Komplikacje

735 43 47
                                    


- Davis?

- Potter?

James zachłysnął się powietrzem i przez dłuższą chwilę nie był zdolny by wykrztusić z siebie ani słowa.

- Potter? - powtórzył Matthew, a zdziwienie na jego twarzy zastapił wredny uśmieszek.

James nabrał w płuca mnóstwo powietrza tylko po to, aby po chwili wypuścić je ze świstem.

- Wytłumaczysz mi Dumbledore - zaczął Davis nadal nie odrywając wzroku od Pottera. - Co robi tu... on?

Chłopak zmierzył okularnika wzrokiem od stóp do głów, a z jego twarzy nadal nie znikał cyniczny uśmiech. Matthew kompletnie się rozluźnił, a jego dłonie wyładowały w kieszeniach jego czarnych jeansów.

Dumbledore ułożył się wygodniej w fotelu, a dłonie złączył przed sobą, kładąc je na biurko. Odchrząknął cicho, zapewne myśląc nad odpowiedzią.

James za to zaczął latać wzrokiem pomiędzy dyrektorem, a Davisem, jakby jeszcze nie rozumiał, co tak właściwie się dzieje.

Matthew nie słysząc odzewu ze strony Albusa, odwrócił wzrok od Jamesa, a przeniósł go na dyrektora dokładając do tego ponaglający gest dłońmi.

Potter korzystając z okazji, że nie znajduje się właśnie w centrum uwagi, przy nagłym przypływie odwagi postawił krok do tyłu, kątem oka zerkając na Dumbledora.

Albus widząc, że ten ma zamiar się wycofać, przejął pałeczkę, kontynuując grę okularnika.

- O czym ty mówisz? - zapytał dyrektor, poprawiając swoje okulary połówki. - Przecież tu nikogo nie ma.

James najciszej jak tylko mógł wyszedł z pomieszczenia, a gdy był już pewien, że nie zostanie usłyszany zaczął zbiegać po schodach ile miał tylko sił w nogach.

Zdążył jednak dosłyszeć jeszcze krótki fragment rozmowy.

- Co ty głupka ze mnie robisz? - spytał Matthew, a James był prawie pewny, że w tym momencie wyglądał na naprawdę oburzonego. - Przecież przed chwilą stał tu Potter we własnej osobie.

Dumbledore zacisnął wargi, byleby tylko się nie roześmiać.

- Chyba musisz się przespać - rzucił dyrektor, wstając ze swojego fotela i klepiąc Davisa po ramieniu. - Późno już.

Matthew zacisnął mocno wargi, jednak nie powiedział już nic, tylko grzecznie się żegnając wyszedł z gabinetu, ale nie obyłoby się bez głośnego trzaśnięcia drzwiami, które miało pokazać zdenerwowanie chłopaka. Dobrze wiedział co widział i nie zamierzał tego tak po prostu zostawić, a Albus Dumbledore chyba nie potrafił korzystać z zegarka, ponieważ dopiero dochodziła godzina dziesiąta rano.

- Tak chcesz się bawić, Potter?

                          ~•~

Remus zdążył już chyba przewalić wszystkie ubrania z szafy i poskładać je na nowo byleby tylko mieć jakiekolwiek zajęcie.

Rozmyślania na temat jego dawnego przyjaciela - Jamesa Pottera tak go już wymęczyły umysłowo, że nie miał najmniejszej ochoty brać się za czytanie książki bądź sprawdzanie kolejnych prac pisemnych uczniów.

W tym roku klasom siódmym daje niezły wycisk. No ale czemu tu się dziwić? Remus chce, aby wyszli na ludzi i mieli jak najlepsze wyniki z egzaminów końcowych.

Lupin przymknął drzwi od szafy, głośno wzdychając. Oparł czoło o mebel, przymykając powieki.

Czy James był naprawdę na tyle głupi by się z nim skontaktować i narazić na takie niebezpieczeństwo? Remus w sumie miał gdzieś z tylu głowy, że Potter przecież zawsze był lekkomyślny i działał pod presją chwili, dlatego nie powinno go dziwić, że ten się z nim skontaktował. Istniał jednak jeden mały szczególik. Przecież James Potter miał nie żyć?! Ba! Nie ,,miał nie żyć", a podobno nie żył!

- Luniek

Remus oderwał czoło od drewnianego mebla, rozglądając się dookoła.

Czy jemu się przesłyszało, czy faktycznie usłyszał po raz kolejny w tym tygodniu swoje szkolne przezwisko?

- Luniek

Remus zakrył usta dłoniom wystraszony. Jeżeli to po raz kolejny był James to on nie ręczy za siebie i własnoręcznie go zabije, gdy ten zdecyduje się na kolejny zbyt pewny siebie krok.

Lupin wyjął spod poduszki lusterko dwukierunkowe. Nie mylił się. To po raz kolejny był James Potter we własnej osobie.

- Czyś ty zwariował?! - krzyknął szeptem na powitanie Remus.

- Ładne mi powitanie - skwitował Potter, jednak na jego twarzy Lunatyk nie zauważył ani cienia uśmiechu.

- Nie możesz się ze mną kontaktować. To zbyt niebezpieczne - rzuca Lupin, ściskając mocniej w dłoni lusterko.

James wzdycha głośno, zagryzając przy okazji dolną wargę.

- Mam problem.

Remus zaintrygowany przeczesuje palcami włosy, uporczywie wpatrując się w ścianę naprzeciw.

- Dlaczego idziesz z tym do mnie? - zapytał, a jego wzrok nie opuścił przeciwległej ściany.

- Ponieważ jesteś w tej chwili jedyną osobą godną zaufania.

Remus miał w tej chwili ochotę rzucić tekstem typu: ,,nie zaczyna się zdania od ponieważ", ale jednak ugryzł się w język. Był zbyt zaintrygowany by przerywać Jamesowi.

- Przez przypadek ktoś jeszcze dowiedział się o tym, że żyje - powiedział na jednym wydechu okularnik, zaciskając lekko powieki.

Remus wciągnął gwałtownie powietrze do płuc, przez co jego policzki stały się okrąglejsze. Zacisnął mocno powieki, wypuszczając powietrze nosem i dopiero po chwili zdecydował się zabrać głos.

- Kto? - rzucił jakby w przestrzeń, a jego dolna warga nieco zadrżała.

- Matthew Davis.

~•~

To... jaki macie znak zodiaku? (ja byk)

Expecto Patronum 2 ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎Where stories live. Discover now