Gdy rano wstałam wykonałam poranną toaletę i ubrałam się:
Gdy się przebrałam mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że dzwoni Liam. Odebrałam i usłyszałam Liama.
- Hej Amy.
- Hej coś się stało?
- Jacyś dwaj goście próbowali się wkraść do domu.
- Dobra. Zamknijcie ich gdzieś i dobrze zwiążcie i czekajcie na mnie. Sama ich przesłucham. Będę za max godzinę.
- Okej. A tak poza tym to Flynn coraz bardziej upomina się o telefon w sprawie tego listu.
- Dobra załatwię to dzisiaj. Posiedzę dzisiaj trochę z wami w domu i was trochę ogarnę.
- Świetnie. Przyda się to tutaj. Wolisz nie wiedzieć co tu się dzieje.
- To do zobaczenia, a i nie mów, że przyjadę.
- Okej. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Następnie spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i zeszłam na dół. Gdy już miałam wychodzić usłyszałam głos mojego brata.
Luke: A gdzie ty idziesz tak odstawiona?
Ja: Spotkać się z przyjaciółmi.
Luke: Nie idziesz w takim stroju.
Ja: Chyba coś przeoczyłeś.
Luke: Tak? A co?
Ja: To że mam skończone 18 lat i mogę robić i ubierać się w co mi się żywnie podoba, a tobie nic do tego.
Luke: Tak?
Ja: Tak, i powiem ci więcej. Jak będę chciała to wyjdę na ulicę w samej bieliźnie, a ty nie będziesz mógł nic z tym zrobić. A teraz żegnam, bo nie chcę się spóźnić.
To mówiąc wyszłam, a Luke wybiegł za mną krzycząc.
Luke: Ja nie skończyłem z tobą rozmawiać Amelie!
Ja: A ja tak!- To mówiąc wsiadłam do auta i odjechałam. Po 15 minutach byłam pod domem. Weszłam do środka i to co zastałam załamało mnie. Dom wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan. Postanowiłam dać im za to porządny opieprz. Nie chciało mi się zdzierać gardła, więc poszłam do salonu i nacisnęłam guzik, który wywoływał alarm oznaczający zebranie w sali konferencyjnej. Po chwili poszłam do niej. Gdy do niej weszłam wszyscy już byli. Gdy mnie zobaczyli widać, że byli zdziwieni moją obecnością.
Ja: Trochę dzisiaj z wami posiedzę. Zayn, Hobbs i Dom zostańcie po zebraniu. Dobra, ale nie po to was tutaj zawołałam. Czemu dom wygląda jakby przeszedł przez niego huragan? Co? No śmiało. Dobra sami nie odpowiecie widzę. Więc niech odpowie Louis.
Louis: Zabalowaliśmy trochę wczoraj.
Ja: Ja rozumiem zabalować, ale bez przesady. Tu jest katastrofa. Gorzej niż po pierwszej wojnie światowej, ale dobra chciało wam się zabalować to teraz trzeba to posprzątać. Zostaję do wieczora. Przed moim wyjściem ten dom ma błyszczeć. Możecie się rozejść i wziąć za sprzątanie.
CZYTASZ
Bad Sister
Short StoryMiałam wspaniałą rodzinę. Miałam mamę, tatę, dwóch braci i siostrę. Miałam świetne, beztroskie życie na najwyższym poziomie. Do czasu aż rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam 10 lat. Od tamtej pory wszystko diametralnie się zmieniło moje...