Tylko sobie wmawiam? Skąd on w ogóle może to wiedzieć? Może...może i tak, ale nie. Sama wiem dobrze, że nienawidzę tego chłopaka, a on nienawidzi mnie. Sam to sprowokował, więc niech teraz nie myśli, że tak od razu nagle będzie między nami dobrze.
Siedzę tak z Jugheadem nie odzywając się już z 10 minut, albo nawet 20. Robi się aż trochę niezręcznie.
Rozmyślenia przerywa mi wibracja z mojego telefonu. Wiadomość od Ronnie.V: *B, Archie przyjdzie później na imprezę, idziemy razem?*
No tak. Dziś impreza u Cheryl.
B: *Wybacz V, ale nie idę na imprezę*- odpisuję bez namysłu. Nie lubię imprez. Jednak na ekranie od razu pojawia się połączenie od Ronnie.
-Dziewczyno, idziesz. Nie ma, że nie.-mówi od razu, kiedy nawet nie zdąże powiedzieć "halo?".
-V, wiesz, że nie lubię imprez.
-Tak wiem, ale...proszę.-dziewczyna zmienia ton głosu na błagalny.
-Coś się stało?-pytam, gdy zauważam zmianę.
-Ta...nie, z resztą...powiem ci kiedy przyjdziesz, ale proszę Betty...
-Dobra, przyjdę, ale przyjdź do mnie wcześniej.-decyduje.
-Dziękuję B, a tak właściwie, gdzie jesteś? Czemu nie ma ciebie w szkole?-kiedy zadaje to pytanie, zerkam ukradkiem na chłopaka, który opiera się na swoich rękach za plecami, a głowę ma uniesioną w górę. Jego oczy są zamknięte, a włosy delikatnie ruszają się przez wiatr.
-Ja...źle się czułam.- kłamie. Ostatnią rzeczą, którą bym jej powiedziała, to, że wagaruje z Jugheadem, gdzieś na jakiejś polanie, sam na sam.
-No dobrze. Będę o 17, do zobaczenia.-mówi i się rozłącza.
-Czyli jednak wybierasz się na imprezę.-mówi chłopak gdy odkładam telefon. Nawet się na mnie nie spojrzy, wciąż jest w takiej pozycji w jakiej był przez cały czas.
-Nie twoja sprawa.
-A, czyli znowu powracamy do kłótni?
-Co? Po prostu przestań Jug.
-Jak sobie życzysz.-na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Powiedział to bardzo słodko.
-Do twarzy ci w uśmiechu. Powinnaś uśmiechać się częściej.-oznajmia brunet i wreszcie zmienia pozycję. Teraz siedzi po turecku i jest wpatrzony we mnie.
-Uśmiecham się często.-mówię prawdę.
-Nie przy mnie.
-Uśmiecham się wtedy, kiedy mam na to ochotę i powód.
-A. Czyli tym powodem teraz byłem ja?-śmieje się na co ja również odpowiadam śmiechem.
-Jesteś niemożliwy, Jughead.
•••
Jadąc do domu, Jughead na moją prośbę zajeżdża do McDonalda. Dla siebie zamawia jakiegoś burgera, bo co innego, a dla mnie nuggetsy i frytki.
Po kilku minutach dostaję swoje zamówienie i od razu zaczynam jeść. Jestem bardzo głodna.-Ile pieniędzy mam ci oddać?- pytam w trakcie jedzenia, zasłaniając ręką usta.
-Zero. Potraktuj to jako dobry gest od wroga.-śmieje się i odkłada swoje jedzenie na później.
-W takim razie dziękuję za prezent.-uśmiecham się.
On odpowiada mi tym samym.____________
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału w poniedziałek, ale miałam tyle sprawdzianów, że się nie wyrobiłam. Mam nadzieję,że ten krótki rozdział tak czy inaczej się spodobał. Komentujcie, bo to bardzo motywuje!!
xoxo
~shadowxheart
CZYTASZ
difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE
Fanfiction~~ - Jughead, naprawdę musisz się tak na mnie patrzeć? - Może i nie powinienem, ale nie mam zamiaru przestawać. - Niby dlaczego? - Bo jesteś piękna. Może nasza historia podtrzymuje się na fundamencie nienawiści, ale z dnia na dzień jest on coraz sła...