Rozdział XVI

621 39 5
                                    

Tylko sobie wmawiam? Skąd on w ogóle może to wiedzieć? Może...może i tak, ale nie. Sama wiem dobrze, że nienawidzę tego chłopaka, a on nienawidzi mnie. Sam to sprowokował, więc niech teraz nie myśli, że tak od razu nagle będzie między nami dobrze. 
Siedzę tak z Jugheadem nie odzywając się już z 10 minut, albo nawet 20. Robi się aż trochę niezręcznie.
Rozmyślenia przerywa mi wibracja z mojego telefonu. Wiadomość od Ronnie.

V: *B, Archie przyjdzie później na imprezę, idziemy razem?*

No tak. Dziś impreza u Cheryl.

B: *Wybacz V, ale nie idę na imprezę*- odpisuję bez namysłu. Nie lubię imprez. Jednak na ekranie od razu pojawia się połączenie od Ronnie. 

-Dziewczyno, idziesz. Nie ma, że nie.-mówi od razu, kiedy nawet nie zdąże powiedzieć "halo?".

-V, wiesz, że nie lubię imprez.

-Tak wiem, ale...proszę.-dziewczyna zmienia ton głosu na błagalny.

-Coś się stało?-pytam, gdy zauważam zmianę.

-Ta...nie, z resztą...powiem ci kiedy przyjdziesz, ale proszę Betty...

-Dobra, przyjdę, ale przyjdź do mnie wcześniej.-decyduje.

-Dziękuję B, a tak właściwie, gdzie jesteś? Czemu nie ma ciebie w szkole?-kiedy zadaje to pytanie, zerkam ukradkiem na chłopaka, który opiera się na swoich rękach za plecami, a głowę ma uniesioną w górę. Jego oczy są zamknięte, a włosy delikatnie ruszają się przez wiatr.

-Ja...źle się czułam.- kłamie. Ostatnią rzeczą, którą bym jej powiedziała, to, że wagaruje z Jugheadem, gdzieś na jakiejś polanie, sam na sam.

-No dobrze. Będę o 17, do zobaczenia.-mówi i się rozłącza.

-Czyli jednak wybierasz się na imprezę.-mówi chłopak gdy odkładam telefon. Nawet się na mnie nie spojrzy, wciąż jest w takiej pozycji w jakiej był przez cały czas.

-Nie twoja sprawa.

-A, czyli znowu powracamy do kłótni?

-Co? Po prostu przestań Jug.

-Jak sobie życzysz.-na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Powiedział to bardzo słodko.

-Do twarzy ci w uśmiechu. Powinnaś uśmiechać się częściej.-oznajmia brunet i wreszcie zmienia pozycję. Teraz siedzi po turecku i jest wpatrzony we mnie. 

-Uśmiecham się często.-mówię prawdę.

-Nie przy mnie.

-Uśmiecham się wtedy, kiedy mam na to ochotę i powód.

-A. Czyli tym powodem teraz byłem ja?-śmieje się na co ja również odpowiadam śmiechem.

-Jesteś niemożliwy, Jughead.

•••

Jadąc do domu, Jughead na moją prośbę zajeżdża do McDonalda. Dla siebie zamawia jakiegoś burgera, bo co innego, a dla mnie nuggetsy i frytki. 
Po kilku minutach dostaję swoje zamówienie i od razu zaczynam jeść. Jestem bardzo głodna.

-Ile pieniędzy mam ci oddać?- pytam w trakcie jedzenia, zasłaniając ręką usta.

-Zero. Potraktuj to jako dobry gest od wroga.-śmieje się i odkłada swoje jedzenie na później.

-W takim razie dziękuję za prezent.-uśmiecham się.
On odpowiada mi tym samym.

____________
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału w poniedziałek, ale miałam tyle sprawdzianów, że się nie wyrobiłam. Mam nadzieję,że ten krótki rozdział tak czy inaczej się spodobał. Komentujcie, bo to bardzo motywuje!! 
xoxo 
~shadowxheart

difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz