∆ 2 2 ∆

291 18 0
                                    

∆ Pov. Kayla ∆

Szturchnełam Minho w ramię, aby nie zagłębiał tematu, poczym wróciłam wzrokiem do przyjaciółek. Inez siedziała obok Newta i z grymasem na twarzy, masowała obolałe, brudne od krwi nadgarstki. Zaciskam usta w wąska linię, zaniepokoiła mnie ta bardzo poważna sytuacja. Wymieniłam szybkie spojrzenie z Thomas'em, który także wydawał się zmartwiony, oboje bowiem wiedzieliśmy, skąd pochodził ten napad agresji.

- Nigdy tak się nie zachowywała. - Szepnął skośnooki, na tyle cicho aby, Brenda tego nie usłyszała. Spojrzał na dziewczynę, która nie odrywała wzroku od widoku zza okna. Wyglądała jakby była pogrążona w swoich myślach. Nic, co się działo wokoło, jej nie interesowało.

- Nic jej nie będzie. - Thomas starał się odpowiedzieć najspokojniej jak potrafił, Wyczułam, że nie był pewien swoich słów.

- Opatrzę to. - Newt, delikatnie złapał brunetkę za rękę.

- Nie! - Krzyknęłam, nie zwracając uwagi, że wyglądało to dziwnie w tamtym momencie.

- Co się z tobą dzieje? - Blondyn uniósł brew.

- Po prostu, ja chcę to zrobić. - Zrobiłam kilku sekundową przerwę, oby obmyślić ciąg dalszy odpowiedzi, aby wymówka, brzmiała bardziej wiarygodne. - Pamiętasz jak w strefie opatrzyłeś Winstona? Podczas gdy Clint i Jeff byli chorzy. - Przywołam na szybko, starą historię ze strefy. Gdy nasi tamtejsi lekarze się rozchorowali, Newt upadł się że on ich zastąpi, co nie wyszło mu najlepiej. Nie mógł znaleźć wody utlenionej i prawie przemył głęboka ranę rzeźnika bimbrem. Ponieważ alkohol działa odkażająco. Tylko szkoda, że nie wiedzieliśmy, co Gally wsadzał, do swojego specjału.

- Wygrałaś. - Puścił ręce dziewczyny.

Zamieniliśmy się miejscami. Rozerwałam stary szalik i zwilżyłam go delikatnie wodą. Szybko przemyłam i owinęłam nadgarstki Inez. Starałam się nie dotykać jej krwi. Nie wiedziałam bowiem, czy była zarażona.

- Na razie tylko tyle mogę zrobić. Mam nadzieję, że na miejscu będą mieć apteczkę i lepiej to oczyszczę. - Powiedziałam hamując krwawienie.

- Dzięki - Inez posłała mi uśmiech, na co trochę posmutniałam, jednakże starałam się to ukryć.

Kiedy słońce powoli zmierzało ku zachodowi. Dojechaliśmy do większego obozu, gdzie ukrywało się prawe ramię. Bus zatrzymał się przy różnej wielkości ciężarówkach, kierowca nakazał nam opuścić pojazd.

Rozejrzałam się po otoczeniu, było tu o wiele więcej ogromnych namiotów, niż przy wcześniejszym miejscu, przy tunelu. Z ognisk rozchodziło się przyjemnie ciepło i unosił zapach grillowanych kiełbasek. Wszystko wyglądali cudownie, w końcu mogłam poczuć się wolna i bezpieczna, zdała od Dreszczu. Jedyny problem, był w tamtym momencie w przyjaciółce, która była jedną wielką niewiadomą. Czas miał pokazać, jaki będzie jej los. W duchu modliłam się, aby była odporna, a rana szybko się zagoiła.

Zrobiłam kilka kroków w stronę Sony'i, która zaczęła wyciągać jakieś skrzynki z Jeepa, którym jechała. Postanowiłam że zapytam się jej, czy mają na miejscu jakieś leki, abym mogła spowrotem zająć się raną Inez.

- Kayla.- W połowie drogi, zatrzymał mnie Thomas. Złapał mnie za rękę i zaprowadził za jedną z ciężarówek.

- Co jest? - Uniosłam zdziwiona brew. Zdziwiłam się, że tak nagle chcę rozmawiać na osobności.

- Nie mów nikomu o Brendzie. Nie chcę jej narażać. - Złapał mnie za ręce i spojrzał w oczy.

- Inez muszę. - Odpowiedziałam cicho i spojrzałam w ziemię, urywając przy tym kontakt wzrokowy. Czułam się winna, że dziewczyna została narażona na niebezpieczeństwo. - Nie mogę jej okłamać, że nic się nie stało.

𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz