Epilog

752 40 77
                                    


- James! - pisnęła Ophelia, wybiegając z łazienki.

Od dwóch miesięcy mieszkali razem w starym domu państwa Euphemii oraz Fleamonta Potterów, którego z małą pomocą Syriusza Blacka udało się odbudować.

Bailey, dzięki przywilejowi jakie nosiło jej nazwisko, swoimi sposobami wylicytowała u ministra prawo do tego, aby Syriusz po wypiciu veritaserum mógł opowiedzieć podczas rozprawy jak to faktycznie było, a co za tym idzie, zostać oczyszczonym z zarzutów. I od tej pory Black zamieszkał przy Grimont Płace 12, a James Potter wraz z Ophelią Potter i Harrym zamieszkali w Dolinie Godryka.

Nikt nie miał pojęcia, gdzie podziała się Lily Evans i nikogo zbytnio to nie obchodziło.

Bailey po tym wszystkim co się stało zrezygnowała z posady nauczyciela i całe wolne dnie przesiadywała w domu pilnując, aby Harry wraz z Jamesem nie zrobili nic głupiego. Ostatnio wpadli na pomysł, aby zagrać mecz quidditcha w domu! Jeden na jeden! Od tamtej pory Ophelia pilnuje ich niemalże na każdym kroku.

- Coś się stało, Helcia? - spytał Potter, po raz kolejny próbując przewrócić naleśnika na drugą stronę, co oczywiście po raz kolejny się mu nie udało.

- Jestem w ciąży! - pisnęła jeszcze głośniej, podskakując do góry w geście podekscytowania.

James momentalnie zbladł, wypuszczając z dłoni patelnie, która z głośnym hukiem obiła się o posadzkę.

Wszystkie kolory z jego twarzy uleciały pozostawiając po sobie niemalże samą biel.

- Ja chyba zaraz zemdleję - oznajmił i kilka sekund później upadł, tłukąc przy okazji szklankę, która jeszcze chwile przedtem leżała na blacie obok niego.

- Czyli... cieszysz się?

                            ~•~

- James, Aurora, Euphi i Harry! Kolacja! - Krzyknęła Ophelia, nakrywając do stołu.

- Już idziemy! - odkrzyknął Jamie.

I ułamek sekundy później stało się to:

James biegł jako pierwszy o mało co nie potykając się o własne nogi, centralnie za nim gonił go Harry, a na samym końcu biegły dwuletnie bliźniaczki próbując dogonić brata i tatę.

- Jak dzicz - mruknęła pod nosem Helia.

Pan Potter uśmiechnął się do niej szeroko i pocałował w policzek. Euphi wraz z Aurorą przyczepiły się do obu nóg Ophelii i za nic nie chciały ich puścić.

Kobieta zaśmiała się pod nosem, biorąc bliźniaczki na ręce.

- Synku - powiedziała błagalnie, zwracając się do Harry’ego. - Mógłbyś postawić jedzenie na stole, proszę? Nie mam ręki.

Harry uśmiechnął się do Ophelii i z uśmiechem na ustach wykonał jej prośbę.

Niby mogłaby to zrobić, gdyby miała pod ręką różdżkę, która stety lub niestety została w przedpokoju.

Kobieta posadziła dziewczynki przy stole po obu stronach Harry’ego, a sama usiadła obok męża.

- To... może zrobimy sobie jeszcze jedno dziecko, co Helunia? - spytał James, patrząc na kobietę z błyskiem w oku.

Pani Potter zaśmiała się głośno, kręcąc głową z niedowierzaniem.

Jak ona go kochała.

~•~

Hejo!

To już niestety koniec tej książki :/ Mam jeszcze zamiar napisać kolejną, tylko tym razem o Harrym  ;) Jeszcze nie wiem kiedy to nastąpi ale mam nadzieję, że niedługo.

_zuzanna__ i PannaPotter-Lupin musicie się podzielić. Jedna będzie chrzestną Euphemii a druga Aurory.

PS. Zauważyliście, że te imiona nie wzięły się znikąd?

Expecto Patronum 2 ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎Where stories live. Discover now