Mam zaszczyt przedstawić
nie Mapę Huncwotów, lecz nowy rozdział xD
Zapraszam.
Perspektywa Harry'ego Pottera
Zaczęły się pojawiać na mapie korytarze i, imiona oraz nazwiska uczniów. Lily patrzyła na mapę zafascynowana.
- Czy to nie Ron?- zapytała.
Popatrzyłem tam, gdzie wskazała i mnie zatkało. Zbladłem. Wśród Rona byli ślizgonów, a dokładnie: Malfoy, Crabb, Goyle, Zabini oraz Parkinson.
- Harry, co jest?- zapytała zatroskana Lily. Popatrzyłem jej w oczy, tak podobnych do moim oczu.
- To chyba dzieci ślizgonów naszych czasów- powiedział James do Lily. W jej oczach mignęło zrozumienie.
- Harry najwidoczniej nie był przyjacielem, nie jest Ciebie wart- powiedziała uspokajającym tonem.
- Macie rację- przyznałem im rację i uśmiechając się, ale był to uśmiech wymuszony. -Jeszcze peleryna. Lily wiesz co jest Peleryna Niewidka?- zapytałem.
- Jest to jedno z Insygniów Śmierci, ale one nie istnieją. Po co pyta...- nie dokończyła, ponieważ założyłem pelerynę. -Jednak istnieją- powiedziała tak cicho, że prawie nie było jej słychać.
- Co to są Imzygnia Śmierci?-zapytał się Lily jeleń.
- Insygnia nie Imzygnia, ciumoku. Znacie opowieść o trzech braciach?-spytała, ale po naszych minach chyba znała odpowiedź.- James, przecież urodziłeś się w rodzinie czystej krwi, jak możesz ich nie znać?- Najwidoczniej mogę.
-Masz baśnie barda beedle'a?-zapytała kierując się w moją strone.
- Nie, ale chyba Hermiona ma.- i już mnie nie było. W pokoju wspólnym wyszukałem wzrokiem charakterystycznych włosów Hermiony. Jest.
- Hermiono, masz pożyczyć "Baśne Barda Beedle'a"?- zagaiłem.
- Mam, idę je znaleść.- wstała i poszła do dormitorium. Jak wróciła w ręce miała cienką jak na Hermione, książkę.
- Masz.
- Dzięki.
Wbiegłem na schody do dormitorium chłopców. Wparowałem do dormitorium szóstego roku.
- Mam- oznajmiłem.
- Daj mi ją.- spełniłem jej prośbę.
Zaczęła czytać:Było raz trzech braci, którzy wędrowali opustoszałą, krętą drogą o zmierzchu.
Doszli w końcu do rzeki zbyt głębokiej, by przez nią przejść, i zbyt groźnej, by przez nią przepłynąć. Bracia znali się jednak czarach, więc po prostu machnęli różdżkami i wyczarowali most nad zdradziecką tonią. Byli już w połowie, gdy drogę nagrodziła im zakapturzona postać.
I Śmierć przemówiła do nich. Była zła, że tym trzem nowym ofiarom udało się ją przechytrzyć, bo zwykle wędrowcy tonęli w rzece. Nie dała jednak za wygraną. Postanowiła udawać, że podziwia czarodziejskie uzdolnienia trzech braci, i oznajmiła im, że każdemu należy się nagroda za przechytrzenie Śmierci.
I tak, najstarszy z braci, który miał wojownicze usposobienie, poprosił o różdżkę, której magiczna moc przewyższałaby moc każdej z istniejących różdżek, za pomocą której zwyciężyłby w każdym pojedynku, różdżkę godna czarodzieja, który pokonał Śmierć! I Śmierć podeszła do najstarszego drzewa rosnącego nad brzegiem rzeki, wycięła z jego gałęzi różdżkę i dała najstarszej bratu, mówiąc:
- "To różdżka z czarnego bzu, zwana Czarną Różdżką. Mając ją w ręku, zwyciężysz każdego ".
Drugi w kolejność starszeństwa brat, który miał złośliwe usposobienie, postanowi jeszcze bardziej upokorzyć Śmierć i poprosił o moc wzywania umarłych zza grobu. I Śmierć podniosła gładki kamień z brzegu rzeki, dała mu go i powiedział, że ów kamień ma moc sprowadzania umarłego zza grobu.
Potem Śmierć zapytała najmłodszego brata, co by chciał od niej dostać. A był on z nich trzech najskromniejszy, a także najmądrzejszy, więc nie ufał Śmierci. Poprosił o coś, co pozwoliłoby mu odejść z tego miejsca, nie będąc ściganym przez Śmierć. I Śmierć, bardzo niechętnie, wręczyła mu swoją Pelerynę-Niewidkę.
Wówczas Śmierć odstąpił na bok i pozwoliła trzem braciom przejść przez rzekę i powędrować dalej, co też uczynili, rozprawiając o przygodzie, która im się przytrafiła, i podziwiając dary Śmierci.
I zdarzyło się, że trzej bracia się rozstali, każdy poszedł własną drogą.
Pierwszy brat wędrował przez tydzień lub dwa, aż doszedł do pewnej dalekiej gospody i odszukał czarodzieja, z którym się niegdyś spierał. Mając Czarna Różdżkę w ręku, nie mógł przegrać w pojedynku, który nastąpił. Zostawił ciało martwego przeciwnika na podłodze, a sam udał się do gospody, gdzie zaczął się chwalic mocą swojej różdżki, która wydarł samej Śmierci i dzięki której stal się niezwyciężony.
Tej samej nocy do najstarszego brata, który leżał w łóżku odurzony winem, podkradł się inny czarodziej. Zabrał mu różdżkę i na wszelki wypadek poderżnął gardło.
I tak Śmierć zabrała pierwszego brata.
Tymczasem drugi brat powędrował do własnego domu, w którym mieszkał samotnie. Zamknął się w izbie, wyjął Kamień, który miał moc sprowadzenia zmarłych zza grobu, i obrócił go trzykrotnie w dłoni. Ku jego zdumieniu i radości, natychmiast pojawiła się przed nim postać dziewczyny, z którą kiedyś miał nadzieję się ożenić, zanim przedwcześnie zmarła.
Była jednak smutna i zimna oddzielona od niego jego jakby woalem. Choć wróciła zza grobu, nie należała prawdziwie do świata śmiertelników i bardzo cierpiała. W końcu ów drugi brat, doprowadzony do szaleństwa beznadziejną tęsknotą, zabił się, by połączyć się z ukochaną.
I tak Śmierć zabrała drugiego brata.
Choć Śmierć szukała trzeciego brata prze wiele lat, nie mogła go znaleźć. Dopiero w podeszłym wieku, zdjął z siebie Pelerynę-Niewidkę i oddał ją synowi. A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i odszedł z nią z tego świata, jak równy z równym...- przeczytała.- James, dosłałeś swoją Pelerynę od ojca, prawda?- zapytała.
- Tak, a on od swojego- powiedział zamyślony.
- Najprawdopodobniej jesteście potomkami Ignotusa Peverella- powiedziała przejęta Lily.- mogę?- zapytała pokazując na Pelerynę.
- Jasne- powiedział James i podał jej Insygnium.
- Nigdy nie zawiodła?- spytała. Potrząsnęliśmy przecząco głowami. -Jest bardzo stara. W książkach, które czytałam opis był, że to jakby była wykonana z wody. Więc to musi być oryginał. - powiedziała, podziwawszy Pelerynę.Do następnego!
CZYTASZ
Harry Potter i... HUNCWOCI?!
FanficKto był nadawcą tajemniczej karteczki? Harry - potomkiem Merlina? Co oznacza druga pieśń Tiary Przydziału? Jak Harry ma złamać klątwę Slytherina? Po co Huncwoci wraz z Lily Evans przybyli do przyszłości? Czy ma to wszystko jakąś większą tajemnice...