[Daga] wstałam pierwsza jak to w zwyczaju. Dzisiaj miałam wolne ale Tomek szedł do pracy. Ja mam dzisiaj bojowe zadanie. Zabrać mojego demona na spacer. Tymka zostawię u mamy, a ja biorę R6 w trasę. Tomkowi nic nie mówiłam. Gdy byłam gotowa poszłam obudzić Tomka.
D: kochanie wstawaj.
T: jeszcze chwila.
D: ja za chwilę jadę.
T: czekaj no nawet buziaka nie dostałem. ( Wygrzebałem się z łóżka, podszedłem do żony, chwyciłem jej twarz w dłonie i pocałowałem )
D: dzień dobry ( Wtuliłam się w Tomka)
T: dzień dobry
D: Tymek glebnoł. (Usłyszałam płacz synka, po czym oderwałam się od męża i wyszłam z sypialni. A w salonie zastałam płaczącego synka, który musiał naprawdę z wielką siłą uderzyć twarzą w podłogę bo aż mu się krew z nosa puściła.)
D: Tymek już pokaż nosek. Tomek! Dasz mi chusteczki!?
T: jasne! Masz. Co się stało?
D: dzięki. Wywalił się i krew mu leci. ( Po 30 minutach wszystko było już okej. ) Ćsiii. Chodź do mamy. ( Wzięłam Tymka na ręce i chodziłam po salonie.)
T: l jak?
D: jest okej. Możesz jechać na komendę.
T: na pewno?
D: kochanie na pewno jest wszystko dobrze i tak już jesteś spóźniony.
T: no dobra. Jak coś to dzwoń. ( Podszedłem do Dagi i pocałowałem ją tak samo synka.)
D: leć uważaj na siebie.
T: wy też.
D: pa. Powiedz tacie "papa"
Ty: Pa Pa.
T: pa ( pomachałem synkowi i wszedłem z domu, po 15 minutach byłem w pracy. Oczywiście nie obyło się bez pięknego powitania)
T: cześć Krzychu.
K: ciszej. cześć. Jak masz różaniec to się módl.
T: aż tak źle?
K: Ja na twoim miejscu to bym się szefowi na oczy nie pokazywał.
T: może nie będzie aż tak źle
K: no spóźniony o godzinę. Kubis ma drzwi do gabinetu otwarte.
T: dzięki raz kozie śmierć. Idę do siebie.( poszedłem do socjalnego, lecz na wejściu zauważył mnie kto? Tata i było pozamiatane. )
E: Tomek!
T: Tak wiem że jestem spóźniony o godzinę.
E: możesz mi powiedzieć z jakiego powodu? Tylko nie mów że korki.
T: Nawet nie chce mówić że korki. Tymek miał rano mały wypadek chciałem mieć pewność że nic poważnego się nie stało.
E: jak to wypadek?
T: wywrócił się, uderzył twarzą w podłogę i mu się krew z nosa puściła. Ale już jest w porządku.
E: tyle dobrze. Sprawę macie Bolo i Paulina są na miejscu, tu masz adres.
T: jasne już jadę. ( Zabrałem kartkę z adresem i ruszyłem. Po chwili byłem na miejscu.)
( miejsce zbrodni )
T: cześć. Sorry za spóźnienie.
P: o w końcu raczyłeś sie pojawić.
CZYTASZ
//Daga i Tomek// tajemnica? Czy na pewno?
FanfictionHej. To moja pierwsza książka. Mam nadzieję że się przyjmie.