Rozdział XVIII

473 34 3
                                    

Głośno. Jest naprawdę bardzo głośno. Są tu przeróżni ludzie, jednak 3/4 z nich widzę po raz pierwszy, albo kojarzę z widzenia.
Stoję przy barku opierając się łokciami o blat, pijąc kolejnego już drinka. Alkohol zdecydowanie płynie już w mojej krwi, czuję to konkretnie. Ale pozwalam na to.

-B, chyba między mną a Archiem coś się zepsuło.-Oznajmia nagle brunetka, która obok mnie stoi tak jak ja.

-To znaczy?-pytam obojętnie.

-Nie wiem, nie czuję tego co kiedyś kiedy przy nim jestem, on nawet ze mną się dzisiaj nie przywitał, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że mi to nawet nie przeszkadza.

-Nie przeszkadza...a co się stało, że ci to nie przeszkadza?

-Reggie?-Mówi pytająco.

-Reggie? Co do tego wszystkiego ma Reggie?-pytam nierozumiejąc.

-Nie wiemmmmmmm...-wzdycha.-Można się zakochać w kimś, będąc w związku z kimś innym, ale jesteś z tą osobą w związku od samego początku, żeby zapomnieć o bólu od osoby którą lubisz naprawdę?

-Chyba...chyba nie zrozumiałam co powiedziałaś.-oznajmiam.

-Cokolwiek.- dziewczyna wzdycha po raz kolejny.

-Ale V...-staram się myśleć jak najbardziej trzeźwo.-jeśli...jeśli nie czujesz do Archiego, tego co mogłaś czuć kiedyś, warto porozmawiać na spokojnie i spróbować odbudować miłość, lub pozostać w przyjaźni. 

-Reggie na mnie patrzy.-nagle zmienia temat.

-i...

-No i chyba do niego podejdę.-mówi i powoli odchodzi, ale łapię ją za rękę.

-Veronica, najpierw lis, potem baran.

-C-c-coo?

-Kurwa no idź do Andrewsa i wyjaśnij mu wszystko, a nie lecisz na dwa fronty, bo będą problemy.-mówię i puszczając jej rękę wychodzę przed dom.

• • •

-Piękny mamy księżyc.-siedząc na ławce słyszę nagle głos.

-Niesamowity, jak zawsze. Lubię patrzeć w księżyc. W zasadzie to kocham.-oznajmiam zgodnie z prawdą.

-No widzisz Elizabeth, w końcu pod jakimś względem do siebie pasujemy.

-No widzisz Forsythie, jednak tak.

-Twoja sukienka mieni się przez księżyc.-zauważa chłopak, a ja odruchowo podciągam ją do góry za dekolt.

-Ile piłeś?-odzywam się po chwili.

-Ja nie pije.-mówi, a ja tylko kiwam głową.

-A ty?-Odzywa się ponownie.

-Co?

-Dużo piłaś?

-Nie powinno cię to obchodzić.

-No dalej Betts, ile?-nalega.

-Trochę...-mówię kiedy dociera do mnie jak powiedział na mnie chłopak.

-Trochę...-spogląda na mnie.-trochę dużo. Ale to nie ważne, jak się czujesz?

Chłopak pyta mnie i oczekuje odpowiedzi. Mi właściwie nie chcę się o tym gadać. Czuję się dobrze, bez sensu jest te bezsensowne gadanie. A on znowu wygląda przystojnie. Może...a nie. Albo tak.

-Betts, odpowiedz i dam ci spokój.-nalega.

-Pocałuj mnie Jughead.-wypalam.

-C-co?-Odpowiada zdziwiony.

-To co słyszałeś. Pocałuj mnie.-mówię przysuwając się bliżej niego i owijam moje dłonie wokół jego karku, na co on lekko podskakuje.

-Nie żartujesz, prawda?

-Nie.

-Betty...nie będę ciebie całować.-mówi łagodnie i delikatnie ściąga moje dłonie z jego karku.

-Nie chcesz?-pytam zawiedziona.

-Nawet jeśli chciałbym, jesteś pijana. Jutro mnie za to zabijesz.

-Przecież już się całowaliśmy i ciebie nie zabiłam. Dawaj no.

-Może kiedy wytrzeźwiejesz?-proponuje.

-Ja pierdole, Jughead przecież to nie seks. Ludzie non stop się całują, a ja chcę z tobą. Juggie...-wzdycham, jednak na moich ustach pojawiają się te chłopaka.

Jughead bierze moje policzki w dłonie, a ja odruchowo złapałam się za tył ławki. Na początek przykłada moje wargi do swoich, a za kilka sekund wykonuje nimi pierwszy ruch, a ja to oddaje. Cholera. Alkohol czy nie alkohol, ale brakowało mi tego. Nie samego całowania, ale jego ust.
Chłopak delikatnie przygryza moją wargę, a ja cicho wzdycham.

-Betts...-odzywa się w przerwie.-Betts całujesz zajebiście.

-Mhm- mruczę cicho i delikatnie wsuwam swój język  do ust chłopaka, na co mi pozwala.

Całujemy się jeszcze przez chwile, a zaraz po tym przestajemy, aby złapać trochę tchu. Nasze czoła są zetknięte razem. W sumie pewnie wszyscy na dworze widzieli nas, ale cóż. Bywa. Teraz skupiam się głównie na oddechu bruneta.

-Pewnie jutro nie będziesz nic pamiętała, ale wiedz chociaż teraz, że marzyłem o pocałowaniu ciebie od dawna.-oznajmia, a ja ponownie wbijam się w jego usta.

Nie było długo rozdziału... I KNOW ale wybaczcie mi, w zamian macie to co sie tutaj stalo. sama sie tego nie spodziewalam, pisalam rozdzial 3 godziny wiec nie wiem jak bedzie dalej. tak bardzo chcialabym poprostu juz jakos sensownie skonczyc ta ksiazke bo pisze ja juz prawie 2 lata ale no nie potrafie, nie mam takiej weny. pewnie bedzie sie jeszcze dlugo ciagnela i ciagnela, rozdzialy nie beda wrzucane reguralnie sory ale nie umiem wrzucac czegos reguralnie.
jednak mam nadzieję ze rozdzial wam sie spodobal, dajcie znac co sądzicie, pozdrowionka!!
~shadowxheart



difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz