∆ 3 1 ∆

157 10 0
                                    

Teresa zaczęła wyciągać nadajnik Thomasowi. Zatrzymałam się na chwilę w drzwiach, chciałam upewnić się czy nic nie kombinuje. Po tym co stało się w prawym ramieniu wolałam mieć ją cały czas na oku. Zwłaszcza że w tym momencie wchodziliśmy do paszczy lwa, a to nie było najmądrzejsze posunięcie. Niestety, było jedynym które mogło się udać.

Po paru chwilach, zwróciłam uwagę na jej minę, zdezorientowaną, ale i także skupioną minę. Dziewczyna co chwile zerkała na Brendę, która zaczęła udoskonalać szczegóły planu.

- Orientacje zmieniłaś? - Zalytalam ironicznie, jednocześnie zakładając ręce na piersi.

- A przestań. Musisz być taka wredna? - Skarciła mnie wzrokiem i przewróciła oczami.

- Jak widać muszę.. jesteś.. - nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi Gally.

- Bo jest zazdrosna. - Zaśmiał się i uderzył delikatnie mnie w ramie.

- Jasne.  - Prychnęłam sarkastycznie i odepchnęłam się od ściany. Udałam się w stronę schodów prowadzących na dach. Po drodze usłyszałam jeszcze prześmiewczy krzyk chłopaka, który mówił że jestem zazdrosna i nie mam zaprzeczać. Na jego słowa obróciłam się w jego stronę ze sztucznym uśmiechem na ustach i powiedziałam, troszkę przesłodzonym głosem.

- Nie mam o kogo. - Po mojej odpowiedzi mruknął tylko coś do siebie i wrócił do naszej przetrzymywanej nieco wkurzony.

Gdy zeszłam z ich pola widzenia, zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami. Może faktycznie byłam zazdrosna o tą niebieskooką dziewczynę. Trochę się bałam, że może próbować podliczać się Thomasowi, a mój niepokój wzrastał, kiedy tylko widziałam ich razem. Faktycznie. Byłam zazdrosna.

Stanęłam na chwilę. Musiałam dać sobie kilka sekund na przemyślenie, ponieważ trudno było mi się pogodzić z tą wiadomością. Zwłaszcza, że już dawno nie czułam tego uczucia.

Zrobiłam kilka głębokich wdechów, po czym znów zaczęłam iść na górę. Weszłam na dach i zobaczyłam Inez wraz z Newt'a. Dziewczyna była zapłakana, a chłopak starał się ją uspokoić, cały czas trzymał ją w ramionach.

- Co się stało? - Usiadłam obok nich zdezorientowana. W tamtym momencie wszystkie moje emocje zamieniły się w niepokój. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać.

- Nieważne. - Brunetka wytarła łzy i odsunęła się od chłopaka.

- Nie okłamuj mnie, przecież nie płacze się od tak. Tylko kiedyś było to możliwe po prezencie od mechanicznego przyjaciela. - Spojrzałam na nią poważnym wzrokiem, a później przeniosłam swój wzrok na brata.

Miał on podwinięty rękaw, który ukazywał okropną ranę. Zachorował. Jedna z ważniejszych osób w moim życiu. Poczułam rosnąca gulę w gardle. Spojrzałam mu w oczy i starałam się nie uronić łez. Newt milczał, nie dziwiłam mu się, też nie wiedziałabym co mam powiedzieć. Rzuciłam się mu na szyję, w którą po chwili się wtuliłam. Blondyn jeszcze bardziej mnie przybliżył i przytulił mocnej. Złapałam przyjaciółkę za rękę, przyciągnęłam ją do nas, abyśmy w trójkę byli w uścisku. Każdy z nas milczał, po prostu w miarę możliwości, chcieliśmy nacieszyć się samą obecnością drugiej osoby.

- Mieliście zejść na dół.- Usłyszałam głos Tommiego. - Czekamy tylko na was. Teresa zdążyła już wyciągnąć oznaczenia, a Brenda ogarnęła skafandry. - Kontynuował.

- Zaraz. - Powiedziała Inez, po czym wtuliła się w nas jeszcze bardziej.

- Co zrobiliście? W jakie kłopoty nas wpakowaliście? - Westchnął Thomas. W tamtym momencie jego ton głosu skojarzył mi się z opiekuńczym tatą, który tylko czeka aby jego dzieci powiedziały co zepsuły, aby on mógł to naprawić.

𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz