Rozdział 12. Projektantka

142 9 4
                                    

Nakładam na twarz trochę pudru żeby zmatowić twarz, a na koniec pomadkę w kolorze czerwieni. Spuszczam wzrok na toaletkę. Pędzle, paletki i inne pierdoły są porozrzucane, a w tle leci jakaś teoria spiskowa. Nie potrafię się malować  w ciszy, to takie denerwujące. Rozpuszczam włosy i przeczesuje szczotką. Nie odrywam wzroku od swojego odbicia. Wyglądam dobrze ale i trochę zmęczona tym wszystkim, mam nadzieje że w weekend przyjadę na chwile do domu. Odsuwam się i wstaję zdejmując szlafrok. Mam na sobie czarną, aksamitną sukienkę zwężawną po bokach sznurkami. Perfumuje się Chanel i biorę do ręki kartkę co mam mowić. Mam powiedzieć że studiowałam we Francji i poznałam się z Alexem na jakimś pokazie mody. Mieszkam gdzieś w Anglii. Kurwa jakie to głupie! Przecież on to wszystko zaplanował. A zaręczyły odbyły się na naszym jakimś romantycznym wyjeździe do Norwegi. Wzrok z kartki spada mi na palec z pierścionkiem. Wzdycham powoli i robię usta w kreskę. Wstyd mi przyznać ale to jest pierścionek zaręczynowy taki jak sobie marzyłam. Skromny i delikatny. W tej samej chwili wchodzi mężczyzna. Wzdrygam się i odwracam wzrok w jego stronę.

- Wyglądasz przepięknie. - Podchodzi do mnie i obejmuję ręką w talii całując w szyję. Moje ciało odrazu sztywnieje. - Piękna jesteś Wylie.

- Dzięki. - Szybko zerkam na niego z góry na dół. Granatowy garnitur z jasną koszulą. - Ty tez dobrze wyglądasz. - Nerwowo się uśmiecham. Mężczyzna śmieje się i powoli zaczyna nami bujać.

- Rozluźnij się trochę. - Wywracam oczami. Próbuje wyczuć od niego alkohol ale jedynie czym śmierdzi to tytoniem i jakimiś mocnymi perfumami. - Pozwól sobą poruszać. - Nic nie odpowiadam tylko robię co mówi, przecież jestem tylko od tego. - Wypijesz trochę i ci będzie lepiej.

- Długo nie będę siedzieć. Pamiętasz że mam zajęcia od dziewiątej? - Odwracam się na pięcie i krzyżuje ręce na piersi. 

- Dlaczego nie masz na sobie żadnej biżuterii? - Zmienia temat co mnie wkurza bardzo. Orientuję że mogę ręce i szyja są gołe. Jakoś nigdy nie lubiłam być obwieszona tymi błyskotkami. Ledwo mnie stać było na srebrny naszyjnik ze znakiem zodiaku. Pokazuję mu dłoń.

- Mam. 

- Nie ten. - Macha ręką i wyjmuję z wewnętrznej kieszeni marynarki pudełeczko. Próbuje nie robić wielkich oczu ale nie wiem czego się spodziewać. - Pomyślałem że przyda ci się naszyjnik. - Otwiera pudełko i przed moimi oczami ukazuję się delikatny, chudy łańcuszek z zawieszką z literką W. 

- Alex, łańcuszek jest piękny ale... - Podnoszę wzrok. - Nie mogę go przyjąć, za dużo tego. 

- Stać mnie na takie rzeczy, jesteś delikatną kobietą i będzie idealnie do ciebie pasować. - Kładzie pudełko obok porozwalanych pędzli. 

- Zapomniałam posprzątać. 

- Nic nie szkodzi. - Wyjmuje biżuterie i prostuje się. - Odwróć się. - Wykonuje jego polecenie i czuję zimny metal pomiędzy obojczykami. Opuszkami dotykam literki i odwracam się do lustra. - Piękna jesteś kochanie. - Dłonią zgarnia moje włosy z ramion do tyłu i całuje moje nagie ramie. Przez chwilę nie wiem co powiedzieć. - I jak?

- Pięknie, goście już przyszli? - Odchodzę i idę założyć buty na obcasie w kolorze sukienki. 

- Tak. Chodźmy już. - Budzi się z tej chwili. 

Siedzę przy stole i nie mogę zapomnieć tej chwili w sypialni. Jakby nie robił mi krzywdy czy coś przeciwko mnie tylko był czuły i delikatny. Rozpieszcza mnie żeby było mi dobrze. Czuję że on coś ukrywa przede mną ale nie wiem co. Jak taki milioner nie mógł znaleźć dorosłej kobiety żeby była z nim całe życie. Poznaliśmy się w złej sytuacji, pokazałam się mu jako panna lekkich obyczajów, a on mnie przyjął pod swój dach ale jakim kosztem niewolnicy. Mężczyźni ze sobą rozmawiają przez dobre pół godziny. Jest ich piątka. Nie wychylam się, na dodatek najadłam się drugim daniem. Wzdycham i biorę łyka czerwonego wina, jako jedyna mam wino. 

Wylie // A.Turner Cz.1 ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz