Rozdział 16. Brak zaufania ich połączyło.

165 11 17
                                    

Od przyjazdu do jego domu nie odzywaliśmy się do siebie. Nie nawidzę tego że ktoś mi nie ufa i musi wyjmować szpiega żeby mnie obserwował czy przypadkiem nie zdradzam mojego "ukochanego".  Dziś mam pierwsze spotkanie z projektantką. Szykuję się żeby wyglądać jak najlepiej i prezentować się tak jakbym siedziała już w tej branży. Wyjściowe ubrania wybieram sama, więc postanowiłam wybrać za dużą marynarkę w kolorze białym i czarny pasek. Makijaż w stylu nude, gdyż postanowiłam zrobić krwiste usta. Wychodzę z łazienki i odrazu rzucam wzrok na biurko. Gdzie moje projekty?!

- Alex. - Odwracam wzrok na mężczyznę, który siedzi na telefonie. W tej samej chwili podnosi wzrok. - Gdzie moje rysunki? 

- W torbę, która jest w aucie. - Nie spuszcza ze mnie wzroku. Wiem co zaraz powie czy zrobi. 

- Chodźmy już. - Przerywam chwilową ciszę i odwracam się w stronę wyjścia. W tej samej chwili czuję mocne klepnięcie w tyłek. Odruchowo się odwracam żeby walnąć mu w twarz ale w mgnieniu oka przywiera mnie do ściany. Dłoni kładzie na biodrach. 

- Może zaczęłabyś być trochę milsza i posłuszna za to wszystko co dla ciebie robię. Mogłabyś się zachowywać jak dorosła kobieta, a nie zadowolona ze wszystkiego dziewucha. - Na jego słowa próbuje się wyrwać ale jest z silny. 

- Nie jestem twoją własnością żeby być posłuszna. Już robię ci wszystko co chcesz. - Przy nim mój ton staję się ostrzejszy. Mu prosto w oczy. Wyczuwam że to jest jedyny człowiek do którego żywię nienawiść na najwyższym poziomie. W okolicach nadgarstka czuję ból jedynie syczę i orientuję się że to on mnie ściska. 

- Masz się opanować albo nie mam wyjścia. - Gdy tylko luzuję uścisk, wyrywam dłoń i strzelam mu w twarz. Jestem przerażona i zakrywam usta dłonią. Turner dotyka się w policzek i nie patrzy na mnie. Odchodzi ode mnie kilka kroków, a ja uciekam do auta. Nie chce być przy nim.

***

Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Nikt nie zaczynał tematu tego co było rano, nawet mnie nie dotykał po nodze. Zastanawiam się czy nie byłam dla niego za ostra. Każdy ma jakieś granice cierpliwości. Chciałabym być milsza i bardziej kochana dla niego ale nie potrafię. 

Samochód zatrzymuję się niedaleko jego hotelu. Wychodząc z niego obserwuję dwupiętrowy budek. Zabieram torebkę i idę jakby nikt nigdy nic z nim bardzo blisko. Dalej się nie odzywamy, a na jego policzku zauważam ślad mojej dłoni. Nie dobrze. 

Wchodzimy do środka. Po korytarzu lata pełno osób w fartuchach. Jestem zdziwiona tym, przecież nie jest to szpital, a na szyj wiszą im miarki. Wszystko jest w jasnych kolorach. Biały, szary i beż. Niektórzy witają się z meżczyzną. Prawdopodobnie musi tu kupować te swoje garnitury. W  tym samym momencie z pokoju wychodzi wysoko, szczupła brunetka.

- Alexa!. - Na jego słowa kobieta się odwraca i momentalnie uśmiecha rozkładając ramiona. 

- Alex. - Przytula go i klasycznie na powitanie całuje w policzek. - Cześć. - Jej wzrok spada na mnie. 

- Dziewczyny poznajcie się,  Alexa Chung. Moja najlepsza przyjaciółka - Podaję mi dłoń. Wykonuję ten sam gest i delikatnie zaciskam. - I moja kobieta, Wylie Turner. - Uśmiecham się i mówię ciche "Witam". Kobieta jest przepiękna. Napewno jest nie tylko projektantką ale i modelką. Marzenie. 

- Turner? - Mówię spokojnym tonem patrzą na Alexa. Nie będę udawać że nie jestem zdziwiona tym faktem że już mam przypisane jego nazwisko.

- Oj skarbię, już niedługo będziesz się tak przedstawiać. - Chichoczę. Mi jakoś nie jest do śmiechu. - To ja was zostawię, pogadajcie i będę za godzinę. - Nic nie odpowiadamy. Mężczyzna żegna się z kobietą, a potem ze mną pocałunkiem w czoło. Czuję ulgę że jestem bez niego, nawet przy osobę, którą znam ledwie pięć minut.

Wylie // A.Turner Cz.1 ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz