🔥Rozdział 11

1.3K 69 4
                                    

- Chujowo wyszło, co nie? - odzywa się Sylvia pijackim głosem, bawiąc się kieliszkiem. Butelka szkockiej stoi na stole w połowie wypita. Ja tymczasem tępo wpatrywałam się w przyjaciółkę, kiedy piła, przez ten czas opróżniając co najwyżej dwa kieliszki.

- Z czym? - mamroczę cicho, obracając w dłoni pustą szklankę. Nie mam ochoty wracać do przeszłości. O tym, co zrobiła Lucy i o jej zakładzie, dowiedziałam się też od pijanej Sylvii, co było najgorszym uczuciem.

- Wiesz z czym - podnosi się nieznacznie na krześle, siadając wygodniej, a potem wypija jeszcze jeden kieliszek. - Przepraszam, że maczałam w tym palce.

- Było minęło - rzucam, machając ręką. Nie mam najmniejszego zamiaru roztrząsać tego tematu.

- Lubisz to, prawda? Lubisz je pieprzyć bez zobowiązań i mieć serce z kamienia - staje przede mną na chwiejnych nogach, ale podtrzymuje się na stole. - Powiedz mi!

- Przestań - mamroczę spokojnie, wpatrując się w nią bez żadnego wyrazu. - Siadaj - na szczęście, chyba postanawia mnie posłuchać, lecz ostatecznie ląduje na moich kolanach. Wzdycham cicho, łapiąc ją właściwie w ostatnim momencie, zanim spada na podłogę. - Co one w tobie widzą? Co jest w tobie, Lauren? Czemu tak bardzo wszystkich do siebie przyciągasz? - wiesza mi się na szyi, próbując usiąść na mnie okrakiem, ale zrzucam ją z siebie. Patrzy na mnie skruszona i próbuje mnie przeprosić, muskając lekko moje usta, lecz znowu ją odpycham.

- Wstań - mówię ostro, mrużąc oczy. Dziewczyna na szczęście mnie słucha, ale jest w stanie ustać prosto dopiero przy ścianie. - Żadnego całowania i dotykania - spuszcza wzrok, przygryzając wargę. Może to dziwne, ale nad nią również zaczynam odczuwać swoją wyższość. Może to ten moment, kiedy wreszcie będę mogła się na niej zemścić za tamtą sprawę? - Może właśnie to je pociąga, Sylvia - mówię, stając tuż przed nią. Blondynka spogląda mi w oczy, kuląc się pod moim spojrzeniem. - Czy to nie frustrujące? Kiedy nie możesz mnie ani dotknąć, ani pocałować - przejeżdżam knykciami po jej policzku, jednocześnie unosząc kciukiem jej podbródek do góry. - Odpowiedz mi.

- Zrób coś, proszę... - przełyka ciężko, oddychając coraz szybciej. Mrużę lekko oczy, dociskając ją mocno do ściany, aż cicho piszczy. Chcę ją skrzywdzić, zrobić dokładnie to samo, co ona zrobiła mi.

- Ręce do góry i nawet nie próbuj mnie dotknąć - mówię, a dziewczyna wykonuje moje polecenie. Niezbyt jej ufając, związuję jej nadgarstki paskiem. Rozbieram ją nieznacznie i wchodzę w nią gwałtownie, aż krzyczy głośno. Widocznie nie spodziewała się tego ruchu, albo myślała, że będę bardziej delikatna, ale nie tym razem. Nie zamierzam się z nią cackać.

Wchodzę w nią mocno i gwałtownie, a zarazem stanowczo i płynnie. Dobijam się prawie do samego końca, w krótkim czasie doprowadzając dziewczynę do orgazmu. Opada delikatnie na krzesło, wciąż trochę się trzęsąc. Dopiero wtedy na swoich palcach i jej udach zauważam ślady krwi.

- Już chyba rozumiem, o co ten cały fenomen - szepcze, biorąc głęboki oddech i uśmiecha się lekko. Wzruszam ramionami i zaczynam zakładać buty. - Wychodzisz?

- Muszę już iść, przypomniałam sobie o czymś - mamroczę, nawet na nią nie spoglądając.

- Ale... My właśnie... - plącze się, pocierając skroń.

- Ta... Czy to powód do tego, bym została? - unoszę brew, a blondynka kuli się pod moim spojrzeniem. Obejmuje się ramionami, stojąc przede mną skruszona i zagubiona. - Odezwę się potem - mówię, ubierając kurtkę i jak najszybciej wychodzę. Jeżeli ją w to wciągnę, to na pewno będzie zraniona. Uśmiecham się pod nosem. Czego chcieć więcej.

Króliczek Playboy'a || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz