Rozdział 7: Kłamstwa

1.2K 21 0
                                    

***************
Spojrzał znad ekranu komputera i wpatrywał się we mnie przez coś, co wydawało się być wiecznością, patrzył głęboko w myślach

***************

W końcu odezwał się: - Oky, możesz iść kochanie, ale musimy spotkać się w Tiffany & Co o 16:00, aby kupić twój pierścionek.

- Dziękuję, dziękuję. - Krzyknęłam, skacząc na niego i pocałowałam go.

Czekaj, czekaj, czekaj, czy właśnie go pocałowałam?

Spojrzał na mnie z zszokowaną miną, szczerze mówiąc, chociaż byłam też zszokowana sobą.

Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Potem oboje odsunęliśmy się, by złapać oddech.

- Możesz wziąć dowolny samochód, który Ci się podoba, bo wkrótce będą Twoje. - Powiedział patrząc na mnie tymi burzowymi oczami.

Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok, żeby ukryć swoją pomidorową twarz.

Położył palce pod moją brodą i zbliżył moją twarz do jego oczu. - Nie chowaj się przede mną kotku, wyglądasz słodko, kiedy się rumienisz. - Powiedział mi uśmiechając się jak dziecko.

- OK, do zobaczenia później. - Powiedziałam wychodząc.

Poszłam do garażu i byłam tak zszokowana, że było około 40 różnych samochodów i motocykli, ale tylko jeden samochód zwrócił moją uwagę. To był czarno - niebieski mustang.

Cholera, ten samochód wygląda niesamowicie, ponieważ niebieski jest moim ulubionym kolorem, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że się gapię na tą furę, jak jakaś głupia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cholera, ten samochód wygląda niesamowicie, ponieważ niebieski jest moim ulubionym kolorem, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że się gapię na tą furę, jak jakaś głupia.

- Lubię to? - Za mną rozległ się ochrypły głos i wiedziałam, że to Giovanni.

- Ty jesteś szalony, to jest mało powiedziane. Uwielbiam już go. - Powiedziałam, dotykając go.

- Cóż, dobrze, bo kupiłem go specjalnie dla ciebie, ma nawet twoje imię na siedzeniach - Powiedział z uśmiechem.

- Mówisz poważnie Gio ?! Dziękuję. - Powiedziałam będąc trochę wzruszoną. -  Wszystko co najlepsze tylko dla mojej żony. -  Powiedział i wręczył mi klucze.

Wzięłam kluczyki, uruchomiłam silnik, po prostu ryknął do życia i odjechałam, machając mojemu narzeczonemu. Słuchałam moich ulubionych piosenek i założyłam  okulary przeciwsłoneczne.

~~~~~~~ 1 Godzinę później ~~~~~~~

Wreszcie dotarłam do domu moich rodziców. Zajęło mi to godzinę, ponieważ dom Gio jest bardzo zaciszny.

Bramy się otworzyły i wjechałam. Widziałam na zewnątrz rodziców i siostrę, zastanawiając się, czyj to samochód. Poza tym nie mogli zajrzeć do środka, ponieważ okna były przyciemnione na czarno.

Kiedy wszedłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi, moja siostra Elisa podbiegła do mnie. - OMG, tak się martwiliśmy, gdzie byłaś siostro? - Zapytała.

- Przepraszam, że cię martwię. - Powiedziałam.

- Czyj to piękny samochód? - Spytała, wskazując na samochód.

- Witaj, czyj? A kto nim przyjechał. - Powiedziałam sarkastycznie.

Podeszliśmy do moich rodziców, którzy mieli zszokowany / zły wyraz twarzy. Cholera, mam takie kłopoty.

- ELENA, JAK MOŻESZ poślubić faceta, który jest przestępcą, a właściwie szefem z plemienia MAFII? WSZYSTKO DLA LUKSUSÓW. - Mój tata krzyknął z wściekłością.

Co jesteś zaręczona? - Zapytała oszołomiona Elisa.

- Przestańcie z pytaniami i tak, jestem zaręczona, to się wydarzyło dopiero niedawno. Tato, uciekłam, kiedy byłam w szpitalu, potem spotkałam anioła imieniem Gabriel, ożenie się z nim. - Okłamałam ich.

Nienawidzę okłamywać mojej rodziny, zwłaszcza mojego taty, że będzie na mnie tak rozczarowany. - Powinniście być szczęśliwi, że jestem z wami, więc po prostu cieszmy się chwilą. - Powiedziałam im.

Zjedliśmy lunch, nadrabiając zaległości.

Spojrzałam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że robi się późno. - Dobra rodzinko muszę już lecieć. - Powiedziałam im, Elisa poszła za mną na zewnątrz.

- Hej, duża siostrzyczko. - Kiedy używa słowa „duża siostra”, chce czegoś.

- Czego chcesz? -  Zapytałam jej z ciekawości, żeby mnie pokonała.

- Cóż, słyszałam, gdzie mieszkacie, a moja nowa szkoła jest bliżej waszego domu, więc czy mogę się do was wprowadzić? - Zapytała z wielką nadzieją.

- Cóż, nie będę musiała prosić przyszłego męża o żadne obietnice. - Powiedziałam jej, po czym pojechałam na spotkanie z Giovannim.

Mój mąż, mój łamacz, mój obrońca - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz