Ta noc była ciężka. James dostał eliksir Słodkiego snu i spał, a Lily i Syriusz zostali wyrzuceni od razu przez Panią Pomfrey ze Skrzydła Szpitalnego z groźną miną, że zgłosi to dyrektorowi, a tą sytuację będą musieli wytłumaczyć.
Rankiem kiedy wszyscy się obudzili, choć niektórzy niewiele spali tej nocy, pełni obaw ruszyli na śniadanie. Kiedy skończyli profesor McGonagall podeszła do stołu Gryffindoru.
- Lily, Syriusz, Harry. Za mną. - I szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Ci zaś szybko poderwali się i ruszyli, bo McGonagall momentalnie zniknęła im z oczu.
Drzwi były zamknięte, a uczniom kazała zostać na chwilę, sama wchodząc i dokładnie zamykając drzwi.
KIedy weszła zobaczyła zmartwionego Albusa, który rozmawiał z Panią Pomfrey, która jak tylko ją zobaczyła urwala i zaslonila parawanem prycze.
- Co z panem Potterem? - zapytała profesor McGonagall.
- Ciężko stwierdzić - wzdychnela Pani Pomfrey. - Powiadomiłam uzdrowicieli ze Szpitala Świętego Munga, którzy za niedługo mają się pojawić i przetransportować go. - powiedziała, a potem wskazała na dwa parawany. - Zresztą nie tylko jego. Dziś rano ledwo żywą parę Hagrid znalazł w Zakazanym Lesie. Usłyszał krzyki, przyniósł ich tutaj, zdążyłam ją odratowac, na niego było już za późno... Musiał chronić ją swoim ciałem. - wyszeptała i cicho załkała, a profesor Dumbledore poklepal ją pocieszająco po ramieniu.
- To nie Twoja wina, Poppy. Zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy - powiedział.
Podeszli do jednego parawanu, gdzie profesor McGonagall natychmiast się cofnela, bo zobaczyła obraz zmasakrowanego ciała dziewczyny, które było pokryte krwią, ranami i siniakami, które najwidoczniej Pani Pomfrey nie udało się usunąć. Do drugiego parawanu już nie podchodzili.
- To straszne, nie chce nawet myśleć jak się czujesz, droga Poppy - Minerwa ścisneła pocieszająco jej ramię.
***
Obudził się i aż stęknął z bólu. Każdy mięsień jego ciała boleśnie napięty zabierał mu dech, czuł przeszywające zimno od wilgotnej ziemi i szronu osadzonego na trawie. Był bardzo zdezorientowany, ale kiedy otworzył oczy i zobaczył korony drzew Zakazanego Lasu zerwał się do siadu. Złapał się za włosy próbując przypomnieć sobie co się stało, wiedząc doskonale, że nie sobie nie przypomni. Powoli wstał, chwiejąc się i pogrążając sie w coraz mroczniejszych myślach widząc resztki krwi pomieszane z ziemią pod swoimi paznokciami. Ruszył czym prędzej w stronę zamku, doskonale znajdąc kierunek, choć w tym momencie wiele by dał, by móc zostać w Zakazanym Lesie i zostać zjedzonym przez Akromantule, które nie daleko miały swoje gniazdo, niż ciągle trawiony przez złe przeczucia...
A gdzieś tam wśród krzewów w cieniu drzew majaczyła się para oczu, które uważnie obserwowały chłopaka.
***
No siema, jest tu jeszcze ktoś kto byłby zainteresowany czytaniem tej kontynuacji opowieści?
CZYTASZ
Harry Potter i... HUNCWOCI?!
FanfictionKto był nadawcą tajemniczej karteczki? Harry - potomkiem Merlina? Co oznacza druga pieśń Tiary Przydziału? Jak Harry ma złamać klątwę Slytherina? Po co Huncwoci wraz z Lily Evans przybyli do przyszłości? Czy ma to wszystko jakąś większą tajemnice...