~10~

1.5K 66 50
                                    

- Trzeba było do mnie zadzwonić, przyjechałbym. - Powiedział Janusz.

- Nie chciałam przerywać ci wieczoru z Dagmarą... - odpowiedziałam.

- Zrozumiałaby, ale gdyby nie twoja siostra, to bym nawet nie wiedział, że ten skurwiel dobierał się do ciebie - objął mnie ramieniem. - Wiesz, że zawsze możesz na mnie polegać.

- Wiem i dziękuję, to kochane z twojej strony - odpowiedziałam i położyłam głowę na jego kolanach.

Chłopak przykrył mnie kocem, delikatnie głaskał mnie po głowie, czułam się bezpiecznie.

- Jak wyszła wam kolacja? Pogodziliście się? - Odwróciłam głowę tak, aby móc patrzeć na niego.

Jaszek ciężko westchnął, a pojedyncza łza spłynęła mu po policzku. Widząc to, zerwałam się i usiadłam przy nim okrywając go tym samym kocem. Starłam kciukiem łzę oraz głęboko popatrzyłam mu się w oczy. Szare z przebłyskami błękitu, szkliły się od łez, wiedziałam, że coś znowu poszło nie tak.

- Hej... Starałeś się, to nie twoja wina..

- To już chyba definitywny koniec, między mną a nią, wczoraj dała mi to do zrozumienia. Nawet nie usiadła i nie spojrzała na przygotowany stół, jak szybko weszła, tak szybko wyszła, tłumacząc że tak burzliwy związek nie jest dla niej - rozpłakał się.

Na widok płaczącego bruneta, serce mi się krajało. On ją tak bardzo kochał, a dla niej to nie miało większego znaczenia. Nie zasługiwała nawet na najmniejszą jego uwagę, on tyle dla niej zrobił.

Nie wiem co mną kierowało, ale momentalnie go pocałowałam. Gdy oderwałam się od ust chłopaka, próbowałam złapać jego wzrok, a on błądził, był zmieszany i nie wiedział co zrobić. Po chwili jednak odwzajemnił pocałunek.

Położyłam się na plecach, brunet znajdował się nade mną, zaczął zdejmować koszulkę, w czym mu pomogłam. Jego ciało nie było jakoś wielce zbudowane, raczej nie bywał na siłowni, ale i tak nie było na co narzekać.

Całował mnie po szyi, aż w końcu jego ręce znalazły się pod moją koszulką. Jednak, zanim zdążył ją całkowicie zdjąć, powstrzymałam go.

- Zrobiłem coś nie tak? - Popatrzył się na mnie.

- Napewno tego chcesz? - Zapytałam.

- To ja powinienem zapytać, ale tak chcę.

***

Minął tydzień od przespania się z Januszem. Nie odzywał się, a ja miałam stały mętlik w głowie. Co jakiś czas, zadawałam sobie pytania typu: co zrobiłam nie tak?

Cisza z jego strony mnie tak przytłaczała, że nie wytrzymywałam nawet minuty, bez spojrzenia w telefon, poszukując powiadomienia od chłopaka. Chyba się już w nim zadurzyłam, na dodatek chyba porządnie się w nim zadurzyłam. Nie było chwili, abym nie myślała o brunecie, pytała siebie co jakiś czas: co się dzieje? Może to ja jestem winna...

Analizowałam wszystko, co zdarzyło się tego „feralnego" dnia, jednak nic nie przychodziło mi na myśl. Żadne sensowne wyjaśnienie jego milczenia.

Siedziałam w pokoju, gdy do niego wparowała moja matka. Była dziwnie zadowolona, a w ręku miała mały bukiecik kwiatów, co mnie lekko zdziwiło.

- O co chodzi? - Zapytałam, nie wysuwając nosa spod koca, pod którym wylegiwałam się cały dzień.

- Kawaler do ciebie - otworzyła szerzej drzwi, a obok niej stanął Jaszek.

Toksyczna| Janusz Walczuk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz