Rozdział XII

725 46 12
                                    

Właśnie siedze przy biurku i odrabiam pracę domowa z historii, kiedy moja naukę przerywa mi dzwonek mojego telefonu. Zdziwilam się kiedy zobaczylam na nim imię Cheryl.

-Halo?-mowie zaraz po odebraniu telefonu.

-Betty Cooper, nie wierze, że to robie, zajmuje mi to moj cenny czas, ale... -odzywa się Cheryl Blossom, dziewczyna która nie zna nikogo piekniejszego, madrzejszego i w ogóle lepszego od niej. -... ale przyjdz w sobotę na imprezę, lokalizacja to moj dom rzecz jasna, chyba nie musze ci mówić gdzie on się znajduje. Musisz przyjsc, wez ze sobą tego jugheada czy jak mu tam, bo chociaż nie chce was tam widziec to i tak musi byc tam cały nasz rocznik, ten młodszy i starszy. Do zobaczenia.

To ostatnie słowa, ktore od niej uslyszalam przed dzwiekiem rozlaczenia się.

-Ja nie moge, ta dziewczyna mnie wkurza niemilosiernie.-mowie do siebie pod nosem odkladajac telefon na biurko.

-A kto dokładnie? -slysze męski głos zza drzwi mojego pokoju.

Chcialam powiedzieć do Jugheada cos w stylu "nie podsluchuj", ale uznałam, ze sobie odpuszcze.

-Zadzwonila do mnie królowa Cheryl Blossom I... -zaczynam mówić przedrzezniajac ją, a brunet chyba chciał wiedziec szczegóły, bo usadowil się na moim lozku.

-I co dalej? -pyta.

-Chce zebysmy przyszli na jakas impreze.

-Co? Jaką znów imprezę.

-Nie wiem, robi jakas domowke dla młodszego rocznika, naszego I starszego, I oczywiście tak bardzo nie chce nas tam widziec, ze musi blagac zebysmy przyszli. - mowie lekko oburzona.

-Czekaj... że my razem?

-No tak. Ty I ja. Zaprosila mnie I ciebie.

-O. W sumie nie taki zły pomysł. - rzuca szybko. - A kiedy to jest?

- W sobotę.

-Idziemy?

-Czekaj Jughead, na pewno nie pojde z tobą na żadna imprezę, to po pierwsze. A po drugie sama też nie pojde. Ostatnia rzecza jaką chce teraz to chodzic na domowki, a zwłaszcza z tobą.

-Okej.-Powiedzial szybko I obojętnie.- To ja ide, twoja strata. -Znów powiedział bardzo szybko, co mnie zdziwilo, bo zazwyczaj ma jeszcze tysiac zdan I argumentow dlaczego.

-Jug, co myslisz O tym abym ściela wlosy?- Zmieniłam temat, żeby przerwac ta krótką, niezreczna cisze.

-Co?! Nie!- Krzyknal I to dosłownie. - Znaczy... chodzi o to ze te włosy dodaja ci jakiegos tam uroku.

"Jakiegos tam uroku", nie wiem czemu mnie to zabolalo, powinno? Nie wiem czy uznać to za komplement, czy jednak za zwykle słowa rzucone na wiatr.

-Myslalam, aby sciac je gfzies do tad.- wstaje I podchodze do stojacego lustra. Patrze na długość włosów I wymierzam sobie linie mojej chcianej fryzury. Odwracam się w stronę chlopaka I rzucam: -co myslisz?

- No nie wiem, ja bym nie scinal, serio.

Chłopak wstaje z łóżka i staje za mną, a ja wszystko widze w odbiciu mojego lustra.

-Jeśli już to mozesz zrobić taka długość. -mówi i dotyka moich włosów nad lopatkami, a mnie w tym momencie ogarnia przemile uczucie. On jest taki delikatny.

-Yyy... Okej zastanowie się. - Szybko oznajmiam I wybudzam się z tego "transu". Chce już cos powiedziec Jugheadowi, czemu mnie dotyka I tak dalej, ale uznalam, ze nie będę tego robila, a zamiast tego mowie
-Jug, teraz mam dużo pracy domowej z historii, pogadamy ewentualnie pozniej, okej?

-Pewnie. -mówi chlopak z usmiechem na twarzy i udaje się w stronę drzwi.

__________
Wiem ze nikt się tego w tym momencie nie spodziewał XD (uznajmy to za prezent swiateczny, może komus się on spodoba..)
Mam nadzieję, ze spodoba wam się rozdział, do świat raczej na pewno nic nie wrzuce, więc życze wam wesolych świąt <3
Dbajcie o siebie, noscie maseczki i pijcie dużo wody. Zdrowka I trzymajcie się <3
~shadowxheart

difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz