Przeczesuje włosy parząc w lusterko. Jest ułamane w rogu i trochę zakurzone. Jedynie umalowane rzęsy i tani korektor pod oczy. Codziennie budzę się w przekonaniu że to wszystko jest iluzją. Rzuciłam ostatnią klasę by pomagać matce i jakoś przeżyć miesiąc nie prosząc nikogo o kasę.
Wchodzę do pokoju i zabieram torbę z łóżka. Może ten dwudniowy wyjazd mi pomoże, trochę zarobić. Bo jak to nie raz słyszałam jestem piękna i młoda.
- Naprawdę masz siłę tam jechać i obsługiwać tych mężczyzn? - Pyta matka stając w drzwiach.
- Musimy mieć pieniądze na spłatę mieszkania i na jedzenie. - Wywracam oczami. Kocham ją ale przeraża mnie ta jej nienawiść do mojej pracy jako kelnerki i to że muszę obsługiwać mężczyzn. Tak myślę że mój ojciec, którego nigdy nie poznałam przyczynił się do tego.
- Mogłaś skończyć szkołę i pracować gdzieś indziej.
- A w tym czasie byśmy żyli pod mostem. - Omijam ją z rzeczami i stawiam przy szafie z butami. - Jesteś na zwolnieniu, a Lauren mówiła że można na tym bankiecie dobrze zarobić.
- No tak! Buce się nażrą, tam będą tacy jak twój ojciec był.
- Mamo, ja go nawet nie znałam. - Kucam jednocześnie sznurując buty. Od kiedy jest na zwolnieniu lekarskim jest nie do wytrzymania. - A szkoda...
- Szkoda? Nawet nie wiesz jaki to był dupek, jedynie to kariera się liczyła, a rodzine miał w dupie!! Ja nawet już zapomniałam jak miał na imię.
- Dobrze mami, proszę cię uspokój się. - Podnoszę się i obejmuje rodzicielkę. - Uważaj na siebie, jakby coś się stało dzwoń albo idź do któreś sąsiadki, narazie.
- Uważaj na siebie, kocham cię Wylie.
Zabieram bagaż i schodzę na dół, otwieram bramę i podchodzę do auta przyjaciółki, która stoi przed drzwiami kierowcy dopalając papierosa.
- Stara cię puściła? - Rzuca na powitanie.
- Taaa ktoś musi zarabiać jak ona jest całe dnie w domu. - Otwieram bagażnik i wkładam to co potrzeba obok miliona bagaży blondynki. - Na ile ty tam jedziesz?!
- Wie że będą tam sami facecie? - Uśmiecha się i zauważam spod czarnych okularów jak podnosi brew.
- Mam dosyć tego tematu. - Otwieramy drzwi i wsiadamy. - Dobrze że nie wie co chce zrobić bo wtedy... - Pokazuje ten słynny gest wybuchu głowy i zapinam pasy.
- Wylie rozumiem twoją sytuacje ale myślisz że to będzie konieczne?
- Będzie, to tylko jeden facet i koniec. Dobrze że mam za sobą swój pierwszy raz.
- A jak trafi ci się jakieś ciacho? - Kładzie dłonie na kierownicy i uśmiecha się.
- To będę szczęśliwa, dobra jedź mam ochotę chociaż na chwilę wyrwać się z tego obrzydliwego miejsca. - Opadam na fotel, zamykając oczy.
- Podziwiam cię. - Jedynie na jej słowa prycham wzruszając ramionami.
CZYTASZ
Wylie // A.Turner Cz.1 ✔️
FanfictionPewien błąd może zniszczyć wszystko to co było utrzymywane w tajemnicy. Romans, który nie powinien mieć miejsca i marzenia o lepszym jutrze stały się jak z koszmaru