𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐇𝐈𝐑𝐓𝐘-𝐒𝐈𝐗

258 35 34
                                    

zachwycona

***

- Przestaniesz pukać do moich drzwi o pieprzonej piątej rano? - otworzyłam drzwi zirytowana.

- Daj spokój, nie psuj zabawy. - wszedł do mojego mieszkania, był ubrany w czarną koszulę i szare dresy.

- Nie psuj zabawy? Co to ma znaczyć? To jeden z moich wolnych dni, gdzie mogę faktycznie spać, a ty decydujesz się tu przyjść, dlaczego? - jęknęłam, pocierając oczy, a on poszedł do mojej sypialni, nawet nie pytając o pozwolenie. Położył się na łóżku i przykrył się kołdrą.

- Jedziemy na festiwal! Charlie, Sav, ty i ja. - powiedział mi.

- Słucham?

- Jesteś usprawiedliwiona, teraz przygotuj się. Wyjeżdżamy o siódmej, pomyślałem, że będziesz musiała się spakować, więc nie ma za co.

- Jak to się stało, że mówisz mi to teraz? Co jeśli mam już plany na dziś? - uniosłam brew.

- Oglądanie seriali nie jest planem. Teraz przestań dyskutować i przygotuj się. - pomachał mi, a ja się zdenerwowałam.

- Nie wytrzymam z tobą! - powiedziałam przed wejściem do łazienki, aby wziąć prysznic. - Przysięgam, jeśli ukradniesz coś z mojej lodówki zapłacisz za to i nie mówię o pieniądzach! - krzyknęłam.

- Ty wstrętna bestio! - odkrzyknął, ja tylko przewróciłam oczami, zanim weszłam pod prysznic.

***

Szybko nałożyłam na twarz makijaż i związałam włosy. Owen teraz spał na moim łóżku, gdy ja pakowałam się zestresowana.

- Owen, choć raz się przydaj i przynieś z kuchni cztery butelki wody. - zepchnęłam go z łóżka.

- Auć! Lucyferze, właśnie kilka minut temu powiedziałaś mi, że nie wolno mi nawet zbliżać się do kuchni. - ziewnął, a jego oczy rozszerzyły się na mój widok.

- To było właściwie godzinę temu, ale zapomnij o tym, co powiedziałam i zrób to, już i tak jestem zestresowana, nie mogę teraz na ciebie krzyczeć!

- Teraz na mnie krzyczysz.

- Odpieprz się, Owen. - wkurzyłam się.

- W porządku, w porządku, już idę. Nie szalej. - rzuciłam mu spojrzenie, a on zniknął w kuchni. Wrócił z butelkami, a ja włożyłam je do torby.

- Przy okazji, wyglądasz absolutnie pięknie. - powiedział znikąd, powodując, że przestałam na chwilę się ruszać.

- Dzięki, Owen.

- W porządku, idziemy! - powiedział podekscytowany i złapał mnie za rękę.

- Skąd masz te bilety? - zapytałam zaciekawiona, starając się zignorować mrowienie w ręce.

- Sav dostała je za darmo, praca jej ojca miała z tym coś wspólnego. - wzruszył ramionami.

Dotarliśmy do jego samochodu, a on wyjaśnił mi, że podjedziemy najpierw po Savannah, potem po Charliego, a dotarcie na miejsce zajmie nam dwie godziny.

- Gdzie jest Big Bindi? - zapytałam go, gdy usiadłam na miejscu pasażera z przodu.

- Jest u moich rodziców, moja siostra chciała go zobaczyć, więc to się przydało. - otworzyłam torbę i wyciągnęłam z niej banana.

- Chcesz banana? - zapytałam go, a on przytaknął. Obrałam owoc i podałam mu go.

Cicha muzyka grała w tle, gdy napisałam Dev o dzisiejszych planach. Kiedy dojechaliśmy pod dom Savannah, dziewczyna stała już na chodniku z torbą w ręku.

- Hej! Emerson, wyglądasz tak dobrze! - krzyknęła, zajmując miejsce z tyłu.

- Wow, dzięki, Sav. - Owen skrzywił się, ale zignorowałyśmy go.

- Spójrz na siebie! Niebieski ci pasuje. - uśmiechnąłem się.

- Dzięki.

- Dziewczyny. - Owen wymamrotał pod nosem, ale wciąż go słyszałam.

- Chcesz usiąść z przodu? - zapytałam ją.

- Nie, nie martw się, jest mi tu dobrze. - uśmiechnęła się, a ja wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do przodu. - Jesteś tak samo podekscytowana jak ja? - zapytała mnie radośnie, a ja wybuchnąłam śmiechem.

- Jestem, nigdy wcześniej nie byłam na festiwalu i jest to w pewnym sensie na mojej liście rzeczy do zrobienia. Szkoda tylko, że ktoś nie powiedział mi o tym wcześniej. - spojrzałam na Owena, który tylko zakaszlał.

- Zaraz, o co ci chodzi? Powiedziałam mu, żeby cię poinformował kilka tygodni temu. Powiedział, że się zgodziłaś.

- Nie pytał, obudził mnie o piątej rano, mówiąc mi o tym. - moje spojrzenie wciąż było skierowane na Owena, który teraz gwizdał, ignorując mnie za wszelką cenę.

- Ups? - powiedział w końcu, wywołując śmiech Sav.

- Tak, ups, Owen. Sam jesteś ups. - powiedziałam i skrzyżowałam ręce w irytacji.

- Jestem ups? - próbował stłumić śmiech, ale na nic się to zdało. Zaczął śmiać się niekontrolowanie , a Sav i ja zrobiłyśmy to samo.

𝐦𝐞𝐥𝐥𝐢𝐟𝐥𝐮𝐨𝐮𝐬 [owen patrick joyner] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz