Ophelia stojąc przed szafą w swoim dormitorium miała dylemat co tak właściwie mogłaby na siebie ubrać. Dzień był raczej ciepły więc od razu wykluczyła wszelkiego rodzaju bluzy bądź swetry.Po dłuższej chwili namysłu zdenerwowana przymknęła drzwiczki od szafy i wzdychając lekko oparła o nie czoło.
Ophelia ostatnio zauważyła, że nie ma czasu kompletnie na nic. Starzy znajomi, brzydko mówiąc, przestali ją interesować. Zatopiła się w wirze pracy, próbując wszystko ze sobą połączyć i poskładać. Dzięki tygodniowi ciężkiej pracy, dzisiaj postanowiła zrobić sobie dzień wolny od wszelkich zmartwień i przede wszystkim obowiązków.
Od początku roku szkolnego nie zamieniła wielu słów z Remusem. To prawda, że czasami udało im się co nieco porozmawiać ale to przeważnie były jakieś urywki zdań, których nawet nie dało skleić się w całość. Oboje byli na tyle zapracowani, że powoli zaczęli o sobie zapominać. Jedyne co nie dało wybić ich sobie z głów było to, że niemalże codziennie mijali się na korytarzach.
- Koniec tego - szepnęła Ophelia pod nosem, odpychając się rękoma od mebla.
Wyjęła z szafy jakiś byle jaki t-shirt i pierwsze lepsze spodnie jakie zdążyły trafić w jej ręce. Przebrała się szybko, a włosy związała w wysokiego kucyka.
Chyba czas odwiedzić swojego dawnego, teraźniejszego przyjaciela.
Niemalże biegiem ruszyła ku drzwiom. Szybkim ruchem złapała za klamkę i otworzyła je na oścież. Niemalże wpadła na stojącego w progu nieoczekiwanego gościa.
- Matthew? - zapytała zaskoczona. - Co ty tu robisz?
- A może takie cześć? - spytał ironicznie, opierając się o framugę od drzwi.
Ophelia mocniej ścisnęła dłoń na klamce, nie dając się zwieść.
- Na cześć to trzeba sobie zasłużyć - stwierdziła hardo, zadzierając podbródek do góry.
Matthew podniósł dłonie w geście obrony, jednak widać było po nim, że ta cała sytuacja niezmiernie go śmieszy.
- Czego chciałeś - wycedziła przez zęby, ściskając klamkę na tyle mocno, że aż dziwne, że jeszcze nie odpadła.
- Oho! Ktoś tu nie w humorze - stwierdził Davis gwiżdżąc.
- Zaraz ty możesz być nie w humorze, gdy twoja twarz przez przypadek trafi na drogę mojej pięści - prawie krzyknęła Ophelia, czerwieniąc się lekko.
Zdenerwowana do granic możliwości obecnością chłopaka, popchnęła drzwi byleby nie musieć już patrzeć na Davisa. Chłopak jednak przewidział taki ruch z jej strony i w ostatniej chwili wcisnął stopę pomiędzy framugę a drzwi.
- Musimy porozmawiać - stwierdził tym razem poważnie, patrząc na Bailey z góry.
- Nie mamy o czym - mruknęła kobieta, i mocniej naparła na drzwi próbując je zamknąć.
- Jutro. Dziesiąta. Pub Pod Trzema Miotłami - rzucił na odchodne Matthew i ułatwiając Ophelii zadanie, zabrał stopę spomiędzy drzwi a framugi.
Czy dobrym pomysłem byłoby pójście tam?
YOU ARE READING
Expecto Patronum 2 ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎
Fanfiction„You can not change the past, but every moment is an opportunity to change your future."