✏30✏

444 17 2
                                    

Pov. Jesse

Próbowałam przekonać że nie muszę iść do niego, ale się uparł. Powiedziałam że głowa mnie boli, wyśmiał mnie. Powiedziałam że po prostu nie chce iść tam do niego, to spytał mnie czy ja go unikam bo mnie podrywa. Wyśmiałam go. On mnie przecież katuje i molestuje. Ale nie powiedziałam mu tego.
Aktualnie tata zaprakował na podjeździe. Westchnęłam w duszy.
- Będę o 18- kiwam głową i wychodzę. Podeszłam do drzwi, kiedy usłyszałam jak mojego rodzica auto odjeżdża odrazu wychowałam się. Już miałam wychodzić z posesji gdy usłyszałam głos kobiety.
- Chodź śmiało Jesse- zamykam bramę. Znowu nie mam wyjścia. Krótko się witam. -Liam!!- krzyczy. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i kroki.
- Cześć- wita się. Kretyn. Widać na zrzut oka że kłamie. Boże czemu mi nie pomagasz?
- Cześć- mówię dla zmyłki. Bo stoi koło mnie jego rodzicielka. Patrzył na mnie z sztucznym uśmiechem.
- Ja lecę do pracy- nagle mówi kobieta i wychodzi. Nawet nie patrzyłam na niego. Boję się. Słyszałam jak schodzi po schodach. A nie ucieknę bo jego mama dopiero wyjeżdża z garażu. Jesse myśl. Jak uciec. Kombinuj. Poczułam rękę na ramieniu.
- Chodź do mojego pokoju- mówi do mojego ucha. Przeszedł przez moje ciało nieprzyjemny dreszcz.
Stałam w miejscu. Nawet nie patrzyłam na niego. Tylko pustym wzrokiem na ścianę. Liam był chyba niecierpliwy bo zaczął mną szarpać.
- Puść mnie!!- ignoruje mnie. Nie mam po co wołać pomocy bo już kobieta dawno wyjechała.
Po schodach mnie tak ciągnął że się wywróciłam.
Kiedy otworzył drzwi i rzucił mnie na ziemię. Skrzywiłam się z bólu. Dalej czuję ból na brzuchu.
- Wstawaj- mówi tak że znowu przeszedł mnie dreszcz. Zrobiłam tak. Spojrzałam na niego. Jego wyraz twarzy był poważny , a zarazem gniewny.- Witaj ponownie kwiatuszku.
- Proszę nie mów tak do mnie- na jego twarzy skradł się uśmieszek.
- A czemu niby?- zaczął podchodzić. Automatycznie zaczęłam się cofać. Napotkałam ścianę.
- Nie podchodź- mówię z przerażeniem. Ale mnie olał. Już był przy mnie. Złapał za moje biodra.- Błagam- powiedziałam ledwo to słowo.
- Cii- powiedział do mojego ucha.- chcę coś zobaczyć- po tych słowach poczułam jak podnosi mój podkoszulek.
- Nie!- zaczęłam się wyrwać.
- Chcesz dostać w ryj?!- krzyknął. Skuliłam się. Po chwili miałam już odsłonięty brzuch. Nie patrzyłam na niego. Za bardzo się go boję. Ale chyba patrzył na siniaka. Poczułam jak dotyka opuszkami palców.
- Proszę- mówię przez łzy. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Boli?- że co? Czy on ma poczucie winy.
- Trochę- mówię.
- Idź do domu
Aż spojrzałam na niego. Że co? On mi pozwała tak o iść?
Patrzył na mnie. Wzięłam rzeczy z podłogi i biegiem ruszyłam do wyjścia.

- Hallo. Tata ja idę do domu. Bo wcześniej skończyliśmy bo też ma dużo nauki
- Okej. Uważaj na siebie- i się rozłączył.
Schowałam telefon do kieszeni. Ja wiem że coś on kombinuje. Ale coś grubego. Bo tak o by mnie nie puścił. Jego spojrzenie mnie przeraża. Tak on na mnie działa że od razu chcę płakać. Myślałam też żeby odejść od szkoły. Ale gdybym tak zrobiła to musiałabym wstawać o 4 żeby przejechać 100 coś kilometrów a potem w domu być o 18. Ooo nie.
Obiecałam sobie że dam radę. Ale jak na razie to słabo mi idzie. Westchnęłam.
Jeszcze na dodatek psycholog. Nasza relacja. Chyba tak mogę to nazwać, jest zbyt skomplikowana. Nie powinnam była u niego spać. I na dodatek zauważył mojego siniaka i ten mój " tik" na gwałtowne ruchy.
Co ze mną zrobił mój koszmar? Przecież byłam wesołą, uroczą, zabawną dziewczyną. A na tę chwilę jestem posiniaczona, strachliwa, nieufną laską.
Przeszłam przez pasy. Jeszcze trochę i będę w domu.

-Jestem!- krzyczę i idę do swojego pokoju.
Będą już w swoim azylu rzuciłam torbę w kąt i położyłam się na łóżko.







Jak są błędy to przepraszam.

⭐ Cenię
💭 Kocham


~Wi~

Mój PsychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz