Rozdział 7. Będę na ciebie czekać

183 8 1
                                    

Cały noc nie mogłam spać, przekręcałam się z boku na bok z myśląc jak mało czasu mam. Raz wyobrażałam sobie życie u boku milionera, a potem że może jeszcze zrezygnować. Najgorsze jest to jak mama zareaguje na wyprowadzkę, przecież będzie to dla niej szok! Jestem jej jedyną córką i nie ma nikogo poza mną, czasem odwiedzają ją sąsiadki ale to tyle. 

Spotkanie rozpoczęło się punkt dziesiąta w sali sto trzydzieści. Rozglądam się na boki, sala jak do konferencji dużej. Ogromny stół z dobrego drewna i tablica do wyświetlania prezentacji. Ubrana w białą koszule i sukienkę czekam na przyjście mężczyzny, który na chwilę został gdzieś zabrany. Jestem tak cholernie zmęczona, od rana się szykowałam aby jakoś wyglądać. Ziewając mam tylko nadzieję że nie zacznę łzawić bo wtedy makijaż pójdzie na marne.

Po dłuższej chwili mężczyzna przychodzi, jeszcze coś tam gada do młodej dziewczyny i gdy ona odchodzi, zamyka drzwi, poprawia marynarkę i siada na przeciwko mnie.

- Przepraszam ale za dwie godziny mam spotkanie...

- Dobra, nie tłumacz się też mam mało czasu. - Przerywam i zaczesuje włosy do tyłu. Alex podnosi na mnie wzrok i z teczki wyjmuje trzy spięte arkusze A4. Biorę je do ręki ale tak bardzo ich nie chce mi się czytać.

- To jest nasza umowa, na każdej kartce musisz podpisać. - Podaje długopis. - Dam chwilę na przeczytanie.

- Jestem tak niewsypana że po prostu skróć mi to. - Kładę papiery i wzdycham cicho. Już się boję co może mnie czekać i jakie ma wymagania. Alex zabiera kartki i szybko przegląda.

- Dobra, to że będziesz mieszkać wiesz już i że masz prawo do wyjścia kiedy chcesz i gdzie chcesz. - Kiwam głową i dalej słucham. - Za wszystko ja płacę. Byłaś u ginekologa?

- Co?! - Pytam zdziwiona marszcząc brwi.

- No tak lekarz od spraw...

- Wiem kto to ginekolog. - Kładę łokcie na stół delikatnie pochylając. - Ale po co mam do niego iść? Jestem zdrowa, nie mam HIV-a czy innego gówna.

- A byłaś kiedyś? Bierzesz tabletki? - Na wszystkie pytania kręcę głową. Nigdy nie byłam bo nie czułam takiej potrzeby, a tabletki? Tylko jednego miałam faceta z którym spałam. - To dziś idź i jeszcze powinnaś ogarnąć swój wygląd.

- A co z nim nie tak? Plus gdzie ja znajdę w tej chwili lekarza i kosmetyczkę? - Mój wyraz twarzy nadal się nie zmienia. Czy on myśli że od tak mogę coś załatwić. W tej samej chwili podaję mi arkusz gdzie na dole są numery telefonów. 

- Po umówieniu mówisz że jesteś ode mnie i że potrzebujesz od zaraz. - Okey?! - Następną rzeczą jest to że zmieniasz styl, jak to mówią "Diabeł ubiera się u Prady" - Śmieję się pod nosem.

- Czyli nie brać moich ubrań? 

- Weź, będziesz mieć po domu. - Po jego słowach opadam na miękki fotel. - Jesteś przy mnie na każdym bankiecie lub spotkaniu jako moja narzeczona. 

- Jakoś na kolanie cię nie widziałam? - Mówię sarkastycznie. W tym samym momencie z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjmuje pudełeczko. Odrazu biorę do ręki, otwieram i widzę delikatny, złoty pierścionek z diamencikiem po środku. Jest piękny i nawet nie chce wiedzieć ile kosztował. Odrazu zakładam.

- Podoba się? I czy dobry? - Pyta. Moje chude palce wydają się bardziej drobniejsze przy nim, zakochałam się. - Wczoraj kupowałem.

- Tak, jesteś śliczny. - Podnoszę wzrok. - Czyli mamy wszystko omówione?

- Tak.

- A co na to ludzie z pracy że nagle masz narzeczoną i to jeszcze z biednej rodziny? 

- Nie lubię się chwalić moim życiem prywatnym, to i włącznie moja sprawa. - Znowu wracam do mojej pozycji, również zauważając że Alex jest tak samo. Delikatnie pochylone i łokcie na stole. Przysuwa mi papiery. - Im szybciej, tym lepiej.

- Jestem pierwszą kobietą, która się na to zgadza? - Patrzymy sobie w oczy. - Nie okłamuj mnie.

- Tak, chociaż ty mnie okłamałaś. - Na moje zdezorientowanie uśmiecha się. - Wtedy to nie był twój pierwszy raz.

- Jako dziwka tak...

- Jako kobiecy pierwszy raz. - Nie chce wiedzieć skąd to wiem. Biorę głęboki wdech i podpisuje wszystko. Czuję dreszcz i jak dłonie mi się trzęsą bo nawet nie wiem na co się pisze. Po kilku sekundach oddaje mu kartki i opadam na fotel. - Będę o dwudziestej drugiej po ciebie. 

Odstajemy od stołu. Zabieram torbę i obchodzę cały stół. Po chwili stajemy na przeciwko siebie. 

- Idź załatwić wszystko i będę czekać na ciebie. - Całuje mnie w usta i wychodzimy.


Wylie // A.Turner Cz.1 ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz