𝑠𝑒𝑣𝑒𝑛

220 6 0
                                    


Tygodnie mijały spokojnie, Louis codziennie po ciebie przychodził pod szkole, ale twoi rodzice jeszcze o was nie wiedzą. Chłopak okazał się najbardziej pozytywną, opiekuńczą osobą jaką poznałaś. Jeśli chodzi o koncert, to jesteście w trakcie omawiania szczegółów z Allie i agentką klubu. Dzisiaj jest sobota i spotykasz się z Chasem Hiddleston- twoim kuzynem, z Dixie D'amelio i na koniec idziesz do Ashley na noc.

Rano ubrałaś się w luźne ubrania, po czym wybrałaś się na krótki jogging. Po drodze zahaczyłaś o sklep i wróciłaś do domu. Kiedy wracałaś, Chase stał już pod domem i rozmawiał z twoim tatą. Kiedy cię zobaczył, od razu do Ciebie podbiegł i podniósł cię do góry w uścisku.

-Addie!!!- Pisnął ściskając twój brzuch tak, że straciłaś dech.- Tęskniłem!- Odkłada Cię na ziemię, dalej przytulając.

-Teeeeeeeeż!- Wskakujesz mu na szyję. Nie widzieliście się około miesiąca, ale nie możecie bez siebie żyć.- Hej tato!- machasz do taty stojącego za wami.- Chase, daj mi się tylko odświeżyć i jedziemy.- Chłopak przytaknął, a ty z niego zeskoczyłaś i pobiegłaś do pokoju.

Wzięłaś pięcio-minutowy prysznic, a włosy spięłaś w luźny kok. Ubrałaś granatowe jeansy i szarą oversize bluzę. Założyłaś airforce i wybiegłaś z domu wskakując na plecy Chase'a przytulając go mocno.

-Chodź młoda.- Powiedział, idąc w stronę auta.- Wsiadaj.- Zeskoczyłaś z jego pleców i weszłaś na siedzenie pasażera.

-Gdzie jedziemy?- Zapytałaś z nadzieją, że otrzymasz odpowiedź. Nienawidziłaś niespodzianek, o czym twój kuzyn dobrze wiedział.- No proszę powiedz!- Powiedziałaś kiedy tylko się zaśmiał.

-Nie powiem, Addie.- Uśmiechnął się.

Jechaliście jakiś czas. Byłaś zestresowana, ale kiedy zobaczyłaś swój ukochany salon gier od razu zmieniłaś postawę.

-Aaaaaaaaaa!- Pisnęłaś, podczas gdy Chase parkował auto.

-Pamiętasz jak tu przychodziliśmy kilka lat temu?- Rozczochrał Ci włosy.

-Dziękuję!- Rzuciłaś się na chłopaka po czym wybiegłaś z auta kierując się w stronę wejścia.

Spędziliście w środku dwie godziny. Zdążyliście zagrać w każdą grę przynajmniej dwa razy, więc byliście wykończeni. Chase odwiózł Cię do domu, a ty zadzwoniłaś do Dixie, z którą byłaś umówiona na zakupy. Dixie to siostra Ashley, dlatego kiedy podeszłaś pod ich dom zostałaś zaatakowana od tylu przez przyjaciółkę.

-Japierdziele!- Krzyczysz przerażona.- Co ci odwaliło?!- Mówisz zrzucając Allie ze swoich pleców.

-Ciebie też miło widzieć. Ała!- Krzyczy po spadnięcia na kafelki przed domem.- Jesteś głupia.

-Heeeeej!- Dixie wychodzi z domu.

-Hej, Dixie!- Podbiegasz do dziewczyny i ją przytulasz.- Allie, idziesz z nami do galerii?

-Nie mogę teraz.- Powiedziała smutno.- Muszę coś zrobić, ale wieczorem przychodzisz wiec spoko.

-Ale gnom z ciebie.-Zwracasz się do przyjaciółki ze śmiechem.

-No sorry, debilko.- Odpowiada tak samo.

-Dzieciaki.- Mówi Dixie.- Chodź, Addie.

-Pa, Allie.- Mówisz do przyjaciółki.- Przyjdę wieczorem.

-Paaa.- Wstaje i wraca od domu.

Wsiadłaś do auta Dixie. Było koło piętnastej kiedy dojechałyście do Galerii handlowej. Obeszłyście kilka sklepów z ubraniami, oczywiście wiele osób zbierało się koło was żeby zrobić zdjęcia, ale na szczęście nie zajęło to wiele czasu. Weszłyście do ulubionego sklepu z ubraniami i jak zwykle nie zawiodłaś się. Znalazłaś tam piękną błękitną sukienkę. Nie wiele się zastanawiając wzięłaś swój rozmiar i pobiegłaś do przymierzalni. Sukienka pasowała na Ciebie idealnie więc odrazu ją kupiłaś.

Po skończonych zakupach wróciliście do domu. Była dziewiętnasta, a ty zaczęłaś pakować rzeczy na nocowanie. Nie bardzo się starałaś bo jakbyś czegoś zapomniała to zawsze możesz się wrócić na szybko do domu. Chciałaś jeszcze wziąć prysznic, ale dostałaś wiadomość od Ashley, że jej się nudzi i że masz przyjść, a na odpowiedź, że chcesz się umyć powiedziała, że się umyjesz u niej, więc poszłaś do szafy, ubrałaś szare dresy i czarną bluzę. Zbiegłaś na dół żegnając się z rodzicami przytulasem, ubrałaś buty i wyszłaś z domu. Po chwili znalazłaś się już w pokoju przyjaciółki.

-Hej gnomie.- Rzucasz się na łóżko.- Co tam?

-Ok.-Obraca się do ciebie.- Louis nic mi o was nie mówi.- Robi sztucznie smutną minkę.- No weź coś powiedz!- Mówi kiedy tylko śmiejesz się na jej słowa.

-No co ma być?- Śmiejesz się z przyjaciółki.

-No powiedz jaki on jest.- Siada obok Ciebie na łóżku.

-No jest opiekuńczy, uroczy, zabawny...- Uśmiechasz się mimowolnie na myśl o chłopaku.- I fajnie pachnie.- Wybuchasz śmiechem.

-Musiałaś to dodać?- Ashley również się śmieje.

Resztę wieczoru spędziłyście na rozmawianiu o Tomie i Louisie oraz na oglądaniu poraz setny The Umbrella Academy. Poszłyście spać koło piątej nad ranem, kiedy obydwie padłyście ze zmęczenia.

                                                                                 ☽ ☽ ☽

Trochę nudny rozdział, ale jakoś nie chcę żeby wszystko kręciło się wokół Louisa.
Podobna książka z punktu widzenia Ashley u Iga350 ❤️

I was made for loving you ~Louis Partridge~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz