∆ 3 3 ∆

428 18 18
                                    

- Dobrze ze jesteście - Powiedział Thomas jednocześnie odblokowując broń. - Na trzy wchodzimy... według Teresy w środku jest trzech strażników.  Obezwładniamy ich, bierzemy lek i odpornych po czym uciekamy do autobusu.

- Brzmi łatwo. - Newt ściągnął kask ponieważ zaczęło robić mu się duszno, z reszta tak samo jak mi. Z każda minuta coraz więcej mroczków pojawiało mi się przed oczami.

- I tak będzie. - Odpowiedziała Kayla, nie wiedząc ze wydarzy się całkowicie coś innego.

Weszliśmy z przytupem do pomieszczenia. Zaczęła się strzelanina. Oparłam się o ścianę ponieważ z trudem utrzymywałam się na nogach i starałam się w miarę celnie strzelać do wroga, lecz nie było to wcale łatwe, bowiem często widziałam podwójnie, przez co rezygnowałam ze strzału.

- Co się dzieje? - Podbiegła do mnie Kayla, gdy bezsilna upadłam na ziemie.

- ja... myślałam ze jednak jestem odporna i mi przejdzie... - Wyłapałam cicho, a dziewczyna skarciła mnie wzrokiem.

- Nic nigdy samo nie przechodzi! Mogłaś mówić szybciej! - Powiedziała wkurzona. Z jednej strony miała racje, lecz z drugiej... większość osób by stwierdziła to samo co ja gdyby przez pół roku nie mieli objawów.

- Na szczęście powiedziała gdy jesteśmy blisko leku.... Przynajmniej tyle. - Skarcił poważnie Thomas. - jesteś nieodpowiedzialna... gdyby... coś ci się stało szybciej? Co byśmy musieli zrobić?

- Tylko że dostała ataku teraz... podaj jej lek i będzie dobrze. - Newt który chciał uniknąć większej kłótni, stanął w mojej obronie, na co Thomas przeklnął pod nosem, nadal wpatrując się w odpornych w których szukał Minho.

- nie ma go.. - powiedział zdezorientowany, zmieniając jednocześnie temat. Spojrzał na Teresę poważnym wzrokiem, a ona od razu zaczęła iść do komputera.

- Przenieśli go... jest na badaniach.. - Powiedziała zdezorientowana i rozejrzała się po naszej grupie.

- Czyli musimy się rozdzielić. - Oznajmiłam od razu i wstałam z podłogi próbując zebrać siły.

- Dokładnie - Brat mnie poprał. - Idę po Minho, wy czekacie na lek.. - powiedział od razu.

- Popikoliło cie.. idę z tobą. - Newt mruknął od razu i założył hełm. - Wytrzymam. Poza tym ktoś musi pilnować Teresę, a z tobą różnie bywa.

- Idę za ciebie... nie będziesz ryzykować. - Kayla skarciła brata wzrokiem

- No a ja? Tez chce pomoc... - Zmarszczyłam brwi, chciałam być przydatna, nie zważając na mój stan zdrowia.

- Tak... już cie tam puszczam. - Zaśmiał się sarkastycznie brunet. - Mała, pilnuj mi siostry... spotkamy się przy autobusie, wtedy też Newt weźmie lek...  - Zwrócił się do blondynki która pocałowała w czoło, po czym wybiegł z Newt'em i Teresa z pomieszczenia.

Siedziałyśmy pod ściana wraz z odpornymi i czekałyśmy na lek. Zdenerwowana i zniecierpliwiona próbowałam zatrzymać stresowe drżenie rąk. Miałam nadzieje, że zaraz podadzą mi odtrutkę i wszystko się ułoży, nie umrę na to paskudztwo. Gdy Gally krzyknął ze już uzyskali dostęp, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na koleżankę która poszła po strzykawkę, bowiem ja miałam coraz mniej sił. Oczyściła mi przedramię i po chwili przyłożyła igłę. Syknęłam gdy całe ciało przeszły dreszcze, a ręka zaczęła mnie piec, jakby coś wypalali mi ją od środka. Spojrzałam na miejsce po ukłuciu, kilka drobnych żyłek zniknęło, jednakże moje samopoczucie nadal nie było lepsze.

- Coś jest nie tak. - Westchnęłam naciągając rękaw. - Nie działa...

- Może potrzebuje czasu... - Kayla podrapała się po karku.

𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz