Gdy tylko wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki, uśmiech mi się z twarzy nie zmywał. Tego się po nim nie spodziewałam, chociaż to tylko kilka pocałunków.
Zeszłam po schodach na dół, gdzie grała muzyka i dużo osób się bawiło. Na dworze zaczął padać deszcz, więc wszyscy pewnie teraz będą siedzieć tutaj.
- Ej no zajebiście ci pasuje dres Matiego - podbiła do mnie Adelajda.
- Dzięki, trochę przyduży, ale tak to jest git. - Odpowiedziałam jej, a ona za chwilę pociągnęła mnie do boku, z dala od wszystkich uczestników imprezy.
- Widziałam jak Janek wychodzi z łazienki, kiedy ty jeszcze tam byłaś. Zrobił ci coś? - Zapytała.
- Zrobić nic nie zrobił. - Wzruszyłam ramionami.
- Mhm, a tak na serio?
- No dobra, całowaliśmy się, co w tym złego? - Popatrzyłam na dziewczynę.
Jej mina przez chwilę była jakaś dziwna.
- Jesteś zadowolona, że to zrobił? - Zapytała.
- Jestem bardzo zadowolona, nigdy bym się tego po nim nie spodziewała - odpowiedziałam i odeszłam od niej.
Zobaczyłam, że na kanapie gdzie grupka chłopaków gra w fifę, siedzi Jaszek. Jednak nie grał z nimi, siedział z kieliszkiem w ręku, wyglądał na bardzo zamyślonego. Nie wiem co mnie podkusiło, do tego, żeby przejść centralnie przed nim. Chyba za bardzo potrzebowałam jego uwagi.
Gdy tylko zaczęłam iść w stronę chłopaka, zobaczyłam jak energicznie podbiegła i usiadła mu na kolanach jakaś szatynka. Chłopak obdarzył ją uśmiechem, a mnie aż wryło w ziemię. Patrzyłam jak się obściskują, a on nawet pewnie nie wiedział, że patrzę. Moje serce zaczęło być bolesne, do oczy napłynęły mi łzy, a wszystko w środku było tak ciężkie, jakbym nosiła w sobie kamienie.
Odwróciłam się na pięcie, zasłoniłam twarz dłońmi i od razu wybiegłam z domku. Pomimo, że na dworzu zaczynała szaleć burza, mnie to nie obchodziło. Czułam się zdradzona, to co stało się w łazience, straciło dla mnie sens. A ja głupia myślałam, że dla niego to coś w ogóle mogło znaczyć.
Nogi poniosły mnie nad jezioro, byłam już cała mokra od deszczu, ale wtedy usłyszałam znajomy kobiecy głos z oddali. Odwróciłam się w kierunku domku, zobaczyłam postać Adelajdy.
- Ala! Ala wracaj! - Biegła do mnie.
Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Płakałam, a moje łzy mieszały się z kroplami deszczu, które spływały po moich policzkach.
- Ala, chodź z tego deszczu - powiedziała brunetka, trzymając nade mną parasol.
- Tam? Ja tam nie wracam! Widziałaś ich? - Wykrzyczałam.
- Widziałam niestety...
- Znowu dał mi nadzieję, po czym widzę go z jakąś dziewczyną!
- Ala, uspokój się. Odwiozę cię do domu, chodź - wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do samochodu.
Na początku siedziałam cicho, próbowałam otrzeć wszystkie łzy, ale nie umiałam. Płakanie w ciszy jest cholernie trudne.
Adela co jakiś czas spoglądała na mnie, szukając jakby pomocy dla mnie.
- Mogłabym ci powiedzieć, żebyś się nie przejmowała, ale wiem że się nie da. - Przerwała ciszę.
Nie odpowiedziałam jej, patrzyłam się ciągle w jeden punkt.
- Nie rozumiem jego zachowania wobec ciebie, ale on chyba sam nie wie czego chce. - Znowu się odezwała.
Wtedy przyszło mi jakieś powiadomienie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni dresów, zobaczyłam sms od Janusza Walczuka. Patrzyłam się w wyświetlacz telefonu, nie wiedząc co zrobić. Nie chciałam nawet wchodzić w konwersację, bo po co? Przecież i tak wiem, że pewnie siedzi teraz z tą swoją suką.
![](https://img.wattpad.com/cover/256776952-288-k136948.jpg)
CZYTASZ
Toksyczna| Janusz Walczuk
FanfictionAlicja to dziewiętnastolatka, która spiesząc się na maturę, wpadła na Janusza Walczuka. Te przypadkowe spotkanie zapoczątkuje znajomość, która wydawała się niewinna. Ale co jeżeli Ala, zrobi wszystko aby osiągnąć swój cel? Czy Janusz odwzajemni uczu...