𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐇𝐑𝐄𝐄

383 28 8
                                    

ufność

***

- Zamknij się, gadasz bzdury. - odtrąciłam go, a moje policzki płonęły ze wstydu.

- Nie, nie gadam bzdur. Mogę powiedzieć, że będziesz moją przyszłą żoną. - uśmiechnął się, gdy nerwowo bawiłam się palcami.

- Jeśli to twój sposób na flirtowanie, to robisz to okropnie, chłopcze. - zauważyłam, popijając drinka.

- Naprawdę? Myślę, że twoje różowe policzki mówią inaczej. - zaśmiał się, gdy pokazałem mu palec. - W porządku, robi się zimno, naprawdę muszę się przebrać. - powiedział Owen, wstając z miejsca, mocno trzymając kostium w dłoniach. Śledziłam jego działania, ściągając sukienkę. Uwielbiam spódnice i sukienki, ale siedzenie w nich jest po prostu innym rodzajem niewygody.

A ponowne wstawanie jest jeszcze gorsze.

- Więc odchodzisz, co? - zapytałam go, krzyżując ramiona przede mną z powodu zimna.

- Chcesz się przyłączyć? Możemy nawet wrócić, jeśli chcesz, moje mieszkanie nie jest daleko stąd, po prostu naprawdę muszę się przebrać, ponieważ jestem w zasadzie nagi. - zaśmiał się, pokazując swoją nagą klatkę piersiową.

- Okej! Okej, nie ma potrzeby rozbierać się dla mnie do naga! - wrzasnęłam, zasłaniając oczy.

- Daj spokój, babciu. Więc idziesz czy nie? - zapytał mnie, zmuszając mnie do przytaknięcia.

- Jasne, czemu nie, mój przyjaciel zmusi mnie do spotkania się z kimś innym, jeśli odejdzie, a ja nie jestem na to gotowa. - powiedziałam mu prawdę, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech.

- Nie jesteś naprawdę osobą towarzyską, prawda?

- Niezupełnie, Devon jest tą, która zna wszystkich. Lubię poznawać nowych ludzi, nie zrozum mnie źle, ale po prostu nie lubię niezręcznego poznawania się. Czuję też, że trudno jest znaleźć dobrych przyjaciół na imprezach, takie jak ta, ponieważ wszyscy są tak spięci i zarozumiali, albo po prostu fałszywi. Typowi hollywoodzcy ludzie, których znasz? - skinął głową, słuchając mnie.

- Więc jestem fałszywy? - sapnął, trzymając się za serce.

- Tak, jesteś taki fałszywy! - skinęłam głową.

- Dzięki Lucyferze, więc jesteś dzisiaj w swojej prawdziwej formie. Myślałem, że przebieramy się za kogoś innego. - wykrzyknął, powodując, że przewróciłam oczami w odpowiedzi.

- Za to, że znasz mnie tylko przez kilka godzin, jesteś bardzo zrzędliwy i pewny siebie, naprawdę powinieneś uważać. Bycie po mojej złej stronie nie jest zabawne. - zauważyłam, kiedy szliśmy pustymi ulicami LA.

- Czekaj, to nie twoja zła strona? - odpowiedział zszokowany, a ja popchnęłam go, wystawiając język w odpowiedzi.

- Więc powiedz mi, czy znam jakieś filmy lub programy, w których grasz? - zapytałam go, gdy weszliśmy do jego bloku.

- Głównie seriale na Nickelodeon, na przykład "100 Things to Do Before High School" lub "Knight Squad". Pokręciłam głową, nie znając żadnego z tych seriali. Otworzył drzwi do swojego mieszkania, wpuszczając mnie jako pierwszą, jak dżentelmen, którym jest.

Cóż, najpierw to wepchnął się do środka. Próbował, ale było to trudne nawet bez powietrza w jego kostiumie.

- Jestem pewien, że słyszałaś o "Julie and the Phantoms"? To nowy program na Netflixie, powiedz znajomym. - uśmiechnął się. Nie rozumiałam, dlaczego to było takie zabawne.

Wszedłam do środka rozglądając się po długim korytarzu i zobaczyłam salon po lewej stronie. Był przestronny i piękny, utrzymywał go bardzo prosto, ale w dobry sposób, jak na mieszkanie chłopaka, był bardzo czysty i schludny.

- Nie, przepraszam, nigdy o tym nie słyszałam.

- Co?! - jego głowa wyjrzała przez drzwi po drugiej stronie salonu, zakładam, że to jego sypialnia.

- Powiedziałam, że nigdy i tym nie słyszałam. - krzyknęłam głośno, całkowicie ignorując fakt, że było już po piątej rano.

- Musisz to obejrzeć! Jeśli chcesz być przyjaciółmi, zrób to dla mnie! - wyszedł ze swojego pokoju w różowym swetrze i czarnych dżinsach.

- Czekaj, chcesz być moim przyjacielem?! Myślałam, że po tym będziemy się wzajemnie ignorować! - powiedziałam zszokowana.

- Skończ z tym gównem, zaczniemy jutro. Przyjdziesz do mojego mieszkania i obejrzymy go razem, zgadzasz się? Świetnie. - klasnął w dłonie, ignorując moje protesty.

- W porządku. Jednak w zamian zrobisz mi przysługę. - powiedziałam, powodując, że uniósł brew. - Nic złego, obiecuję.

- Jaką przysługę? - zapytał, siadając na kanapie.

- Widzisz, mam listę rzeczy do zrobienia i jedną z tych rzeczy, które są na mojej liście, jest spontaniczne zrobienie tatuażu. I chcę, żebyś się przyłączył, żebym nie była sama. - uśmiechnęłam się radośnie, a on potrząsnął głową.

- Nie.

- Och, daj spokój! Nie zmuszam cię do tego, potrzebuję tylko wsparcia psychicznego. - mówię.

- Teraz? - westchnął, sprawiając, że ucieszyłam się.

- No tak! To spontaniczne!

- Jest 5:30 rano! Zjedzmy i obejrzyjmy film czy coś, myślę, że w pobliżu jest salon z tatuażami, który otwiera się około ósmej. - zaproponował.

- Darmowe jedzenie? Nie odmówię! - uśmiechnęłam się, sprawiając, że jęknął.

- Miałem nadzieję, że się nie zgodzisz.

- Musisz być podekscytowany, że wtedy tego nie zrobiłam! - sarkazm ociekał z moich słów.

- Pokażę ci kuchnię. - wstał, a ja poszłam za nim do kuchni, która była tak mała jak moja.

- Płatki śniadaniowe?

- Płatki śniadaniowe.

𝐦𝐞𝐥𝐥𝐢𝐟𝐥𝐮𝐨𝐮𝐬 [owen patrick joyner] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz