🔥Rozdział 8

1.3K 79 10
                                    

Lauren's POV

- Co będziemy robić? - pytam, marszcząc lekko brwi. Dziewczyna uśmiecha się jedynie w odpowiedzi i ciągnie mnie na łóżko.

- Coś fajnego - mruczy, całując mnie w czoło. Jest trochę ode mnie wyższa, więc bez problemu siadam pomiędzy jej nogami i opieram się plecami o jej klatkę piersiową. - Pokażę ci, co robię, kiedy jestem bardzo zła lub smutna i chcę się wtedy wyżyć - mówi z uśmiechem. Przyglądam się jej uważnie, gdy wyciąga z etui telefonu mały błyszczący przedmiot.

Dopiero potem rozpoznaję w nim żyletkę. Marszczę brwi, zastanawiając się do czego zmierza, ale wydaje się być przy tym bardzo zrelaksowana.

- Wiesz, że nigdy nie będę w stanie zrobić ci krzywdy, prawda? - łapie między palce mój podbródek i patrzy mi uważnie w oczy. Kiwam lekko głową, a dziewczyna napiera delikatnie na mój policzek, na co sztywnieję i cofam się trochę do tyłu. - Spójrz - mruczy, układając sobie moją prawą rękę w swojej lewej dłoni. Wbija mi żyletkę w skórę, robiąc mocne nacięcia w bok od kciuka i w dół od palca wskazującego. Syczę na to, próbując się wyszarpać, ale wtedy ostrze wchodzi głębiej.

- Przestań, proszę - skomlę cicho, ściskając w dłoni koszulkę. Brunetka robi mi jeszcze kilka nacięć, aż wreszcie mnie puszcza i całuje w czoło.

- Dzielna dziewczynka, będziemy tak częściej.

***

- Halo? - przecieram twarz dłońmi i na oślep odbieram telefon.

- Potrzebuję cię, maleństwo - słyszę w słuchawce zapłakany głos Lucy. Od razu zrywam się na równe nogi i zerkam na zegarek. Wskazuje na czternastą po południu, czyli moja drzemka nieco się przeciągnęła.

- W porządku, gdzie jesteś? - pozbywam się resztek snu i nakładam bluzę. 

- Czekam na ciebie pod twoim blokiem - rozłącza się.

Wzdycham ciężko i zbieram najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie wychodzę. Drogę do mieszkania brunetki pokonujemy w całkowitej ciszy. Od czasu do czasu zaciska mocniej dłonie, aż bieleją jej knykcie. 

W pokoju rozwala pierwszy napotkany na swojej drodze przedmiot, na co podskakuję. Dziewczyna ewidentnie sobie nic z tego nie robi, tylko kiwa na mnie palcem. Podchodzę do niej ociężałym krokiem, oblizując usta. Szybko pozbywa się mojej bluzy, wyciągając żyletkę.

- Nie... - cofam się kilka kroków w tył.

- Nie denerwuj mnie nawet, Lauren - syczy i łapie moją dłoń, przyciągając mnie bliżej. - Nie widzisz, że i tak jestem wkurwiona?

- Dlaczego? - pytam szeptem. Wywraca jedynie oczami i robi pierwsze nacięcie.

- To raczej gówno cię obchodzi - sekundę później wpada w amok.

Próbuję się jej wyrwać na różne sposoby, ale ostrze z każdym ruchem wchodzi głębiej, powodując coraz więcej ran. Nim zdążę się obejrzeć, całą moją rękę zalewa krew. Jestem przerażona jej gwałtownością. Skóra pali mnie żywym ogniem, a Lucy nie wygląda, jakby miała przestać.

Wykorzystuję jej chwilową nieuwagę i uciekam. Prawie mdleję na schodach, lecz udaje mi się uciec do drugiej przyjaciółki. Kompletnie wycieńczona i z krwawiącą ręką staję przed jej drzwiami.

- Mój Boże, Lauren! - od razu podtrzymuje mnie za ramiona i wpuszcza do środka.

- Pomóż mi, Ally... Błagam - mamroczę, nim tracę przytomność.

Króliczek Playboy'a || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz