE
WerewolfTOM PIERWSZY - "Cisza duszy" TOM DRUGI - "Wracam" Czasem samotność pokazuje drugą twarz człowieka. Pełną smutku, bólu ale i radości i szczęścia. Alfa Matthew wyruszył na poszukiwania człowieka, który zagraża jego mate. Courtney poznaje świat, w któ...