Betty
-Betty, co ty tu robisz?- Nagle słyszę zdziwiony, znajomy głos. Cholera. To Jug.
-Yyy...Jughead! Czesc. Ja wlasnie... ten no... szukałam V. Myślałam moze, że jest tutaj. - Kłamie. No, ale co miałam mu powiedzieć? "Hej Juggie, przepraszam, że weszłam tak tutaj, ale zrozum, że to jedyne ciche miejsce w szkole, w którym mogę spokojnie pomyśleć o naszym pocałunku. ". W życiu. I żaden Juggie, Betty. Żaden Juggie.
-Czemu niby Veronica miała by być w B&G? Coś kręcisz, Cooper.-Mowi brunet, wchodząc głębiej do biura, zamykając za sobą drzwi.
-A czemu niby miałabym kręcić, co, Jones? Nie mogłam jej znalezc, pomyślałam więc, że może jest u swojego kochanego przyjaciela w biurze. Ale jak widać mylilam się.-Mam nadzieję, że łyknie.
Chłopak spogląda na mnie badawczo. Ale chyba łyknął.
-Ronnie jest na lunchu. Ma jeszcze dwie lekcje, za to ja zabieram się już chyba do domu. Skończyłaś już lekcje?-Pyta, wkładając jakieś papiery do plecaka.
-Ta... to znaczy nie. Mam jeszcze matem... znaczy się angielski.
-Co się dziś z tobą dzieje Elizabeth? Jestes jakas dziwna. Zakladam, ze przez to co...
-Nie jestem dziwna Forsythe.-Przerywam mu, bo wiem co chciał powiedzieć. A ja chce jak najszybciej o tym zapomniec.- Ale jestem rozkojarzona przez cie... ciemnosc . Tak, wlasnie ciemnosc. Powinienes odsłonić te rolety za dnia, bo jest tu strasznie ciemno. -Ja pierdole, co się ze mną dzieje? Nie mogę zapanować nad tym co gadam do Jugheada I totalnie nie myślę.
-Mowisz?- Jughead przechodzi obok mnie na tyle blisko, ze poczułam jego perfumy. Śliczny zapach, delikatnie sosnowy.
Brunet odsłania rolety. Zauważam jak przy tym lekko mruzy oczy. Z resztą ja też. Niebo dziś było wyjątkowo bezchmurne, a słońce świeciło jak zawsze bardzo jasno.
-No wlasnie. A nie mówiłam? Jest o niebo lepiej. Teraz możesz je zasłonić I jechać do domu.
-Zasłonie je za godzine.
-Czemu za godzinę?
-Bo muszę poczekac na ciebie.-Chce coś powiedzieć, ale chyba chłopak to zauważa, bo mowi dalej. - Proszę cię, Betty. Po ostatniej sytuacji nie zostawię cię tak łatwo w poczekaniu na pewną śmierć.-Mówiąc to brunet odchodzi od okna, dzięki czemu stoi bliżej mnie.
-Pewną śmierć? Chciałbyś. To tylko droga ze szkoły do domu, którą codziennie od kilkunastu lat pokonuje szkolnym autobusem. Nie ma szans, żebym zginęła.- Prycham I słyszę dzwonek na lekcje. Odwaracam się na pięcie w kierunku wyjścia, ale powstrzymuje mnie przy tym ciepła dłoń na na mojej ręce, tuż pod łokciem. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Będę czekał na parkingu. Wiesz, że drugi raz już cię nie zostawię? - Pyta Jughead I przez chwilę nasze spojrzenia łączą się. Wiem, że nie oczekuje odpowiedzi, ale odpowiam:
-Tak, wiem. Zdaje sobie z tego sprawe. Widzimy się za godzinę, nara. - Dodaje lekceważąco I wychodzę z biura, w kierunku sali językowej. Chociaż wcale nie zlekceważyłam tego. Bardzo doceniam to, że Jug tak się o mnie troszczy. Naprawdę to jest kochane. Ale nie mogę mu tego powiedzieć, bo się nienawidzimy.
_________
Taak, jest nowy rozdzial!!! Wreszcie się pozbierałam. Przepraszam za lekkie opóźnienie, ale ostatnio totalnie nie miałam głowy do pisania tego. Mam nadzieję, że rozumiecie.Dziękuję bardzo za tak mile komentarze pod ostatnim rozdziałem. Szczerze mówiąc, nie sądziłam że po tak długiej przerwie ktoś w ogole będzie to czytał.
pozdrawiam wszystkich bardzooo i ten kto się załapie to życzę wesołych świąt!
~shadowxheart
CZYTASZ
difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE
Fanfiction~~ - Jughead, naprawdę musisz się tak na mnie patrzeć? - Może i nie powinienem, ale nie mam zamiaru przestawać. - Niby dlaczego? - Bo jesteś piękna. Może nasza historia podtrzymuje się na fundamencie nienawiści, ale z dnia na dzień jest on coraz sła...