Wyżej jest konkretna piosenka, która jest w tym rozdziale. Zapraszam.
Perspektywa Lily Evans
Nagle wyrosła przede mną Hermiona.
- Chodź- powiedziała i złapała mnie za rękę. Poszłam za nią.
Rozdziawiłam paszczę. Przed wejściem do dormitorium stało podwyższenie, na nim gitara klasyczna, elektryczna oraz stojak na mikrofon. Przepychając się, Hermiona pociągnęła mnie pod samą prowizoryczną scenę.
- O co chodzi, Hermiono?- zapytałam.
- Zobaczysz- powiedziała i posłała mi szczery uśmiech.
W pewnym momencie na scenę weszli: Syriusz, Remus oraz James dzierżący mikrofon.
- Lily, mogłabyś?- zapytał James podchodząc na sam początek "sceny", wyciągając w moją stronę rękę. Przyjęłam propozycje. Wciągnął mnie na scenę.- Tą piosenkę dedykuję Lily Evans, która zawładnęła moim sercem- powiedział James, patrząc na mnie. Syriusz oraz Remus zaczęli grać."Odkąd zobaczyłem ciebie
Nie mogę jeść, nie mogę spać
Jak do tego doszło, nie wiem?
Miłość o sobie dała znaćCo poradzić mogę na to
Że miłość przyszła właśnie dziś
Że w sercu mym jest lato
A w moich myślach jesteś tyPrzez twe oczy, te oczy zielone oszalałem
Gwiazdy chyba twym oczom oddały cały blask
A ja serce miłości spragnione ci oddałem
Tak zakochać, zakochać się można tylko razW mych ramionach cię ukryję
U stóp Ci złożę cały świat
Serce me dla ciebie bije
I czeka na twój mały znak.Przez twe oczy, te oczy zielone oszalałem
Gwiazdy chyba twym oczom oddały cały blask
A ja serce miłości spragnione ci oddałem
Tak zakochać, zakochać się można tylko raz"*Śpiewał, cały czas patrząc mi w oczy. Muszę powiedzieć, że śpiewał nie fałszując. Gdy skończył, rozległy się brawa. Huncwoci ukłonili się. Na około słychać było przysłowie "ochy" i "achy", ale również coś w stylu "też bym tak chciała", "szczęściara" albo "ale to romantyczne".
- Lily, co byś powiedziała na randkę ze mną?- zapytał bez tego bezczelnego uśmieszku, który zawsze zdobił jego usta, gdy pytał się mnie o randkę i jeszcze do tego, pierwszy raz zaprosił mnie na randkę bez "Evans, umówisz się ze mną?".
- Zgódź się- piszczały dziewczyny na widowni.
- Tak- zgodziłam się. On podszedł do mnie, przyciągnął do siebie, odchylił do tyłu i pocałował. Pocałunek był delikatny. Oddałam go bez wahania. Czułam przysłowiowe "motylki w brzuchu". Rozległy się gwizdy.
Gdy się od siebie oderwaliśmy, oparł czoło, o moje czoło. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
- I co, Evans?- zapytał rozbawiony.
- Spadaj na drzewo, Potter- odpowiedziałam. Zachichotaliśmy cicho.
- Dobra koniec tych czułości, bo się porzygam.- autorem tych słów, jakże inteligentnych był Syriusz. Przewróciliśmy oczyma. Jako, że była zapowiedziana impreza, wszystkie stoliki stały pod ścianami oraz uginały się od jedzenia. Jednakże, między kominkiem a kanapą był stolik, pusty, gdy nagle pół metra nad wcześniej wspomnianym stolikiem zmaterializowała się kula ognia, by po chwili ogień zniknął a rzecz która później okazała się książką, opadła łagodnie na stolik. Oczy wszystkich zebranych patrzyły na to zjawisko, z zaciekawieniem...Zakończyłam trochę kulawo, ale cóż poradzić. Ta piosenka i pocałunek... Wiem, że to było żałosnę, ale nie miałam pomysłu.
Jak zwykle proszę o głos oraz komentarz. Coś mało ostatnio komentujecie...
Ale nic, Do Następnego!
CZYTASZ
Harry Potter i... HUNCWOCI?!
Fiksi PenggemarKto był nadawcą tajemniczej karteczki? Harry - potomkiem Merlina? Co oznacza druga pieśń Tiary Przydziału? Jak Harry ma złamać klątwę Slytherina? Po co Huncwoci wraz z Lily Evans przybyli do przyszłości? Czy ma to wszystko jakąś większą tajemnice...