Rozdział 15

175 8 2
                                    


(Rano)

[Daga] wstałam pierwsza. Ogarnęłam się, przebrałam Tymka i spróbowaliśmy jak będzie wyglądać jego siedzenie w wiązanym nosidełku. Nie protestował. A wręcz przeciwnie pasowałoby mu to. W tym czasie ogarnęłam mieszkanie z grubsza.

T: cześć.
D: hej.
T: o i jak pasuje mu siedzenie w nosidełku czy nie bardzo?
D: nie protestuje więc chyba dobrze.
T: to super. Jadłaś coś?
D: masz w lodówce.
T: dzięki. Zjem i możemy iść.
D: to ja idę go ubrać
T: dobra.

(20min później)

T: już.
D: dobra Tymek przebrany,  w nosidełku. Broń, blachę, kajdanki telefon mam. Możemy iść. (Podeszłam do drzwi ubrałam buty i założyłam bluzę na zamek. To samo zrobił Tomek.)
D: weźmiesz torbę.
T: jasne. Chodźcie.

[Daga] Szliśmy za ręce ostatnio stawało się to rutyną gdy gdzieś wychodziliśmy. Po drodze Tymek zasnął. Wychodziło że nowy środek transportu blisko rodziców bardzo mu pasował. Nas to cieszyło bo będziemy mogli zająć się pracą.

T: cześć wszystkim.
M,K: hej.
D: cześć. Co wy takie miny macie umarł ktoś?
K: Prokurator Jagiełło jedzie.
T: japierdziele. A  zapowiadał się idealny dzień. Yyy dobra a po co on tu jedzie?
K: jakaś sprawa podobno jakiegoś prokuratura znaleźli martwego. Bolo pojechał Paulina i Kuba sie tym zajmują. Przyjadą to powiedzą. No w każdym razie gościu miał plecy.
T: tylko że ich nie chronił.
D: zawsze chronić plecy.
T: dokładnie pierwsza i najważniejsza  zasada chodzenia po ciemku i nie tylko.
D: ty dupy pilnuj bo ci ja okradną.
T: ciebie mi nikt nie okradanie.
D: jesteś pewien? (Pokazałam mu rękę w której trzymałam jego telefon, blachę i klucze. Nawet nie wiedział kiedy mu je zabrałam.)
T: Kiedy ty mi to zabrałaś?
D: mówiłam pilnuj dupy. ( Poszłam do gabinetu i położyłam jego rzeczy na rogu biurka.)
T:  ona jest niemożliwa.
M,K: jak wy sie kochacie, a zarazem dogryzacie (śmialiśmy się)
T: nie śmiać się bo naśle na was żonę.
D: Tomek ja to słyszałam. Sam sie bronisz jak zaczynasz.
T: niemożliwa no. (Poszedłem do pokoju w którym była Daga.)
T: odzyskam moje skradzione rzeczy?
D: ja cię nie okradam.
T: wcale.
D: grozisz mi?
T: nie
D: na biurku leżą. (Siadłam za biurkiem i jeździłam rękami po górze nosidełka.)
T: dziękuję. ( Stanąłem w otwartych drzwiach opierając się plecami o futrynę. Na komendę weszli Paulina z Kubą.)
D: Jagiełło?
T: nie Paula i Kuba.
D: całe szczęście
T: co nie znaczy że za chwilę nie przyjedzie Jagiełło. A jak Jagiełło przyjedzie to wiesz co tu się będzie działo.
D: ARMAGEDDON
T: no to jest mało powiedziane. Tu będzie rzeźnia.
P: hej
T,D: cześć.
K: cześć.
T: Paulina możesz na chwilę?
P: jasne. O co chodzi?
D: co tam sie stało że Jagiełło podobno wkurzony jak nie wiem.
P: Janiak nie żyje.
T,D: ( popatrzyliśmy na siebie z Dagą zaszokowani)
T: pierdzielisz.
D: to wiadomo czemu Jagiełło jedzie taki wkurwiony. Szef wie?
P: nie za chwilę pewnie będzie wiedzieć. Będę do niego dzwonić.
D: nie dzwoń ja zadzwonię.
P: jasne. Idę do nas. Jak prokurator przyjedzie to przyjdziemy.
D: dobra dzięki. 

D: no to jesteśmy udupieni. Ten naprawdę zapowiadał się dobrze.
T: hej spokojnie. Ja z nimi nie pracuje. Jak nie będę potrzebny to wezmę Tymka. Zawiozę do twojej mamy. I przyjadę wam pomóc.
D: dobra zamkniesz. Zadzwonię do taty żeby przyjechał.
T: jasne. (Chciałem wyjść żeby nie przeszkadzać.)
D: nie wychodź zaczekaj. (Zadzwoniłam do taty)
T: okej.

E: No co jest Daga?
D: musisz przyjechać. Wiem że masz urlop ale to nie na telefon. I nie może poczekać.
E: dobra zaraz będę jadę ze sklepu.
D:  wiesz gdzie mnie znajdziesz.
E: jasne.

D: zaraz będzie.
T: to sie porobiło. Kurwa nie lubiłem Janiaka fakt, ale szkoda mi gościa.
D: o matko nawet mi o tym nie mów bo za chwilę sie wysłucham kazania od Jagiełły.
T: ja razem z tobą, tata zapewne też bo nie zamierzam stąd wyjść jak przyjedzie.  Sorry nie zostawię Cię z tym. Jagiełło będzie sie na tobie wyżywał, a ja na to nie pozwolę.
D: masz zielone światło żeby zostać. (Do pokoju wszedł tata)
E: cześć co tu się dzieje? Wszyscy chodzą jakby ktoś umarł. Ja wiem wydział kryminalny.
D: dla tego kazałam Ci przyjechać.
E: mianowicie
T: rano znaleźli Prokuratura Janiaka. Martwego. Paulina i Kuba to prowadzą.
E: cholera.
D: Za chwilę przyjedzie Jagiełło. Podobno wkurzony jak szerszeń. .
D: to co idziemy
E: nie siedźcie co to jedno krzesło na komendzie. Ja będę za 30 minut jadę tylko do domu i wracam
D: jasne może przeżyjemy.( wstałam od biurka bo Tymek zaczął marudzić, a chciałam żeby jeszcze trochę pospał. I udało sie że zpowrotem zasnął. Musiało mu być nie wygodnie gdy siedziałam. Pięć minut później pojawił się Jagiełło.)
T: ocho szykuj się (dalej stałem w otwartych drzwiach.)

//Daga i Tomek// tajemnica? Czy na pewno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz