Wyprowadzka

605 41 56
                                    


- Zrobiłem co chciałeś Dumbledore, więc nie miej teraz do mnie pretensji, że przez przypadek się ujawniłem. Prędzej czy później i tak by się o tym dowiedzieli – syknął Severus Snape.

Albus posłał mu pełen gniewu wzrok, biorąc do ręki dropsa z półmiska, który miał przed sobą.

- Ale ty nie ujawniłeś się przez przypadek. Specjalnie nie zażyłeś tego eliksiru – odparł spokojnym tonem, patrząc na nauczyciela eliksirów spod przymrużonych powiek.

Severus uniósł kpiąco brew, patrząc na niego z politowaniem.

- To już nieważne – stwierdził. – Ja nie mam ci nic do powiedzenia. Za to ty powinieneś w końcu stanąć twarzą w twarz z Harry Potterem i wyjawić mu, że przez te całe dwanaście lat hodowałeś go jak świnie na żeś. Specjalnie wysłałeś go do domu Dursley'ów, co? Przecież miałeś o wiele więcej możliwości. Mogłeś go nawet wysłać do tej jak jej tak było... Bailey?

Dumbledore zaśmiał się głośno, poprawiając swoje okulary połówki.

- Jak to ty powiedziałeś, Severusie? Ach tak. ,,To już nieważne" – powiedział dyrektor, przedrzeźniając go. – Już Potter ani jeden ani drugi nie jest mi potrzebny. Załatwiłem tą sprawę sam.

Snape ściągnął brwi, patrząc na Albusa z ciekawością.

- Czyli... Voldemort już nie powróci? – spytał.

- Nie.

~*~

James Potter siedział na kanapie w swoim mieszkaniu, czekając na Lily Evans.

James nie miał już siły na jakiekolwiek kłótnie. Przyszedł tam z powrotem tylko po to, aby wepchnąć wszystkie ubrania i osobiste rzeczy Evans do kufra, kulturalnie rzucić w nią płaszczem, złapać za ramię, siłą wyprowadzić za drzwi i oświadczyć, że ma zabierać ten swój jadowity tyłek i już nigdy nie wracać.

Potter obmyślił ten plan samodzielnie, ale oczywiście powiadomił o wszystkim Ophelię, która słysząc jego plan kategorycznie odmawiała mu jego zrealizowania.

A on i tak zrobił swoje.

Mimo, że to mieszkanie nie kojarzyło mu się z niczym dobrym, to przełamał się i z niebywałą pewnością siebie przekroczył jego próg. Niech sobie ta zdzira nie myśli, że ot tak zostawi jej mieszkanie.

O! Co to, to nie! Chyba musiałby na głowę upaść.

Kompletnie nie obchodziło go to, gdzie Evans się zatrzyma. Mogła przemyśleć swoje postepowanie wcześniej.

James wziął do ręki spakowany kufer i wstał szybko z kanapy, słysząc trzask zamykanych drzwi.

- Proszę – powiedział kulturalnie, wpychając Evans do ręki rączkę kufra.

Rudowłosa ściągnęła brwi, mrugając szybko powiekami. Co tu się właściwie stało?

- Słucham? – spytała z niedowierzaniem.

James uśmiechnął się szeroko i łapiąc kobietę za ramie zaczął ją ciągnąć z powrotem w kierunku drzwi.

- Tu masz wszystko spakowane – powiedział wesołym tonem, wskazując jej dłoniom na kufer.

- Ale James! – pisnęła po drodze. – Nie możesz!

Potter zaśmiał się głośno, odchylając głowę do tyłu.

- A chcesz się przekonać? – zapytał zaczepnie, gdy podeszwy butów Evans wyjechały już poza framugę drzwi.

- Ty sobie żartujesz? – spytała z nadzieją w głosie.

Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej i trzasnął kobiecie drzwiami przed nosem.

- Od zawsze chciałem to zrobić.

~*~

Nie mogłam czekać do jutra, aby wstawić ten rozdział, który bezkonkurencyjnie jest moim ulubionym!

A wy? Co o nim sądzicie?

Expecto Patronum 2 ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎Where stories live. Discover now