- To co robimy? - Prychnął Minho
- Czekamy na naszych laboratoryjnych przyjaciół Nie wiesz? - Odparł Newt, na co Azjata przewrócił oczami.
- Mam pomysł jak nas stąd wydostać. - Wtrąciła po chwili Teresa. - Rozkołyszcie mnie do tamtej wajchy, a ja spuszczę was na dół.
- Dobra Czekaj.. - Brzmiało dla mnie to jak dobry pomysł. Trochę się rozbujałam, co nie było takie proste, jak wydawało się na początku. Czułam jak krew się we mnie kotłuje, ze zmęczenia, jak i przez niewygodną pozycję.
- Mam - Powiedziałam łapiąc Teresę za koszulkę.
- No to spróbujmy. - Powiedziała dziewczyna, od razu ją popchnęłam. Było blisko, by złapała wajchy.
- Purwa.. - Mruknęłam sama do siebie.
- Czekaj, pomogę. - Powiedziała Kayla próbując sie rozbujać. Po chwili jej się udało i również złapała szatynkę.
- Może się uda. - Mruknęłam, zawroty głowy były coraz mocniejsze.
Rozbijaliśmy czarnowłosą, która po kilku chwilach, dosięgła wajchy.
- Świetnie. - Uśmiechnął się Thomas.
Teresa obróciła się w stronę wajchy i przeciągnęła ją na dół. Nagle poczułam momentalnie jak spadam. Serce podeszło mi chwilowo do gardła.
Przyjaciółka zaczęła rozplątywać swoje nogi. Po wykonaniu tej czynności, zaczęła szukać rzeczy, dzięki którym mogła nas przesunąć bliżej barierek. Znalazła długie kije, już miała zacząć przyciągać nas do ciebie. Jednakże w tamtym momencie, bardzo jasne światło rozświetliło pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy. Dźwięk Helikoptera przeszył wszystko wokoło. Uniosłam wzrok na tyle ile mogłam. Tuż nad swoją głową ujrzałam bardzo dużą, czarną maszynę, z której wydobył się głos
- Znaleźliście się w posiadaniu własności Dreszczu. Żądamy oddania dzieci albo będziemy zmuszenii was zaatakować, Jeśli nam je oddacie, uznamy to za zwykle nieporozumienie. - mówił Jason.
Spojrzeliśmy po sobie, każdy z nas w tamtym momencie wiedział co mamy robić. Uciekać.
- Złap, wciągnę cię - Powiedziała do Kaylii Teresa, wyciągając kij w jej stronę.
Blondynka złapała końcówkę, szatynka zaczęła ją przyciągać do siebie. Kayla rozwiązała nogi i wzięła drugą włócznie, zaczęła pomagać nastolatce. W ciszy się uwolniliśmy, kiedy wszyscy stali, a zawroty głowy ustały. Mogliśmy zacząć się oddalać od niebezpieczeństwa.
- Szybko. Chodźcie tutaj. - Powiedział Thomas i skierował się na schody. Kiedy otworzył drzwi wyjściowe. Zobaczyliśmy łysego mężczyznę z rudą brodą, zagrodził nam drogę.
- A dokąd to? - Wyszczerzył się, a naszym oczom ukazały się dziury w jego uzębieniu. - Jason, mam ich. Nie atakujcie - Powiedział do krótkofalówki, trochę się odsunęliśmy.
Mężczyzna chciał się do nas podejść i zacząć prowadzić do maszyny. Na nasze szczęście, albo i nie, rozproszyła go na chwilę muzyka. Zagłuszając przy tym okropny warkot. Wymieniliśmy się spojrzeniami, była to okazja na ucieczkę. Wycofaliśmy się jeszcze trochę, niestety facet to zauważył.
- Wracać tu! Idziecie ze mną - Powiedział głośno i zaczął mierzyć w nas bronią.
Thomas, który najwidoczniej miał już dosyć tej sytuacji, zaczął go obezwładniać. Jednakże nie udało mu się wyrwać broni. Pomieszczenia dodatkowo ogarnął odgłos strzału. Wystraszyłam się, myślałam że podwładny Jorga postrzelił mojego brata. Podeszłam do niego szybkim krokiem, chciałam zobaczyć gdzie dostał, ponieważ nie upadł. Złapałam bruneta za ramię, spostrzegłam, że nie odrywa wzroku od faceta, który nas zaatakował. Odwróciłam się do oprawcy, który zaczynał krwawić. Złapał się za klatkę piersiową przez którą przeszła kula, poczym bezwładnie padł na ziemię, ukazując nam przy tym brunetkę, którą spotkaliśmy wcześniej.
- Chodźcie! - Powiedziała, kierując się bodajże do wyjścia.
Nieufni, powoli zaczęliśmy kierować się za nią. Gdy większość z naszej grupy znajdowała się w osobnym korytarzu, dotarło do mnie, że nie ma z nami Teresy. Cofnęłam się kilka kroków, poczym usłyszałam głos szczurowatego.
- Halo? Masz ich? Gdzie jesteście? - Janson był ledwo słyszalny, najwidoczniej sygnał urządzenia był coraz słabszy. Chciałam się lepiej przysłuchać jego słowom. Odwróciłam się i weszłam spowrotem do pomieszczenia w którym wcześniej wisieliśmy. Zastałam w nim moją przyjaciółkę, która trzymała w ręce radio, drugą ręką trzymała otwarty plecak, który zabrała leżącemu mężczyźnie. Łatwo było się domyślić, że chciała je schować.
- Co robisz? - Zapytałam, nie odrywając od niej wzroku.
Dziewczyna zamilkła, opuściła wzrok i stała w bezruchu. Wiedziałam że nic mi w tamtym momencie nie powie. Postanowiłam nie marnować czasu, przeznaczonego na ucieczkę i jej odpuścić.
- Nic nie powiem, tylko już chodź! -
Pośpieszyłam ją i odeszłam. Szatynka schowała przedmiot do torby i ruszyła za mną.Zaczęłam karcić się w myślach. Nie potrafiłam powiedzieć aby to zostawiła, nawet wyrwać jej krótkofalówki. Nie potrafiłam także wydać ją innym. Zmiękłam. Była to moja przyjaciółka, nie dałabym rady powiedzieć innym, że ją wzięła. Przynajmniej tak mi się na tamtą chwilę wydawało.
- Masz. - Powiedziała Brenda i podała mi mój plecak. Ubrałam go. - Łapcie i przejeżdżajcie na drugą stronę. Szybko. - Zaczęła wyciągać z sufitu liny, na których mogliśmy przejechać do drugiego budynku.
Złapałam linę, już miałam zjeżdżać, jednakże zobaczyłam Brendę, która szybkim krokiem zaczęła się oddalać, oraz na Thomasa, który najwidoczniej planował iść za nią.
- Gdzie idziesz? - Zapytałam nerwowo brata. Zaczęłam rozwiązywać materiał owinięty wokół mojej talii. Stwierdziłam że muszę go odwlec od kolejnego, głupiego pomysłu.
- Zaraz wrócę, Jedź. - Powiedział i poszedł za Brendą.
- Bardzo dokładna odpowiedź purwa. - Mruknęłam cicho. Kiedy dotarło do mnie, że nie dam rady rozwiązać supła, spojrzałam na Kayle, która opierała się o ścianę.
- Pójdę za nim, tylko już jedź. - Posłała mi delikatny uśmiech i ruszyła za moim bratem.
∆ Pov. Kayla ∆
Inez zjechała do drugiego budynku, gdzie było podobno bezpieczniej. Puściłam uprząż i pobiegłam za Thomasem, który nie potrafił ogarnąć swojej ciekawości. Weszłam do pomieszczenia na końcu pobliskiego korytarza, zauważyłam Brendę, która schowała małe pudełeczko do kieszeni i bruneta stojącego obok niej.
- Co ty tu robisz? Miałaś zjechać. - Złapał mnie za ramiona. Przewróciłam delikatnie oczami na jego uwagę.
- Plany uległy zmianie.
- Dobra chodźcie. - Brenda złapała mnie za rękę i pobiegła w stronę okna, wyrywając mnie przy tym z objęć Thomasa.
Miałam już chwytać za materiał, kiedy moje ciało podświetliły pojedyńcze lasery.
- Nie ruszać się! Ręce do góry! - Zza zakrętu zaczęli wychodzić żołnierze.
Spojrzałam na brunetkę, a ona dała znak że mamy udać się za nią. Tak też zrobiliśmy. Brenda sprowadziła nas na niższe piętro, gdzie znajdowały się rusztowania. Cześć budynku w którym się znajdowaliśmy miała być remontowana i przeznaczona dla ludzi, lub służyła za utrzymanie tego jednego, wielkiego konteneru w całości. Dziewczyna wyszła poza barierki i zaczęła iść po metalowej konstrukcji.
CZYTASZ
𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫
מדע בדיוניA gdyby do strefy A nie trafiła tylko Teresa? Gdyby w strefie pojawiły się jeszcze dwie dziewczyny? Poznajcie przygody dwóch nastolatek, które są gotowe wiele poświęcić, aby wieść normalnie życie. Podczas gdy mieszać będą uczucia, wspomnienia, chor...