Rozdział XI

1.3K 69 22
                                    

Wychodzę ze szkoły po lekcjach I tak jak obiecałam Jugheadowi udaje się w stronę parkingu. Nie widzę go nigdzie. Cały Jughead. Napewno jest jeszcze w biurze. Odwracam głowę w stronę okna gazetki I zauważam chłopaka zaslaniającego zasłony. Ja nie mogę, nie wierze, ze wymyśliłam sobie takie glupstwo. Chyba on też mnie zauważa, bo zasłania je jeszcze szybciej I w mgnieniu oka pojawia się obok mnie.

-Sory- Mowi krótko kiedy przyszedł.

-Miałeś czekać. Ale dobra. - Nie chce mi się już kłócić. Dziś jestem już bardzo zmęczona.

-No przepraszam. Poprostu... zacząłem pisać nowy artykuł. - Jąka się chłopak.- Dobra no to chodz. Jedzmy już.

Chłopak siada na motocykl. Zakłada kask, po czym go zdejmuje I daje mi.

-A no tak. Mam jeden kask. Proszę.- Mówi I podaje mi go.

-Lepiej ty go załóż Jughead. Ty prowadzisz.

-Nie Betty, weź go.

Wzdycham.

-Serio nie mogę jechać autobusem? Jeździłam nim miliony razy I co mogłoby mi się stać?

-Motocyklem będziemy szybciej, a poza tym jedziemy w to samo miejsce I bez sensu byłoby jechać oddzielnie.-Oznajmia chłopak podając mi kask.

-Pojadę tylko wtedy, kiedy założysz kask.- Stawiam warunek.

-Ja pierdole. Jesteś tak upierdliwa. - Brunet przewraca oczami I zakłada kask.

-I kto to mówi- uśmiecham się pod nosem i wsiadam na motocykl.

-Trzymaj się mnie mocno Betty. -mówi Jughead i odpala silnik.

-Jughead... chwila.

-Coś nie tak? -Pyta I odwraca głowę w moją stronę.

-Nie, poprostu... nie spadnę? Nie wyjedziesz w zadne drzewo po drodze, albo nie walniesz w żadne auto? - Waham się trochę.

-Zaufaj mi. Będzie dobrze.- Uśmiecha się do mnie I się odwraca.-A teraz niestety musisz mnie przytulić Elizabeth.

-Oczywiście Forsythe. - odpowiadam złośliwie.

Wtedy Jughead ruszył w drogę. Nie jest tak źle. Czuje powiew wiatru I jest okej kiedy go obejmuje.

-I co, nie jest tak strasznie? -Pyta chłopak po kilku minutach.

-Moglo być gorzej.- mówię I jeszcze bardziej obejmuje bruneta.

-Ale już się tak do mnie nie klej, Betty.

-Miałam się ciebie trzymać. Mogę?

-Musisz.

-Dobra... a I dziękuję.

-Za co? -Pyta chłopak.

-No za podwózkę.

-A tak, tak. Nie ma sprawy. Zrobisz mi jutro śniadanie I będzie okej.

-Pomyślimy. -mówię I przykładam głowę do barku chlopaka I patrzę na wszystko co mijamy.

~~~~~~~~~
dziś troszkę taki inny rozdział, wstawiłam szybciej niż ostatnio. napiszcie czy się podoba, co chcielibyście zobaczyć I wyczekujcie kolejnych rozdziałów. do zobaczonka:)
~shadowxheart

difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz