∆ 8 ∆

353 13 4
                                    

∆ Pov Kayla ∆

Po tym jak potwór na naszych oczach zabił jednego ze streferów, Thomas cofnął nad jeszcze bardziej do tyłu, chowając mnie za swoimi plecami. Siedzieliśmy w ciszy, mając nadzieję, że   bestie odpuszczą. Niestety, stało się wręcz przeciwnie, kolejny ogon dozorcy pojawił się nad naszymi głowami i złapał jednego z chłopaków, Zarta. Thomas, po tym jak to zobaczył, złapał mnie za rękę i zaczął uciekać, spowrotem w stronę szpitala. Zawołał resztę naszej grupy,  aby także się zbierali.
Wybiegliśmy z lasu, a tuż przed nami stanął ogromy dozorca. Nie byliśmy wstanie go bezpiecznie wyminąć, wcale nie mogliśmy go obejść.

Zobaczyłam żarzący się słoik, posłałam Teresie jednoznaczne spojrzenie, na znak aby podpaliła potwora. Na szczęście zrozumiała o co mi chodzi, podniosła słoik w którym była umieszczona świeczka i rzuciła nią w stwora. Maszyna zaczęła się palić, a nad nią unosił się czarny dym. W tamtym momencie mieliśmy szansę ją wyminąć, wzięliśmy nogi za pas i wbiegliśmy do budynku.
W środku znajdowało się jeszcze kilka Streferów, każdy zamilkł i czekał aż sytuacja się uspokoi.

Siedzieliśmy pół nocy i czuwaliśmy, z zewnątrz było słychać ryki dozorców. Spojrzałam na przyjaciół.  Większość z nich nawet nie drgnęła. Niektórzy spali, na przyklad Newt i Inez, którzy zasnęli trzymając się za ręce i Thomas.. z Teresą wtuloną w ramię. Dziewczyna, przykleiła się do niego, podczas gdy ja pomagałam plastrą opatrzyć jednego chłopaka. Na ten widok przewróciłam oczami, powiem wprost, nie podobał mi się.

Niespodziewanie kawałek dachu się zawalił. Dozorca porwał jednego ze Streferów, budząc przy tym wszystkich. Jednak nadal panowała cisza połączona z lękiem. Kolejne ostrze, przedarło się przez dach, powodować zawalenie się wielu desek. Newt przytulił bardziej brunetkę, aby żaden kawałek dachu jej nie zranił. Oparłam się bardziej o ścianę, zasłaniając głowę. Niespodziewanie poczułam kogoś tuż nade mną. Spojrzałam delikatnie w górę, ujrzałam Minho, który mnie zasłonił. Połamane belki przestały spadać, odsunęłam się od chłopaka.

- Dzięki. - Uśmiechłam się do niego.

- Nie ma sprawy mała. - Po jego słowach, budynek, a bardziej jego szczątki, opanował okropny krzyk. Buldożerca złapał chłopca i próbował wyciągnąć go na wewnątrz.

- Chuck! - Krzyknął Tommy i złapał go w ostatniej chwili. Podbiegłam do niego i zaczęłam mu pomagać.

- Thomas! Puście mnie! - Krzyczał przerażony.

- Nie ma mowy. - Starał się go wyciągnąć do środka.

Na ratunek przyszedł Alby, który odrąbał ogon dozorcy i uratował Chuck'a. Jednak zaraz po tym, przyszła jego kolej. Thomas wraz z Inez złapali przywódcę, jednakże nie mogli go utrzymać. Potwór był za silny. Razem z Newt'em i Minho zaczęliśmy im pomagać, mając słabą nadzieję że nam się uda.

- Wyprowadźcie ich stąd. - Zwrócił się do nas, jednakże jego wzrok był skierowany na rodzeństwo, poczym sam wyrwał się z naszego uścisku. W tamtym momencie zamarłam. Alby poświęcił się za nas. Teraz jeszcze większy obowiązek zaczął spoczywać na barkach Newt'a.

Nazajutrz, wyszliśmy z kryjówki. Stanęłam przed chatką i zaczęłam rozglądać się po zniszczonej strefie. Westchnęłam głośno, wszystko było zrujnowane. Gdzieniegdzie palił się jeszcze ogień, który wzniecił wczorajszy Buldożerca. Wszędzie było mnóstwo krwi i ciał, przerażający widok.
Po chwili, dołączyli do mnie przyjaciele, Inez z Newt'em, Minho i Thomas razem z Teresą i Chuck'iem.

- O Boze... - Powiedziała cicho Inez. W tym samym czasie Gally wyszedł wkurzony z pudła i podszedł do Thomasa.

- Gally, nie nawet nie próbuj.. - Powiedziałam pewnie, jednakże mnie zignorował. Popchnął Thomasa, a ten upadł na ziemię. Właśnie tym zagraniem, rozpalił bójkę. Streferzy zaczeli ich rozdzielać.

- Purwa jeszcze dozorców na nas sprowadziłeś! Nie mało ci?! - Gally zaczął krzyczeć.

- Przestań! - Podeszła do niego wkurzona Inez. Wyglądała tak, jakby miała go zaraz rozerwać na strzępy.

- Może ma rację.. -Powiedział cicho Thomas wyrywając z ręki Teresy końcówkę ogona Dozorcy, która dziewczyna przed chwilą podniosła z ziemi.

- Thomas, co robisz? - Zapytałam, patrząc zmieszanie na chłopaka. Nie był to dobry pomysł, ewidentnie, kolejny raz chciał wpakować się w kłopoty. Inez odwróciła się zobaczyć co jej brat robi.

- Alby się dowiedział, ja też muszę -
Powiedział pewnie i wbił sobie igłę w nogę. Upadł bezwładnie na ziemię. Uklękłam przy nim przestraszona, ułożyłam mu głowę na kolanach i wyciągłam igłę.

- Minho, podasz mi serum? - Zaczęłam obowiązywać mu nogę. Azjata podał mi fiolkę. Po chwili wbiłam ją Thomasowi w ramię.

- A niech ma, to jego wina! Niech zgnije w tym labiryncie. - Ciągnął dalej Gally.

- Zamknij się!! Jeśli ktoś ma tam zgnić, to będziesz nim ty - Kolejny raz Inez się wkurzyła na Gally'ego. Newt do nich podszedł próbując ich uspokoić, na marnę.

- Teraz ja tu dowodzę. - Warknął Gally

- Chyba belka ci spadła na głowę. Odpowiedzialność spadła na mnie. - Wtrącił Newt.

- Mam większą grupę poparcia niż ty. - Uśmiechnął się sztucznie i spojrzał na grupę budoli i nastroszonych przez nich Streferów. - Oddajemy go jutro dozorcą. - Wyrwał się z uścisku Minho, który nadal go trzymał.

- Nikogo nie oddajemy. No chyba że ciebie - Warknęłam do niego.

- Chcesz dołączyć do Thomasa, który zostanie wygnany? Proszę! Idź z nim! W końcu to też twoja wina, ty mu zaufałaś! -
Krzyknął mi prosto a twarz, a ja myślałam że nie wytrzymam.

- Gally, stop! - Azjata złapał go za ramiona i odsunął go, od mojej osoby.

- Tak bardzo ich bronicie, to odejdźcie z nimi!

- Jak tak ma być to odchodzę - Powiedziała bez zastanowienia Inez, w tamtym momencie zaryzykowała wszystko co ma.

- Popieram ją, Gally ja również - Powiedziała Teresa

- A proszę bardzo! - Powiedział i poszedł przekonać innych, do swojej racji.

___________________________________________

Ten rozdział jest troszkę krótszy i bardziej opisowy.
Obiecuję, następnie będą zawierały więcej dialogów.

Miłego dnia / nocy dla wszystkich czytelników♡

𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz