Smutek to najdziwniejsze z uczuć; czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli - przy nim można wyłącznie dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem.Smutek. To właśnie czuł w tej chwili James Potter.
Mężczyzna spojrzał w prawo. Na komodę w której przetrzymywał już dziesięć lat list.
List od Ophelii Bailey.
James w końcu się przełamując, podszedł do komody, zamaszystym ruchem otwierając jedną z szuflad.
Wyjął z niej list podpisany imieniem i nazwiskiem jego ukochanej.
Drżącymi rękami rozkleił kopertę, natrafiając na kawałek pergaminu.
Czytając list, James nie mógł powstrzymać się od płaczu. Łzy same cisnęły mu się do oczu.
Chciaż bardzo się opierał, one też nie pozostawały bez walki. Wygrały. Łzy Jamesa Pottera po raz pierwszy od pamiętnego dnia, gdy żegnał się z Ophelią na peronie ujrzały światło dzienne.
Wydał z siebie niemy krzyk, upadając na kolana.
Ona myślała, że nie żyje. Każdy tak myślał oprócz samego Jamesa, Lily oraz Albusa Dumbledora.
Podczas pamiętnej nocy w Dolinie Godryka to nie James i Lily znajdowali się w domu, przynajmniej nie oni prawdziwi.
To rodzice chłopaka zadeklarowali się poświecić własne życie. Eliksir wielosokowy. I pomyśleć, że największy czarnoksiężnik tamtejszych czasów się na to nabrał.
Dumbledore załatwił im jakieś mieszkanie, niewidoczne jednak dla mugoli. Rzucił na ich dom mnóstwo zaklęć. Nie było możliwe, aby ktokolwiek się przez nie przebił.
James Potter tam cholernie żałował. Tak cholernie było mu brak Ophelii.
Prawda była taka, że nie było dnia aby o niej nie myślał.
Tęsknił za nią.
Całując Lily, przed oczami miał jednak Ophelię. Rozmawiając z Lily miał przed oczami Ophelię.
Jego jedyny syn. Harry Potter. Wiedział, że znajduje się u wujostwa u których nie ma ani krzty magii.
Miłość jego babci go obroniła. Przeżył.
James szybko starł z policzków ślady łez, podnosząc się na nogi i chowając do kieszeni bluzy list, gdy usłyszał kroki w przedpokoju.
- Cześć kochanie - powiedziała Lily Evans, całując swojego męża w policzek.
- Cześć - odpowiedział James lekko zachrypniętym głosem.
- Byłam u Dumbledora - wyznała Lily, siadając na kanapie w salonie.
James westchnął przeciągle, siadając obok rudowłosej.
Z kanapy miał idealny widok na ścianę naprzeciwko, na której wisiało pewne ruchome zdjęcie.
Przedstawiało ono cały Zakon Feniksa. Było to ostatnie zdjęcie jakie udało im się zrobić, gdy jeszcze wszyscy żyli.
James obleciał wzrokiem wszystkich po kolei, jednak swój wzrok zatrzymał dłużej na Ophelii Bailey.
W jego oczach momentalnie pojawiły się łzy, jednak James nie chcąc pokazywać ich przy Lily, potrząsnął lekko głową, a swój wzrok przeniósł na Syriusza Blacka.
Jego najlepszy przyjaciel niewinnie skazany na dożywocie w Azkabanie.
Uczynienie Petera Pettigrew na strażnika tajemnicy był jednym z największych błędów, jakie James mógł w życiu popełnić.
- Nie myślisz Lily... - zaczął były Gryfon, odrywając na chwilę wzrok od fotografii. - Czy nie pora się już ujawnić? Harry niedługo kończy jedenaście lat.
Evans spojrzała na niego pełnym niedowierzania wzrokiem.
Ujawnić? Nie, to napewno nie byłoby dobre posunięcie.
- Nie James - odpowiedziała Lily, posyłając chłopakowi karcący wzrok.
Potter westchnął przeciągle, wstając z kanapy.
- Idę spać - stwierdził, patrząc na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. - Późno już.
Lily kiwnęła głową na znak zgody, jednak nic nie powiedziała. Wzięła do ręki książkę, wygodniej układając się na kanapie. Nie była jednak w stanie skupić się na tekście. Jej myśli krążyły ciagle wokół propozycji Jamesa.
Trudno jest cały czas żyć w ukryciu.
YOU ARE READING
Expecto Patronum 2 ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎
Fanfiction„You can not change the past, but every moment is an opportunity to change your future."