Rozdział 7

201 12 2
                                    

(komenda)

D:zwijajcie się.

T:co jest?

D:trup. Czekam przy aucie. ( wyszłam z pokoju socjalnego zabierając kurtkę i czapkę po czym udałam się do samochodu)

To:okej

T:no młoda ruchy.

To:już.

T:jesteśmy.

D:Łap! Prowadzisz ja nie mam siły.

T:Wszystko okej?

D:Tak. Nie wyspałam się.

T:Może jednak zostaniesz.

D:Nie dam radę.

T:Okej ale jak coś to mów.

D:oczywiście. Odpalaj. Bolo jest na miejscu.

To:kawę trzeba kupić.

(na miejscu zdarzenia)

T:cześć Bolo! Trzymaj. (podałem mu kawę)

B:cześć. O dzięki. A ty Górska jakaś taka nie w sosie?

D:co wyście się zgadali czy jak?

B:nie no po prostu wyglądasz jakby Cię z krzyża ściągnęli.

T:Ej wcale tak źle nie wygląda. I pilnuj się ze słowami bo jak od niej w pysk nie dostaniesz to ode mnie na pewno.

D:Bolo do rzeczy co mamy?

B:Chłopak około 27-30 lat pobity, skopany.

T:coś o nim wiemy?

B:niestety nie.

D:godzina zgonu?

B:jakieś 3-5h temu

T:między 1 a 4 w nocy.

D:dobra pokazuj.

B:uprzedzam nie będzie to miły widok.

T:uhuhu ale go potłukli.

B:No. Uprzedzałem.

T:Daga? Co jest?

D:nic.

T:ejejej patrz na mnie, trzymam cię.

D:co. Już jest okey zakręciło mi się w głowie.

T:siadaj. (otworzyłem drzwi od auta)

To:jedźcie na komendę a najlepiej do domu ja zostanę wrócę z wujkiem.

T:okej. Bolek! Mogę ci Tośkę zostawić? My jedziemy.

B:Jasne! Jedźcie.

T:pilnuj się młoda

To:jasne jak coś będę dzwonić.

T:okej

(w drodze na komendę)

T:czemu mi nie powiedziałaś ze się źle czujesz?

D:bo przedtem było dobrze.

T:no dobra. Dasz radę sama wejść?

D:Tak.

T:to chodź. (objąłem Dagę od tyłu i poszliśmy na komendę)

T:siadaj. Daj tą kurtkę.

D:dzięki, masz.

T:Kuzyn przynieś mi kawę i herbatę!

Ku:już się robi.

//Daga i Tomek// tajemnica? Czy na pewno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz