Rozdział 9. Słowa

198 9 2
                                    

Minęła godzina od przyjazdu, a ja już jestem umyta i ubrana w drogą piżamę. W głowie mam milion pytań na które on dobrze zna odpowiedź na każde z nich. Nie mogę przestać myśleć o mamie. Co robi? Jak się czuje? Co siedzi jej teraz w głowie? Mam tylko nadzieje że szybko ogarnę nowy telefon i będziemy ze sobą pisać tak często jak tylko się da.

Schodzimy na dół do ogromnej kuchni. Na ciemno, brązowym stole już znajdują się sztućce. Para na przeciwko siebie. Siadam na wyznaczonym miejscu i po chwili przychodzi kobieta z talerzami pełnymi jedzenia. Cicho dziękuje i zerkam co ona podała. Jakieś warzywa, makaron i mięso. Może się najem. 

- Smacznego. - Odzywa się Turner. Biorę widelec do rąk i nabijam kawałek miejsca aby za chwilę skosztować. Już po kilku przeżuciu czuję mocny, pikantny smak. Odrzucam to co mam dłoni i biorę szklankę wody popijając. - Smakuje?

- Cholernie ostre. - Tłumacze i odstawiam naczynie. Kaszląc podnoszę wzrok w jego stronę. Je tak spokojnie. - Masz kucharki dlatego że nie umiesz gotować czy ci się nie chce?

- Zbyt późno wracam by jeszcze tracił czas na gotowanie. - Mówi i powoli nabiera warzywa. - A coś nie tak? Jeśli chcesz możemy wprowadzić to co ty lubisz? Kuchni jakaś zagraniczna? 

- Przemyśle to jeszcze. Masz tylko kucharki? Czy ktoś jeszcze ci się po domu kręci? - Marszczę brwi i próbuje jeść dalej. Jestem tak głodna że zjem to mięso, a nawet warzywa, których nie jestem aż tak wielką fanką.

- Pełno ludzi, każdy jest od czegoś od sprzątania, kuchni, ogrodu. - Bierze łyk wody. - Sam bym nie utrzymał tego wielkiego domu ale jeśli ty coś chcesz zjeść to bierz normalnie ale zrób do jedzenia. 

- A ja mam jakieś obowiązki? Zadanie? Bo nie sądzę że całe dnie nie będę nic robić. 

- Nie, jeśli chcesz możesz chodzić na siłownie, mam basen, bibliotekę jeśli lubisz czytać książki...

- Chodzi mi o prace. - Wtrącam. Alex wygląda jakby na chwilę nie wiedział o co mi chodzi. Bo jak narazie czuję że zamyka mnie w tym gmachu. Ale po sekundzie śmieje się.

- No coś ty! Przecież ja tu będę zarabiać, ty jesteś moją "narzeczoną", która robi co chce. - Macha okrężnie nożem w powietrzu.

- Przecież się tu zanudzę! Może bym ci w hotelu pomogła? Cibie nie będzie całe dnie, a ja tak sama ledwo znając cały dom. - Wzruszam ramionami. Mężczyzna wzdycha i łapie mnie z dłoń.

- Dlatego wziąłem dwa dni wolnego na pokazanie całego domu, a w hotelu nie potrzebuje nowych pracowników, a ty nie masz matury, studiów, więc - Rozkłada ręce. - Trudno.

- Super. - Wywracam oczami i kończę jedzenie, mam nadzieje że szybko wyrwę się stąd do mamy. 


Po skończonej kolacji idziemy do sypialni. Dziwne było dla mnie takie zostawienie brudnych talerzy na stole. Tak, ktoś to zrobi ale nie tak mnie wychowano! Powinnam to chociaż odstawić do zlewu. 

Mówiąc tak szczerze to boje się tej nocy, co może się stać. Wchodzimy do pokoju i odrazu siadam na miękkim łóżku, chce już iść spać i po prostu się zrelaksować. Naprawdę nie wiem co mam robić, czuję się jak w klatce, trochę dużej ale i tak to jest klatka. 

Przeczesuje włosy za ucho i rozglądam się. W tym samym momencie czuję dotyk na plecach, nerwowo prostuje się i odwracam wzrok w jego stronę. 

- Chcesz iść spać? - Pyta. Kiwam głową. - No dobrze, chociaż ja bym inaczej rozpoczął naszą nową, znaczy twoją przygodę. - Jego dłoń zjeżdża do mojej tali przysuwając. 

- Rozumiem ale może to przełożymy. Na której połowie mam spać? 

- Na której chcesz. Ja jakoś nie przywiązuje do tego dużej wagi. - Biorę głęboki wdech i myśle jaką mogę wziąć. - Na prawej. 

Wstaje, odkrywam kawałek i wchodzę pod kołdrę przykrywając aż po same ramiona. Może to sen i obudzę się w swoim starym łóżku i będę się zbierać do roboty. Po chwili światło gaśnie i czuje jak materac obok się wygina, a za chwilę jak on mnie obejmuje. 

- Jako para musimy być blisko. - Szepcze mi do ucha. - A ty tak mnie kusisz w tym stroju. 

Czuję jego dłonie na biodrach i mocne przysunięcie, również ta sama dłoń wjeżdża pod moją koszulkę ku górze.

- Alex, ja naprawdę chce iść spać. Możesz się przytulić ale nie obmacuj mnie. - Nerwowo przygryzam wargę.

- Jak chcesz. - Po moich słowach zaczyna mnie tylko obejmować. - Teraz już lepiej.

- Tak, dobranoc. 

- Dobranoc Wylie. 

Wylie // A.Turner Cz.1 ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz