Miniaturka cz. 1

4.3K 161 11
                                    

Jak pisałam, jest miniaturka! Zapraszam!

Pewnego, wrześniowego po południa wyglądającego na godzinę 14-15, w pewnej posiadłości, w pewnej komnacie stało dwóch młodzieńców.
 - Jak myślisz, jaka ona jest, Syriuszu? - zapytał wysoki, czarnowłosy, bardzo przystojny młody mężczyzna o orzechowych oczach z okrągłymi okularami.
 - Nie wiem, James - powiedział młody mężczyzna, nazwany Syriuszem, wysoki, również przystojny o trochę przy długich czarnych włosach w artystycznym nieładzie oraz szarych oczach. - Ale jak słyszałem, jest inteligentna, ale też złośliwa. Podobno odrzuca każdego, kto zabiega o jej rękę. Słyszałem od Mietka (dop. Autorki xD) że przyjechał do niej książę Remus i wbiła mu boleśnie obcas swojego buta w nogę oraz kolanem w... Yyy, strategiczne miejsce mężczyzn, bo wiesz co jej zrobił?- zapytał.
 -Otworzył jej drzwi?- stwierdził James.
 - Dokładnie - wybuchli gromkim śmiechem.

 - Czyli musi mieć charakterek - stwierdził James.

 - Chłopcy, czas wyjeżdżać. 

Do komnaty weszła pokojówka. Młodzieńcy bardzo ją lubili, więc prosili ją, żeby nie mówiła im per "Pan".

 - Dobrze - odrzekł Syriusz. Wyszli na dwór.- Gdzie czekają konie?- zapytał.
 - Podobno, przed bramą zachodnią- rzekł James. Skierowali się właśnie tam. Rzeczywiście stały tam dwa rumaki: jeden kruczoczarny, drugi zaś koloru gorzkiej czekolady.
 - Są- stwierdził Syriusz, wsiadłwszy na czarnego konia.
James wsiadł na brązowego.
 - Co powiesz na wyścig?- zapytał James.
 - Wolny jesteś!- krzyknął Syriusz który był dobre 50 metrów przed nim.
 - Jesteś nie fair!- odkrzyknął James.
 - Życie nie jest fair!
 - Ja ci dam!- i już gnał galopem.
Po około 0,5 km, dogonił go.
 - Tam jest rzeka, dajmy im- wskazał na konie, Syriusz- się napić.
 - Dobra...- zgodził się James. Podszedłszy do rzeki, porozglądali się. Wiedzieli, że są blisko zamku gdzie mieszka niewiasta, o której książę James ma zamiar zabiegać o względy lecz gdy skierowali swe oczy w stronę, jak podejrzewali, zamku zaparło im dech w piersiach*. Zamek był piękny w swojej prostocie, bez zbędnego przepychu.
 - Ożeż...- Syriusz nie mógł nic innego powiedzieć. James zgodził się z nim, kiwając głową.

                           ***
(Tego samego dnia tylko południe)

Promienie słoneczne, które przebijając się przez baldachim, świeciły prosto na twarz pewnej rudowłosej, młodej kobiety. Ta zaś, powoli uniosła powieki, popatrzyła swoimi, mało spotykanymi, intensywnie zielonymi oczyma dookoła. Podniosła się do pozycji siedzącej, rozciągając się i ziewając.
 - Dziś, jak pamiętam, ma być bal. Znowu przyjeżdża następny. Mam nadzieję, nie jest tak nachalny jak poprzedni... I, że szybko się go pozbędę- pomyślała dziewczyna.
W rzeczywistości, tak właśnie było... Odkąd dziewczyna skończyła 16 lat, o dokładnie, gdy rozniosło się, że księżniczka nie ma narzeczonego, zaczęli się zjeżdżać książęta, by ubiegać się o jej rękę. Nienawidziła tego. Nigdy nie interesowało ją małżeństwo oraz zakładanie rodziny. Westchnęła ciężko.
Ktoś zapukał do drzwi jej komnaty.
 - Proszę!- krzyknęła.
 - Lily?- do pomieszczenia weszła czarnowłosa, błękitnooka dziewczyna.- To ty jeszcze spałaś?

  - Dorcas, co ty chcesz, to tylko następny bal z nastę...- nie dokończyła, ponieważ przerwał jej pisk Dorcas.

 - Dziś jest bal i ma na nim być książę James!- zapiszczała Dorcas.

 - No i? Zawsze mi piszczysz, że to książę jakiś tam... Że bal... bla, bla znam tę śpiewkę- stwierdziła Lily.
 - Dlaczego ty jesteś taka? Zawsze uprzedzona?- zapytała.
 - Nie zaczynaj znowu...- westchnęła Lily.
 - Dobra. Zacznij się szykować- nalegała Dorcas.
 - Nie chce mi się!- marudziła.
 - Nie marudź- zganiła ją.
 - Pomożesz mi?- zrobiła przysłowiowe „maślane oczka".
 - Dobrze- westchnęła ciężko.
 - Idź się umyj- rozkazała.
Gdy Lily wróciła do komnaty, po umyciu się, zobaczyła zabawną scenę. Dorcas stała przed szafą i rozrzucała suknie we wszystkie strony, że powstały kubki sukienek.
 - Mam!- krzyknęła. Miała w dłoni wieszak z suknią do ziemi, w kolorze butelkowe zieleni, dopasowanej w talii, dekolt zakryty koronką oraz długi rękaw, również z koronki (Dop. Autorki musiałam coś wymyślić, nie bijcie).
 - Wow, Dorcas. Ona jest nieziemska!- krzyknęła Lily.
 - No!- pisnęła Dorcas. (dop. Autorki nie rozumiem dziewczyn które na widok sukienki piszczą i w ogóle, ale cóż ja mogę? Żeby nie było wątpliwości, jestem dziewczyną ;) )
 - Jakie dodatki proponujesz?- zapytała.
 - Oczywiście, że czarne szpilki, srebrne dodatki i czarną kopertówka.
 - Kocham cię!
 - Ej, nie dzięki- zaśmiała się perliście. Lily, gdy zrozumiała co powiedziała, dołączyła się.
 - Dobra jestem głodna. Gdzie Karen?- zapytała, gdy przestały się śmiać.
 - Przecież masz dzwonek. Możesz ją zawołać, głupku- zaśmiała się.
 - Cały czas zapominał, że go mam.
 - A ja, cały czas ci przypominam.
I tak zadzwoniły dzwonkiem, Karen przyszła ze śniadaniem. Zjadły i szczęśliwe zaczęły wybierać sukienkę dla Dorcas.
 - Może ta?- zapytała Lily, pokazując czerwoną sukienkę do ziemi.
 - Nie...
 - A może, ta?- pokazała tym razem granatową.
 - Nie...
 - Hmmm?- pokazała jeszcze inną, bo czarną.
 - Nie...
 - Dorcas zdecyduj się- jęczała Lily.
 - Ale nie mogę, znaleźć tej jedynej.- rzekła.
I tak wybierały, do kiedy padło pytanie:
 - Która godzina?
 - 17
 - KTÓRA?!- wydarła się Lily.
 - O cholera!
 - O której zaczyna się bal?
 - O 18!- krzyknęła zrozpaczona Dorcas.
 - Nie rozpaczaj, damy rade. Weź granatową, będzie ci pasować.
 - Dobra, idę do łazienki, ty przebierzesz się tutaj.- rozporządziła.

*Nie sądzicie, że to zdanie jest... hmmm... dziwne jak na nastolatkę, przyznaje się, dyplomaty oraz elokwencji mi nie brakuje i w ogóle #skromność xD

I jak? Chcecie "Ciąg Dalszy"?
Kilka dni temu znalazłam opowiadanie które zawładnęło moim sercem, mianowicie (chamska reklama) "Fortuna kołem się toczy|Huncwoci" EwkaW25, zapraszam gorąco.

Harry Potter i... HUNCWOCI?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz